Google posypuje głowę popiołem i w związku z pozwem sądowym obiecuje, że tryb incognito w Google Chrome faktycznie będzie zapewniać prywatność. Pora się cieszyć.
Na początku roku wokół przeglądarki Google Chrome zrobiło się głośno. Jak pisaliśmy na łamach serwisu dobreprogramy.pl, tryb incognito wcale nie zapewniał takiego poziomu prywatności, jakiego byśmy oczekiwali. Krótko mówiąc – tryb prywatny uniemożliwiał zapisywanie danych związanych z przeglądaniem internetu na komputerze, z którego korzystamy, ale w żaden sposób nie wpływał na to, czy Google może śledzić użytkowników przeglądarki.
Jak czytamy w xda-developers.com, Google obiecuje, że usunie dane użytkowników zgromadzone w ramach rzeczonej praktyki. Dotyczy to danych, które były gromadzone od 2016 r., a więc będzie co usuwać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Google idzie na ugodę
Dziennikarze Wall Street Journal przybliżają opis całej sprawy. Początkowo Google zmienił opis działania trybu incognito, lecz to nie wystarczyło. Pierwszym krokiem była zmiana działania trybu prywatnego, a kolejnym – usunięcie zgromadzonych dotychczas danych.
Zgodnie z wyrokiem sądu Google zgodził się na zniszczenie ogromnej ilości danych, które według pozywających zostały zgromadzone niewłaściwie. Konieczną zmianą było też precyzyjne opisanie, co jest gromadzone przez Google, a także umożliwienie wyłączenia w tym ustawieniu plików cookie innych firm.
Redakcja serwisu xda-developers.com przypomina, że nawet pracownicy Google dostrzegali problem z trybem prywatnym. Lorraine Twohill, dyrektor ds. marketingu Google, ostrzegała dyrektora generalnego już w 2019 r.:
- Mamy ograniczone możliwości promowania incognito, ponieważ nie jest ono tak naprawdę prywatne, co wymaga naprawdę rozmytego, asekuracyjnego języka, który jest praktycznie jeszcze bardziej szkodliwy.
Karol Kołtowski, dziennikarz dobreprogramy.pl
