Reporters Sans Frontieres zaliczają Białoruś i Bahrajn do wrogów Internetu
13.03.2012 11:36, aktual.: 14.03.2012 10:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Reporters Sans Frontieres, czyli Reporterzy Bez Granic, to organizacja non-profit z siedzibą we Francji, która zajmuje się monitorowaniem wolności prasy i bezpieczeństwa dziennikarzy na całym świecie. Ponadto stara się ona pokonać cenzurę, pomagać rannym i uwięzionym reporterom i ich rodzinom, oraz w miarę możliwości informować o wydarzeniach, które starają się zatuszować władze wielu państw. Co roku organizacja publikuje również raport informujący o stanie wolności Internetu. W tegorocznym raporcie znalazło się kolejnych dwóch „wrogów Intenretu” — Białoruś i Królestwo Bahrajnu.
O tym, że nasi sąsiedzi ze wschodu trafią na listę, było wiadomo od dłuższego czasu. Przypuszczenia potwierdziły się po wydaniu oficjalnych informacji o tym, że na Białorusi zakazano korzystania z zagranicznych witryn. Co ciekawe, za zagraniczne uznano również witryny pochodzące z bratniej Rosji. Podczas gorących protestów przeciwko reżimowi prezydenta Łukaszenki, przy próbie wejścia na stronę Vkontakte — rosyjski serwis społecznościowy — użytkownicy byli przekierowywani na strony zawierające złośliwe aplikacje. W minionym roku w tym kraju wzrosła również liczba aresztowanych internautów.
Według organizacji, władze Bahrajnu są odpowiedzialne za utrudnianie, a często również całkowite uniemożliwianie informowania świata o protestach, które miały miejsce wiosną minionego roku. Świat nie od razu dowiedział się również o tym, że dziennikarz i blogger Zakariya Rashid Hassan al-Ashiri został zamordowany w areszcie, podczas powstania, znanego jako Arabska Wiosna, w kwietniu 2011 roku.
Podczas protestów w obu wyżej wymienionych przypadkach serwisy społecznościowe były ogniskami oporu i miejscami rozprowadzania informacji, podczas gdy władze blokowały inne źródła. Wydarzenia ostatniego roku sprawiły, że Białoruś i Bahrajn stawia się na równi z Chinami, Kubą, Iranem, Koreą Północną czy Arabią Saudyjską. Ale również „wolne” kraje nie mają całkowicie czystych rąk. Według Reporterów Bez Granic należy mieć na oku na przykład Australię, gdzie treści pochodzące z Internetu są filtrowane. Korea Południowa z kolei cenzuruje w sieci propagandę pochodzącą od jej północnej sąsiadki. Rosja stanowi zagrożenie, gdyż bloggerzy i dziennikarze trafiają tam do aresztu, lub są po prostu mordowani na ulicy, Francja zaś nie jest uważana za „wolny” kraj ze względu na stosowaną tam zasadę „trzech ostrzeżeń”. W przyszłym roku kolejna elektroniczna ściana może zostać wzniesiona w Pakistanie.
Polska nie znajduje się ani na liście wrogów Internetu, ani obserwowanych krajów, które mogą potencjalnie stanowić zagrożenie dla integralności globalnej sieci.