Niebieski wieloryb nie zabija nastolatków, ale gry mobilne owszem
Niebieski wieloryb z całą pewnością nie mieści się w szerokiej tematyce dobrychprogramów. Są nim już próby łączenie rzekomych samobójstw nastolatków z serwisami społecznościowymi i współczesnymi sposobami komunikacji. Kwestię tę rozsądnie potraktował wczoraj Mateusz, przypominając, że formy autoagresji są rzeczą ludzką.
22.03.2017 | aktual.: 22.03.2017 17:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Osobną kwestię stanowi nośność tematu, jednak podsumować możemy ją stwierdzeniem, że uwielbiamy młodzieńczą hekatombę, byleby tylko nie była namacalna. Tutaj od lat wdzięcznie w podobnych sytuacjach służy zlokalizowanie przypadków rzekomych katastrofalnych zdarzeń w Rosji – kraju kulturowo nieodległym, geograficznie możliwe najbliższym, a zarazem skutecznie zniechęcającym do samodzielnej weryfikacji faktów przez stosowanie innego alfabetu.
Łączenie nośnego tematu przelewu młodej krwi z serwisami społecznościowymi i Internetem już teraz zebrało co najmniej jedną faktyczną ofiarę. Jest nim praca deweloperów ze studia Fusion Media Network, twórców aplikacji Blue whale VR. Można dzięki niej i goglom VR zobaczyć wirtualnego płetwala błękitnego oraz zapoznać się z jego anatomią.
Nie wiedzą jednak o tym komentujący w sklepie Google Play. Blue whale VR – aplikacja, której trudno odmówić walorów edukacyjnych – otrzymuje tam od kilku dni najniższe noty i skrajnie negatywne oraz wulgarne komentarze. Powód? Wprowadzeni w błąd i leniwi użytkownicy biorą grę za rzeczonego niebieskiego wieloryba. Mamy nadzieję, że wszyscy wiążący nietypową grę w wyzwania z Internetem, na jakiś czas nasycili swój fetysz młodzieńczej krwi.