Kto zostanie królem dżungli?
21.10.2010 15:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Można było się tego spodziewać. Snow Leopard jest najprawdopodobniej ostatnim kotem, który znacząco różni się od iOS. Wraz z Mac OS X 10.7 różnice zostaną zatarte.
Cenię sobie pracę ze Snow Leopardem, naturalną obsługę gestów gładzika, genialny Spotlight czy Exposé, bez którego nie wyobrażam sobie pracy. Mac OS X ma oczywiście także swoje wady, jak każdy system, nie jest wcale cudownym rozwiązaniem, którego użytkownicy Windowsa mogliby tylko pozazdrościć. Snow Leopard jest najwyraźniej ostatnim kotem z epoki tradycyjnie rozumianych systemów operacyjnych. Niedawno obchodziliśmy 10-lecie Mac OS X i Apple chyba stwierdził, że czas na zmiany.
Podczas wczorajszej konferencji Steve Jobs zapowiedział nowy system - Mac OS X 10.7 Lion. Kolejna wersja systemu ma być pomostem między wcześniejszymi wydaniami Mac OS X, a mobilnym iOS. Sugeruje to już samo hasło, pod jakim został zapowiedziany: Siła Mac OS X. Magia iPada. Latem przyszłego roku dowiemy się co naprawdę kryje się pod tymi słowami, na razie pozostają nam tylko domysły. A tych jest sporo, bo Apple najwyraźniej zamierza przenieść część doświadczeń z iOS do systemu dla Maków.
Lion jak iOS?
Zacznijmy od sprawy dość oczywistej, choć może nie przez wszystkich dostrzeganej. Smartfony iPhone się sprzedają i to świetnie. W ostatnim kwartale kupiono ponad 14 mln sztuk. Równie dobrze ma się tablet iPad, który oficjalnie jeszcze nie zadebiutował w Polsce. Apple w 4 kwartale tego roku sprzedał ponad 4 mln tych urządzeń, co jest lepszym wynikiem niż sprzedaż komputerów z Mac OS X na pokładzie. W sumie na świecie jest już 125 mln smartfonów, iPodów i tabletów z systemem iOS.
Nic dziwnego, że Apple chce wykorzystać powodzenie iOS. Skoro iPhone’y i iPady tak dobrze się sprzedają, dlaczego nie przenieść części funkcji na Mac OS X? Ogrom użytkowników iOS może, przynajmniej częściowo, przełożyć się na użytkowników Maków. Wystarczy zaoferować im podobne rozwiązania, które sprawią, że korzystając z Mac OS X nie odczują większej różnicy, niż podczas pracy z iPadem czy smartfonem iPhone. Apple doskonale zdaje sobie sprawę, że takiej okazji nie może nie wykorzystać.
Oczywiście, nie oznacza to, że Lion będzie jak iOS. Z zapowiedzi Jobsa można wnioskować, że system zostanie wzbogacony o niektóre funkcje, ale nie będzie kopią oprogramowania dla telefonów iPhone czy iPadów. No właśnie, co konkretnie Apple chce przenieść z iOS do Liona?
Jeszcze jeden sklep?
Najpierw na fali popularności iPodów wprowadzono iTunes Store z muzyką, podcastami i filmami wideo. Potem, wraz z wprowadzeniem smartfona iPhone 3G pojawił się App Store. Dzisiaj jest to marka sama w sobie. E-sklep z aplikacjami generuje potężne przychody i nawet wyrastający na konkurenta Android Market nie może pochwalić się tak wielkim zainteresowaniem. Apple musiał pójść za ciosem. Wprawdzie średnio udanym pomysłem było wprowadzenie sklepu iBooks z e-bookami dla iPada, ale zapowiedziany wczoraj Mac App Store może być strzałem w dziesiątkę.
Powód jest bardzo prosty - ludzie są leniwi. Mając do dyspozycji sklep, w którym umieszczone będą aplikacje dla Mac OS X większości użytkowników nie będzie chciało się szperać w Sieci, w poszukiwaniu kolejnego klienta poczty e-mail czy alternatywnego edytora tekstu. Kapitalnym posunięciem jest również możliwość zapisania konta. Dzięki temu nawet po reinstalacji systemu czy wykasowaniu zakupionych programów będzie można bezproblemowo zainstalować je ponownie w komputerze. W podobnym kierunku idzie Centrum oprogramowania w Ubuntu 10.10, warto też zauważyć podobne projekty dla przeglądarek internetowych - Chrome Web Store czy Open Web Applications.
W Sieci pojawiły się głosy, że Apple za pomocą sklepu chce żerować na deweloperach. Firma będzie pobierać 30% od każdej sprzedanej aplikacji. Na pierwszy rzut oka to znacznie więcej, niż płacą twórcy programów za hosting strony czy obsługę płatności internetowych. Z drugiej strony Apple zapewni reklamę i łatwiejszy dostęp do klientów. Trudno w tej sprawie ferować wyroki. Mac App Store ruszy za 90 dni, wkrótce więc przekonamy się jak platforma rzeczywiście działa.
Co nowego planuje Apple?
Na wczorajszej konferencji zapowiedziano także drobniejsze zmiany jak choćby tryb pełnoekranowy dla aplikacji. Oznacza to, że programy będą wyświetlane w podobny sposób jak w iOS. Może to być zaskoczenie dla osób przyzwyczajonych do tradycyjnego wyglądu aplikacji w systemach desktopowych. Aby jeszcze bardziej zbliżyć Mac OS X do iOS wprowadzono aplikację Face Time. Komunikator wideo dostępny jest obecnie w fazie Beta. Dzięki niemu użytkownicy Mac OS X i telefonów iPhone 4 będą mogli odbywać rozmowy wideo.
Apple konsekwentnie zwalcza również Flasha. Jak się okazuje, w najnowszym MacBooku Air, który został wczoraj zaprezentowany, nie będzie domyślnie preinstalowanej aplikacji firmy Adobe. Co prawda Flasha można zainstalować samemu, ale ilu użytkowników będzie stać na ten wysiłek? Biorąc pod uwagę wzrastającą popularność HTML5 wiele osób nawet nie zwróci uwagi, że ich system nie korzysta z produktu firmy Adobe. Możliwe, że Flash nie będzie dołączany także do kolejnej wersji systemu Mac OS X, nad którą pracuje Apple.
Apple jest dzisiaj firmą, która produkuje iPhone’y i iPady, a przy okazji komputery. Jeszcze parę lat temu było odwrotnie. Ten trend wyraźnie wskazuje, w którą stronę będzie kierować się firma Jobsa. W każdym razie, jest na co czekać.