Rozmowy wideo przez sieć komórkową: dziwny twór, którego nikt nie pamięta

Rozmowy wideo przez sieć komórkową: dziwny twór, którego nikt nie pamięta

Rozmowy wideo przez sieć komórkową (Kamil J. Dudek)
Rozmowy wideo przez sieć komórkową (Kamil J. Dudek)
Kamil J. Dudek
30.09.2019 09:40

Mimo dość dyskusyjnej wszechstronności smartfonów, coraz częściej zdarzają się przypadki całkowitego przeniesienia swojej internetowej obecności z komputera na smartfon i nieuruchamiania peceta przez długie tygodnie. Telefony umieją coraz więcej i raczej nie zdarza się im tracić funkcji. Tymczasem istnieje cała funkcjonalność, która wyparowała ze smartfonów i nikt nawet nie zauważył. Są to rozmowy wideo.

Od czasu do czasu uruchamiam niektóre ze swoich starych telefonów. W przypadku Lumii 640 robię to po to, by pobrać aktualizacje i zbadać, które aplikacje Windows Mobile jeszcze działają. Uruchamianie zabytków takich, jak Nokia E72 lub Siemens ME75 ma nieco inne powody, głównie sentymentalne. Pozwoliło mi jednak zwrócić uwagę na pewien zapomniany detal: przednią kamerkę. Jednakże, oparta o system Symbian stara Nokia z klawiaturą QWERTY nie miała żadnej dedykowanej aplikacji do rozmów wideo. A więc po co tam ta kamerka?

UMTS

Zanim znajdziemy odpowiedź na to pytanie, zadam inne: kto z Was pamięta medialny szał wokół wdrażania w Polsce telefonii trzeciej generacji, czyli UMTS? Sieć 3G zapowiadano absurdalnie długo, wciąż nie potrafiła ona nadejść, a gdy wreszcie się pojawiła, rozczarowała niemal wszystkich, zwłaszcza w kontekście składanych przez lata obietnic. Była droga, ograniczona do głównych miast, niezaimplementowana w pełni i w dodatku wymagała wymiany telefonów celem skorzystania z nowości. Okazuje się, że jednym z filarów UMTS była warstwa multimedialna, oferująca między innymi właśnie rozmowy wideo.

Nokia E72 z widoczną przednią kamerą
Nokia E72 z widoczną przednią kamerą

Gdy 3G zyskiwała popularność, nie byliśmy jeszcze gotowi wydawać tak ciężkich pieniędzy na telefony, jak dziś. Wykorzystywaliśmy je również do znacznie skromniejszego zestawu czynności: na pewno nie były to wtedy urządzenia do korzystania z internetu. Gdy więc UMTS zadebiutowała w Polsce, o wideo-rozmowach wielu nawet nie słyszało. Mało kto miał sprzęt, który by je obsłużył i traktowano je raczej jako fanaberię dla biznesmenów.

Warstwa aplikacji

Zaraz, zaraz – zatrzyma się osoba choć trochę zaznajomiona z techniką. Co mają wideo-rozmowy do 3G? Przecież dziś możemy używać kamerek w aplikacjach Messenger, WhatsApp, FaceTime, Skype i tuzinach innych. I działają one nawet bez 3G lub LTE, na samym Wi-Fi. Więc przecież wszystko działa, o co ten hałas?

Tylko, że nie o takie rozmowy chodzi. Wszystkie te aplikacje korzystają z protokołów internetowych. Z telefonią mają wspólnego tylko tyle, że do komunikacji z siecią stosują transmisję pakietową w ramach infrastruktury komórkowej. Równie dobrze mogą korzystać z Wi-Fi albo czegokolwiek innego. Nawet Apple'owski FaceTime, genialnie udający bycie "funkcją iPhone'a" i jakimś tajemnym rozszerzeniem rozmów telefonicznych, jest zwyczajną aplikacją. To po prostu WhatsApp wpuszczony w system. Z punktu widzenia sieci komórkowej, nie ma różnicy między Chromem, Skypem i YouTubem.

FaceTime niby nie kryje się z tym,że jest aplikacją, ale bardziej zależy mu na byciu "funkcją iPhone'a". Dlatego nie zobaczymy go na Androidzie
FaceTime niby nie kryje się z tym,że jest aplikacją, ale bardziej zależy mu na byciu "funkcją iPhone'a". Dlatego nie zobaczymy go na Androidzie

Gdy IP jest za drogie

Natomiast UMTS definiował w sobie pęk protokołów 3G-324M, określający proces zestawiania i transmitowania połączeń audio-wideo. Na tych samych prawach, co zwykłe rozmowy telefoniczne. I co najważniejsze – bez użycia dedykowanej aplikacji. Rozmowy takie inicjowało się zwykłą "zieloną słuchawką" i to dlatego moja Nokia nie miała do tego żadnego programu. Żaden obecny smartfon – a raczej żaden dzisiejszy mobilny system operacyjny – nie implementuje owego standardu i przeprowadzanie rozmów wideo w ramach sieci 3G jest niemożliwe.

Zamiast tego, musimy pobrać dedykowaną aplikację. Zazwyczaj od jednej z gigantycznych firm handlujących naszymi danymi, w atmosferze ciągłych problemów wizerunkowych z zapewnieniem prywatności. Owa aplikacja używa telefonu jako urządzenia podpiętego do internetu i strumieniuje połączenie po sieci pakietowej. Drugi uczestnik połączenia musi pobrać tę samą aplikację, a protokoły komunikacyjne są ze sobą rzecz jasna niezgodne, celem zabezpieczenia się przed odpływem upolowanych klientów.

Połączenie głosowe, możliwe przez sieć "3.75G"
Połączenie głosowe, możliwe przez sieć "3.75G"

Brzmi to niewątpliwie jak marny los niezłego pomysłu. Zamiast wykorzystywać wbudowane i zdefiniowane protokoły, pchamy dziś wszystko tym samym kanałem internetowym. Podobne zjawisko zaszło w samym internecie, gdzie dedykowane usługi wymarły na rzecz kierowania całego ruchu przez HTTPS. A przy okazji owej przemiany, jedynym wygranym był Wielki Biznes. Ale to nie do końca tak.

Przejściowe i dziwne

Jak tłumaczy EE Times, sieć 3G miała być w zamierzeniu siecią w całości kierującą cały wewnętrzny ruch przez sieć IP. Miała być nieskończenie skalowalna i korzystać z protokołu IPv6, aby adresów wystarczyło na wiele przyszłych smart-urządzeń. Niestety, rzeczywistość zrewidowała te plany. Jakość infrastruktury i gigantyczne koszty inwestycji w jej rozbudowę sprawiły, że zdefiniowano półśrodek, w postaci kanału wideo warstwę niżej, czyli właśnie 3G-324M.

Sam kanał był również dość ograniczony. Oferował możliwość dodawania mocniejszych kodeków, ale głównym był H.263. To już wtedy (2003) był wiekowy kodek, ale jego odporność na błędy i stabilne implementacje stanowiły zalety istotne dla komórek. Niemniej, stos 3G-324M był na tyle odmienny od innych rozwiązań, że zintegrowanie go z branżowymi standardami typu H.323 i SIP było drogie i trudne. Innymi słowy, nie dało się "wdzwonić" na wideokonferencje zestawiane przez dedykowane sprzęty Cisco i Polycom, co czyniło 3G-324M dziwactwem ograniczonym do telefonów.

Dziś VoLTE i ViLTE

Pomysł implementacji rozmów i konferencji wideo bezpośrednio w stosie komunikacyjnym telefonii nie umarł wraz z nadejściem smartfonów. Zniknęła jedynie jego wstępna, mało elastyczna implementacja rodem z UMTS. Dziś sieć 4G oferuje nam opcje rozmów całkowicie routowanych przez sieć IP, w postaci VoLTE oraz WiFi Calling. Opcje te należy włączyć po stronie telefonu oraz u operatora. Sieć komórkowa sama rozwiązuje problem potencjalnego braku obsługi dla owego protokołu u drugiego uczestnika rozmowy.

T-Mobile ma cały poradnik na temat VoLTE
T-Mobile ma cały poradnik na temat VoLTE

Większy problem stanowią właśnie rozmowy wideo. Standard ViLTE (video-over-LTE) również istnieje, podobnie jak VoLTE nie jest nowy, ale jego obsługa w telefonach jest skromna. Operatorzy siedzą na jej temat cicho, protokół jest zaimplementowany jedynie w kilku smartfonach z Androidem, a iPhone nie obsługuje go wcale. I nic dziwnego: stanowiłoby to konkurencję dla FaceTime. W praktyce zaś, dzięki wszechobecności aplikacji, brak ViLTE i śmierć 3G-324M mają skromny wpływ na wygodę dzisiejszych użytkowników.

Czy używaliście telefonów z obsługą wideo UMTS? A może prowadziliście takie rozmowy? Opowiedzcie nam o tym w komentarzach.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (137)