Project CARS — naprawdę bardzo dobre wyścigi sfinansowane z kieszeni graczy
18.05.2015 11:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Project CARS to najnowsza produkcja, która chce wejść do elitarnego grona dobrych symulatorów wyścigowych. Gra stworzona została przez zespół Slightly Mad Studios, weteranów branży. Jego poprzednim dziełem była seria Shift wydana przez EA, a jeszcze wcześniej, jako Blimey! Games, zrobił przełomowe GTR2 i GT Legends. Do swego kolejnego dziecka ekipa podeszła bardzo ambitnie. Propozycja miała być nie tylko zaawansowanym symulatorem, ale też oferować niezwykle szczegółową grafikę oraz wiernie odtwarzać dźwięki towarzyszące wyścigom. Deweloperom przy tym zależało oczywiście, by tytuł był w miarę przystępny również dla tzw. niedzielnych graczy, włączając tych na konsolach. Budżet dopięto dzięki akcji zbierania funduszy od fanów, a jednocześnie była ona sposobem na stworzenie społeczności wokół dopiero powstającego projektu i zaangażowanie jej w cały proces jego przygotowywania. Auta dojechały niedawno do mety na PC, Xboksie One oraz PS4. Na którym miejscu?
Nie trzeba tu żmudnie odblokowywać samochodów, nowych serii wyścigowych czy tras. Już na starcie dostajemy do dyspozycji komplet kilkudziesięciu wozów w różnych kategoriach. Są dwie klasy gokartów i trzy bolidów przygotowane przez deweloperów, tuzin prototypów Le Mans oraz pokrewnych, sporo samochodów drogowych, tourerów czy grand tourerów, a do tego garść modeli historycznych. Jeśli chodzi o marki to także jest w czym wybierać. Dostajemy bardzo popularne Audi, BMW, Ford, Mercedes, Mitsubishi, Renault, luksusowe Aston-Martiny lub Pagani plus typowe sportowe Ariel, Caterham i Gumpert. Drogich licencji niestety brakuje, w tym Ferrari, Lamborghini albo Porsche, choć fani tych ostatnich dostaną na pocieszenie ich zmodyfikowane wersje od RUF. Postawiono na różnorodność i usatysfakcjonowanie zupełnie różnych gustów.
Przez wszystkie klasy da się przejść w trybie kariery. Nie ma tu poziomów umiejętności, wirtualnych pieniędzy, ani fabuły opartej na dziejach miłośników wyścigów ulicznych. Wskazujemy tylko pułap, od którego chcemy zacząć, do tego zaś ścieżkę i zaczynamy po prostu przygotowania do sezonu. Do wyboru są bolidy (od kartingu przez formuły), wyścigi samochodów (od fabrycznych po wyścigi długodystansowe) oraz kolejne klasy zawodów prototypów. Nowicjusze powinni zacząć od najwolniejszych pojazdów, bo wbrew pozorom jeździć gokartem też trzeba się nauczyć. Jeśli graczowi będzie dobrze szło, dostanie zaproszenia do uczestnictwa w okolicznościowych imprezach, testach, a także oferty do współpracy w wyższej kategorii. W zależności od tego, z jakim wynikiem ukończy sezon, dostanie możliwość obrony tytułu mistrzowskiego, ponownego udziału w tych samych zawodach lub awansu do szybszych wyścigów. Pomiędzy startami zmierzymy się też w wyścigach historycznych oraz różnorakich specjalnych.
Kolekcja torów nie zawodzi. Twórcy stworzyli blisko trzydzieści obiektów, z których część występuje w kilku wariantach. Nie zabrakło znanych tras, typu Silverstone, Brands Hatch, Imola, Monza, Nurburgring (łącznie z północną pętlą). Jest też kilka nielicencjonowanych lokacji, inspirowanych prawdziwymi torami. Lazurowe wybrzeże to najzwyczajniej w świecie Monako, zaś Sakitto stanowi wariację na temat Suzuki. Wypada zaznaczyć, że nie wszystkie tory odwzorowane są jednakowo precyzyjnie. Laserem skanowano tylko cztery brytyjskie: Brands Hatch, Snetterton, Oulton Park i Cadwell Park. Te obiekty zapewniają największy realizm, a w połączeniu z systemem force feedback porządnej kierownicy pozwalają najpełniej cieszyć się symulacją. Rozpoczynający swoją przygodę z grami tego typu różnicy między miejscówkami raczej nie poczują, ale fanatycy, rozpuszczeni pozycjami takimi jak Assetto Corsa, pomarudzą.
Kwestia najważniejsza, czyli po prostu jak się jeździ w Project CARS? Osobie, która wcześniej sprawdziła tylko wypuszczane na rynek regularnie gry z serii Need for Speed, może być ciężko. Tutaj niełatwo ujarzmić nawet najsłabsze samochody w danej klasie. Pierwsze podejście do kartów zapewne skończy się kilkoma efektownymi bączkami. Nie należy się też zrażać wypadaniem z zakrętów drogowym BMW. Trzeba się tutaj przyzwyczaić do charakterystyki każdego wozu. Wyczuć przy jakich prędkościach jest nadsterowny lub podsterowny i cierpliwie poznawać tor, osiągając na nim coraz lepsze czasy. Satysfakcja z perfekcyjnie przejechanego okrążenia jest olbrzymia, zaś wygranie wyścigu to pełnia wirtualnego szczęścia. Na wyższych poziomach trudności dochodzi do tego dostrajanie auta pod siebie i następne zawody, w czym pomaga telemetria.
Porywalizujecie ze sztuczną inteligencją lub z innymi żywymi kierowcami online. Komputerowych zawodników poprawiono względem wersji testowej, ale nadal zdarzają się im samobójcze manewry. Co świetne, do treningów da się ściągnąć duchy innych mistrzów kierownicy i próbować pokonać ich najlepsze czasy. W jednym wyścigu mogą brać udział nawet trzy takie i to jest wspaniałą nauką, bo obserwuje się, jak jeżdżą najlepsi oraz wyłapuje, gdzie samemu popełnia się największe błędy. Jeśli mamy chwilę czasu, to możemy ponadto przejrzeć nagrania swoich wcześniejszych przejazdów lub porobić zdjęcia maszynom stojącym w garażu. Jest nawet inspirowana Instagramem funkcja stylizowania zdjęć za pomocą filtrów, by móc chwalić się fajnymi widokówkami.
Gra oferuje mnóstwo opcji, pozwalających na dostosowanie jej do własnych preferencji. Gdybyśmy nie czuli się pewnie, nie ma problemu nie tylko, żeby obniżyć poziom umiejętności rywali, ale też włączyć wspomaganie skręcania i hamowania lub podpowiadanie idealnego toru jazdy. Fani symulatorów z kolei wyłączą wszelkie elektroniczne usprawnienia oraz kontrolę trakcji, a do tego skorzystają z dużych możliwości modyfikacji interfejsu HUD czy wspomnianego już force feedbacku (chociaż w przypadku tego ostatniego opcje zostały ponazywane w niezbyt intuicyjny sposób). W Project CARS da się grać tak na klawiaturze, jak i padzie lub kierownicy, przy czym warto zainwestować wreszcie w porządne kółko, najlepiej z listy oficjalnie wspieranych. Przy korzystaniu z gamepada często trudno wyczuć zachowanie kierowanego auta. Wyścigi także są mocno konfigurowalne. Wybierzecie między innymi porę dnia dla starcia czy zamówicie pogodę, z możliwością robienia zmian w trakcie zawodów.
Od strony graficznej najnowsze dzieło Brytyjczyków prezentuje się świetnie. Szczegółowo oddane samochody robią ogromne wrażenie. Co dla wielu chyba będzie najważniejsze, by pograć na najwyższych detalach nie trzeba posiadać najdroższych kart graficznych. Przynajmniej NVIDII, gdyż na sprzęcie AMD tytuł działa niestety wyraźnie wolniej. Szczęśliwi właściciele modeli GeForce bez problemu osiągną 60 klatek na sekundę przy wysokich ustawieniach i w pełnym HD nawet na GTX 670. Widać, że twórcy przysiedli nad optymalizacją, a dzisiaj to wcale nie reguła… Ścieżka dźwiękowa jest co prawda trochę uboga, lecz każdy z utworów Stephena Baysteda zapada w pamięć i słucha się go przyjemnie nawet poza grą. Spodobają się także odgłosy wozów: bolidy odpowiednio ryczą, karty popiskują, a super auta bulgoczą.
Mimo pewnych swoich braków, Project CARS to bardzo dobra i do tego ładna gra. Dla osób wkraczających w świat tzw. simracingu będzie niezłym wprowadzeniem, a zawodowcy również znajdą tu kilka interesujących elementów. Nie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, przy czym wiele rzeczy jest w produkcji tej po prostu kompromisem, wynikającym z chęci przypodobania się jak najszerszej publiczności i dotarcia na wszystkie platformy sprzętowe. Czas pokaże, w jakim kierunku twórcy pociągną swoje dzieło. Jeśli tylko studio Slightly Mad Studios nie osiądzie na laurach i faktycznie zdecyduje się na regularne dostarczanie paczek z nową zawartością oraz poprawianie tej aktualnej, będzie dobrze. Także nie żałujcie pieniędzy, chyba że szukacie kaskaderskich wyczynów, szalonego driftu oraz zmieniania lakieru z dorabianiem neonowych światełek. To akurat nie tego typu rozrywkowy tytuł.