Ground Control II: Operation Exodus

Redakcja

03.09.2007 15:10, aktual.: 01.08.2013 01:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W czasach, gdy na scenie strategii czasu rzeczywistego królują produkty THQ, Warhammer 40000: Dawn of War oraz Company of Heroes, warto przypomnieć sobie gry, które stanowiły ich bezpośrednie poprzedniczki. Produkty te posiadały wiele innowacyjnych, w chwili swojej premiery, elementów bez których nie wyobrażamy sobie dzisiaj RTS-a z prawdziwego zdarzenia. Takimi właśnie grami były dwie części Ground Control. Pierwsza z nich stanowiła czystą rewolucję w schemacie prowadzenia rozgrywki, jej następczyni zaś godnie kontynuuje tradycję starszej siostry, jednocześnie rozwijając wszystko to, co chcielibyśmy zmienić w pierwowzorze.

Ground Control przedstawiała krwawe wojny dwóch megakorporacji. W kontynuacji firmy te są już tylko zamierzchłym wspomnieniem, reliktem starożytności i legendą, którą opowiada się młodym kolonistom. Ludzkość rozpierzchła się po kosmosie, kolonizując wszystkie napotkane układy. Wolne, przez nikogo nie ciemiężone planety rozwijały się w swoim własnym tempie, ciesząc się z niezależności i wolności. Do czasu, gdy przypomniała sobie o nich stara dobra Ziemia, a siły inwazyjne Imperium rozpoczęły powolny podbój wolnych skolonizowanych światów. W czasie gry poznamy historię Przymierza Gwiazdy Porannej, której zdesperowani obrońcy nie cofną się przed niczym, aby obronić rodzinny świat przed chciwymi łapskami najeźdźców.

Obraz

W czasie gry sterować będziemy poczynaniami kapitana Jakuba Angelusa, którego losy splecione są blisko z tytułową Operacją Exodus. Kampania podzielona została na trzy części. Podczas pierwszej z nich nauczymy się wcale nie tak trudnego sterowania gry i kilku sztuczek, które niewątpliwie przydadzą się nam podczas trudnych zmagań z siłami Ziemian. Główne części kampanii dla pojedynczego gracza opowiedzą nam o losach obrony planety, a także ekspedycji w celu odzyskania legendarnego artefaktu, potężnego liniowca, który ma ewakuować mieszkańców obleganego świata. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że linia fabularna gry jest jej niewątpliwym plusem, upodobniając grę bardziej do Starcrafta, niż do tak wielu RTS-ów pozbawionych fabularnej duszy. Wszystkie misje są bardzo interesujące, ich cele różnią się znacznie, a nagłe zwroty akcji nie pozwolą nam oderwać się od komputera na długie godziny. Trzecia część kampanii zaskoczy nas na przykład, zmianą rasy, którą będziemy sterować. Brutalna rasa Vironów przypomina bowiem bardziej połączenie Protosów, Zergów i Klingonów.

[break/]Wróćmy jednak na chwilę do wspomnianego we wstępniaku rozwoju RTS-ów. Struktura rozgrywki przypomina bardzo to, co widzimy w hitach strategicznych ostatnich lat, takich jak Dawn of War, czy genialnym Company of Heroes. Ground Control II nie używa już dość przestarzałego systemu stosowanego w strategiach czasu rzeczywistego, reprezentowanego nadal przez takie produkcje jak Age of Empires III, czy zapowiadanej na rok 2007 Command and Conquer 3. Nie znajdziemy więc tu ogromnych pól kryształów/gazów/kamieni, czy co tam jeszcze wymyślono w tej dziedzinie. Za specjalne punkty, które są nam przyznawane za niszczenie przeciwnika, utrzymywanie punktów kontrolnych (tutaj nazywanych Strefami Lądowania) możemy wezwać specjalny lądownik. Na pokładzie tego, jakże zawsze oglądanego z przyjemnością, stateczku zostaną przywiezione zamówione przez nas jednostki. Taki model rozgrywki sprawia, że skupiamy się bardziej na samych misjach i jak najefektywniejszym ich przechodzeniu, przy jednoczesnym ograniczaniu strat własnych.

Obraz

I system taki sprawdza się znakomicie. Wszystkie misje mają bardzo ciekawy przebieg, a tempo akcji na ekranie każe nam błyskawicznie reagować na nowe sytuacje. W większości przypadków będziemy stawać naprzeciwko znacznie silniejszego i liczniejszego przeciwnika. Musimy więc wykorzystać nasze siły do maksimum, a to oznacza powolne zdobywanie poszczególnych budynków oraz wykorzystywanie specjalnych umiejętności naszych wojaków. Każdy żołnierz i każdy pojazd może zostać bowiem przełączony w tryb alternatywny. Przypomina to bardzo np. tryb oblężniczy w Siege Tankach, które wszyscy pamiętamy z legendarnego Starcrafta. Lekka piechota, na przykład, może przełączyć się na tryb użycia rakiet przeciwpancernych, choć wykluczy to jakąkolwiek możliwość ich poruszania się. Każda jednostka oddana nam do dyspozycji posiada unikalną zdolność. Takie rozwiązania sprawia, że gra staje się ciekawsza i na pewno zwiększa możliwości strategiczne.

Obraz

Podobne rozwiązania możemy znaleźć w rasie Vironów, których losami przyjdzie nam kierować w ostatniej części kampanii. Nie tylko mogą oni używać trybów alternatywnych, ale również łączyć ze sobą jednostki w celu stworzenia nowego żołnierza. Nie podniecajmy się jednak zbytnio, Ground Control II nie umożliwia nam tworzenie unikalnych wojowników, wciąż musimy korzystać z ustalonych przez twórców schematów łączenia. Mimo to jest to element bardzo korzystnie wpływający na miodność, podkreślający „inność” rasy, która wspomaga Przymierze Gwiazdy Porannej w walce z Imperium Ziemi. Złączenie, co istotne, nie jest permanentne. Twórcy pozwalają nam bowiem na rozłączenie, co stanowi bardzo ważny element w planowaniu strategii. Dla przykładu możemy zespolić ze sobą dwa myśliwce, które mogą, samodzielnie, niszczyć tylko cele powietrzne. Powstały w ten sposób statek powietrzny będzie mógł razić i cele naziemne, i latające, choć już nie tak skutecznie. Jeśli jednak czujemy, że za chwilę możemy zostać zaatakowani przez wojska powietrzne przeciwnika, rozłączamy nasz pojazd i gotujemy się na odpowiednie przyjęcie wroga.

[break/]Nawet mimo upływu lat i całego graficznego splendoru, który możemy znaleźć w najnowszych produkcjach z tego gatunku, Ground Control II wciąż wygląda ładnie. Będziemy walczyć w wielkich, zniszczonych metropoliach rodzimej planety Przymierza Gwiazdy Porannej (czy tylko mi przypomina ta nazwa młodzieżowe bojówki komunistyczne?), obleganych przez siły Ziemian. Ale fabuła gry niejednokrotnie nas zaskoczy, rzucając nas w wiele miejsc, również egzotycznych. Kilka misji rozegramy na przedziwnej, toksycznej planecie obcych, pośród bagien i dziwacznych struktur. Najbardziej jednak podobały mi się misje w sceneriach pustynnych i zimowych, gdzie warunki atmosferyczne wpływają znacznie na wynik bitwy. Dodajmy do tego jeszcze odbicia w wodzie, - możemy w jej tafli oglądać niebo nad polem bitwy, dziwne planety, księżyce, czy asteroidy. Pełna kamera trójwymiarowa pozwoli nam zajrzeć wszędzie, gdzie chcemy i jeszcze bardziej zachwycić się tym, co przygotowali dla nas programiści.

Obraz

Wysoki poziom wyglądu scenerii znajduje również odzwierciedlenie w wykonaniu pojazdów i żołnierzy. Nie znajdziemy tu co prawda szerokiej gamy kolorów, znanej z innych gier (szczególnie tych przedstawiających zmagania w Średniowieczu), ale wpisuje się to bardzo dobrze w stylistykę oraz klimat gry. Najważniejsze jest to, że możemy rozpoznać poszczególne jednostki, a ich projekty są takie, jak charakter walki w Ground Control II. Wszystko dostosowane jest do wszechobecnego kurzu, niszczejących budynków i okopów. Nawet przy największym przybliżeniu tekstury nie są tak rozmazane żeby zniechęcić nas do grania. Widzimy bowiem wiele szczegółów, które znikają czasami w ogniu bitwy. Celowniki karabinów snajperskich święcą się delikatną czerwienią, a zachwycić nas może ogień prowadzony z karabinów maszynowych. Wybuchy również nie pozostawiają wiele do życzenia, wszystko jest po prostu takie, jakie być w tego typu grze powinno.

Obraz

Przywołam jeszcze raz porównanie Ground Control II do Starcrafta, bowiem nasuwało mi się ono przez cały czas obcowania z tą grą. Nie chodzi mi tu już tylko o fabułę, która przywiązuje nas do głównego bohatera tak, jak dobra historia czynić powinna i to nawet pomimo tego, że samym Jakubem Angelusem kierować nie będziemy. Jesteśmy jednak ciągle za Przymierzem Gwiazdy Porannej, która po prostu się broni, chcąc ocalić swój rodzinny świat. Sam dobry scenariusz nie jest jednak przecież w dzisiejszych czasach gwarancją sukcesu gry komputerowej, a raczej tylko dodatkiem. O poziomie Ground Control II stanowi więc świetne wykonanie bardzo dobrego pomysłu, czyli przemyślanego schematu rozgrywki i zastosowanych przy tym rozwiązań. Grafika oraz muzyka nie odstają w ani jednym momencie od jakości tego produktu, a jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że CD Projekt wydaje GC II w jednej ze swoich tańszych serii, drzwi sklepu z grami stają się nagle bardzo kuszącym celem popołudniowego spaceru.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także