Test komputera ASUS ROG GR8 – czy konsole mogą bać się pecetów?

Test komputera ASUS ROG GR8 – czy konsole mogą bać się pecetów?

Test komputera ASUS ROG GR8 – czy konsole mogą bać się pecetów?
Krzysztof Fiedor
16.02.2015 17:08, aktualizacja: 16.02.2015 17:42

Moda na coraz mniejsze komputery trwa w najlepsze. Typowy komputer stacjonarny powoli odchodzi do lamusa, a w jego miejsce pojawiają się coraz to wymyślniejsze konstrukcje. Coraz trudniej w sklepach znaleźć zwykłe szare skrzynki. Producenci obudów odchodzą od typowych, kanciastych i rażących oczy kremowych blach. Triumfy święcą komputerki typu NUC lub ZBOX, które już gościły na naszych łamach. Oczywiście, nie są to typowe pecety do wszelkich zastosowań, zwłaszcza jeśli jednym z zastosowań są popularne gry. Komputery Steam Machines promowane przez Valve nie rozwiązują sprawy, ich popularność jest wciąż znikoma.

Światełkiem w tunelu może być nowy projekt firmy ASUS. To niewielki komputer, który zadowoli większość pecetowych graczy, a i z konsolami może stanąć w szranki. Komputer ASUS ROG GR8 to przykład na to że komputer może być wydajny i do tego nie straszyć w salonie koło dużego telewizora. Przyjrzeliśmy się bliżej tej konstrukcji.

Po wypakowaniu z pudełka, przeżyliśmy lekki szok. Co prawda zapowiadano, że ten model będzie znacznie wydajniejszy, a przy tym mniejszy od konsoli. Jednak ciężko było uwierzyć że aż tak! Bryła komputera jest mniejsza niż PS3 Super Slim, a Xbox 360 wygląda przy nim niczym nieforemny, ciężki klocek. O konsolach nowej generacji nawet nie ma co wspominać. Nowy komputer Asusa wygląda całkiem zgrabnie, a zarazem okazale. W najgrubszym miejscu u podstawy mierzy tylko 4,4 cm, wznosząc się ku górze przez 23,8 cm, osiąga grubość 3,2 cm. Forma może przypaść do gustu, znajdą się jednak też przeciwnicy takiego wyglądu, zwłaszcza, że producent zdecydował się na dość agresywne barwy czerni i czerwieni, znak rozpoznawczy serii dla pasjonatów Republic of Gamers.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Choć komputer jest naprawdę mały, na jego bokach znalazły się wszystkie możliwe wejścia i wyjścia aby podłączyć niezbędne peryferia. I tak na wąskim przednim panelu znalazło się miejsce na dwa złącza USB w standardzie 2.0, wejścia audio dla słuchawek i mikrofonu oraz dwa klawisze, zasilania i do aktywacji usługi Miracast. Na dole obudowy radośnie pulsuje na czerwono logo Republic of Gamers.

Tylna ścianka wygląda znacznie atrakcyjniej pod względem portów. Zacznijmy od dołu. Pierwsze co zobaczymy to suwak do odblokowywania jednej z bocznych klap, poprzez którą dostajemy się do środka urządzenia. Tuż nad nim jest wejście na zasilacz. Kolejne są cztery porty USB 3.0 a nad nimi gigabitowy port sieciowy. Z wyświetlaczami komputer może komunikować się za pomocą złącza HDMI i Display Port. Nad nimi znajdziemy złącza audio, od cyfrowego SPDIF po wyjścia analogowe dla słuchawek i mikrofonu. Na samej górze natomiast znajdziemy coś, co mnie akurat mocno zdziwiło. Producent zdecydował się na umieszczenie tam kontrolki pracy dysku. Dziwne to trochę, bo jest to tył mini komputera i od przodu migania diody podczas pracy dysku nie zobaczymy. Moim zdaniem znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby użycie do sygnalizacji pracy dysku wspomniane wcześniej migające bez celu logo ROG na przodzie komputera.

Wiemy już jak komputer wygląda z zewnątrz, przejdźmy zatem do wnętrza, wszak to ono odpowiada za wydajność w grach i aplikacjach. ASUS zdecydował się na procesor Intel Core i7 4510U. To niskonapięciowy Haswell z maksymalnym TDP 15W. Procesor standardowo pracuje z zegarem 2 GHz, jednak w trybie Turbo można osiągnąć nawet 3,1 GHz. Mogłoby się wydawać, że jest to prędkość wystarczająca. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Choć mamy do czynienia z Core i7, to realna wydajność tego modelu plasuje go gdzieś w okolicach Core i3 dla komputerów stacjonarnych. Tak, to nie pomyłka. Model użyty w GR8, nadaje się wyśmienicie do laptopów gdzie często pracujemy na baterii, jednak w przypadku nawet tak małego komputera desktopowego czuć, że mocy obliczeniowej brakuje. Widać to niestety w zastosowaniach, do których został przede wszystkim stworzony.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Testowy egzemplarz komputera GR8 został wyposażony w 8 GB RAM. To wystarcza do większości zastosowań, możliwa jest jednak rozbudowa do 16 GB. Tu ukłon w stronę producenta, wymiana lub dodanie kolejnej kości nie nastręcza żadnego problemu. Dostanie się do wnętrza jest banalnie proste. Wystarczy zdjąć jedną ze ścianek i możemy już montować kolejne kości lub dodatkowy dysk.

Kolejny newralgiczny dla wydajności element to karta graficzna. Tutaj ASUS również nie błysnął i zastosował najsłabszą wersję układu Nvidii w mikroarchitekturze Maxwell, a mianowicie GeForce GTX 750Ti z 2 GB pamięci. Pozytywnym akcentem jest wersja GPU. Nie jest to wersja mobilna, tylko pełnowymiarowy układ, taki sam jaki znajdziecie na kartach podłączanych do złącza PCI-e. Niestety na ogólną wydajność nie ma to wpływu, ponieważ najsłabszym ogniwem w tym zestawieniu jest… procesor. Ale o tym za chwilę.

Na koniec zostawiłem dysk twardy. Tu też mam mieszane uczucia. W opisywanej konfiguracji we wnętrzu znalazł się talerzowy dysk twardy firmy HGST o symbolu HTS721010A9E630. To przedstawiciel dysków kręcących się z prędkością 7200 obr/min, o pojemności 1 terabajta i podwyższonej żywotności (może pracować w cyklu 24/7). Jeszcze do niedawna mógłby na co poniektórych zrobić wrażenie, jednak nie dziś, w erze coraz popularniejszych dysków SSD. Model ten, jak na dysk talerzowy może pochwalić się naprawdę bardzo dobrymi transferami sięgającymi ponad 120 MB/s zarówno przy odczycie jak i zapisie. Warto jeszcze tylko dodać, i to jest duży plus dla Asusa, że we wnętrzu komputera znajdziemy zatokę na drugi dysk. Można w tam zamocować dysk SSD jako systemowy a dysk talerzowy przeznaczyć na bibliotekę danych.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Co oczywiste, w dzisiejszych czasach, nie zabrakło karty WiFi pracującej w standardzie 802.11ac. Całości dopełnić ma mechaniczna klawiatura M801 i mysz Gladius. Niestety niefortunnie się złożyło, że egzemplarz testowy komputera był ich pozbawiony, w związku z tym niewiele możemy napisać o wygodzie ich użytkowania. Według specyfikacji myszka Gladius oparta jest o bardzo wytrzymałe przełączniki Omron, o nich mogliście się dowiedzieć przy okazji recenzji i konkursu Aorus. Z wyglądu mysz przypomina nieco model DeathAdder Razera i Microsoft Intellimouse 3.0. W Polsce można ją kupić oddzielnie za niecałe 320 zł. Klawiatura ASUS M801 to bardziej tajemniczy produkt. Wiemy że jest kompaktowa (brak sekcji numerycznej), posiada sześć trybów podświetlania i wyposażona została w funkcje anti-ghosting i N-key rollover.

Prezentację sprzętu mamy już za sobą, przejdźmy zatem do sprawdzenia wydajności. Na potrzeby recenzji skorzystaliśmy z kilku programów testowych oraz, co oczywiste, z kilkunastu gier. Tak jak wspominałem wyżej, procesor choć to Core i7, ze względu na swoją energooszczędność wydajnością nie grzeszy, co widać w popularnej aplikacji Cinebench 11.5. W tym samym programie widać również jak wydajność karty graficznej zostaje obniżona przez zastosowanie właśnie tego procesora. GeForce GTX 750Ti w zestawieniu z desktopowym Core i7 jest prawie dwukrotnie szybszy! Niestety takie połączenie przełoży się też na znacznie niższą wydajność w grach.

W popularnym 3DMarku osiągnięte wyniki również nie napawają optymizmem. Widać to szczególnie w teście Fire Strike, gdzie w rozdzielczości 1920×1080 osiągnięty wynik to 3638 punktów. To znacznie mniej niż w przypadku tandemu pełnego Core i7 i identycznej karty graficznej Nvidii. W teście Unigine Heaven i Valley sytuacja przedstawia się podobnie. Osiągnięte wyniki pozostawiają wiele do życzenia. Znacznie lepiej sytuacja wygląda w przypadku zwykłych zastosowań, takich jak obróbka zdjęć, odtwarzanie filmów czy praca w pakiecie Microsoft Office. Pełne spektrum zastosowań widać w aplikacji PCMark, gdzie wyniki testów są całkiem zadowalające, może poza jednym testem. Storage pokazuje słabość dysku talerzowego.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Przejdźmy jednak do gier, głównej domeny produktów spod znaku Republic of Gamers. Przetestowane tytuły to przekrój zarówno nowości jak i gier starszych ale nadal wciągających i trzymających przyzwoity poziom graficzny. Zaczynamy od tytułu najnowszego w naszym zestawieniu, Ryse: Son of Rome. Rozdzielczość 1920×1080, predefiniowane ustawienia wysokie. Wrażenia z grania niezbyt przyjemne. Nie ma płynności, gra szarpie praktycznie w każdej lokacji. Zmiana rozdzielczości na 1280×720 px poprawiła na tyle płynność, że granie w ten tytuł jest już całkiem przyjemne. Kolejny wielki tytuł to Battlefield 4. Tutaj sytuacja jest bardzo podobna, w FullHD i przy wysokiej jakości sceny płynnie nie pogramy. Zejście do 720p poprawia znacznie płynność i to bez zmiany jakości wyświetlanego obrazu. Gra się bardzo płynnie i dynamicznie.

Kolejny ciekawy tytuł, który nie ma się wizualnie czego wstydzić, choć ma już prawie dwuletni staż, to Tomb Raider. Gra nadal ma całkiem spore wymagania sprzętowe i potrafi zagiąć całkiem wydajny sprzęt. W przypadku komputera GR8 ponownie daje o sobie znać za słaby procesor i tytuł z Larą Croft w roli głównej w rozdzielczości FullHD nie jest grywalny. Zmiana rozdzielczości na mniejszą pomaga, choć miejscami nadal można zauważyć czkawkę. Kolejna gra to Far Cry 3, pozycja nieco starsza, ale równie zachłanny na moc komputera co przygody Lary Croft. Tak jak w przypadku Tomb Raidera w rozdzielczości FullHD nie pogramy z przyjemnością. Gra rwie praktycznie cały czas, a w momentach kiedy mamy na ekranie kilku przeciwników, widzimy piękny pokaz zdjęć z wycieczki krajoznawczej :) Ponownie zmniejszenie rozdzielczości do 1280×720 powoduje zwiększenie płynności, a co za tym idzie też przyjemności z grania. Należy też nieco zmniejszyć jakość generowanej sceny. Ustawienie detali na średnie jeszcze bardziej zwiększa komfort grania.

Kolej na gry, których raczej na konsoli nie uświadczymy. Sam jestem fanem serii Civilization, która potrafi mnie wciągnąć na długie godziny. Do niedawna męczyłem piątą odsłonę serii i nie omieszkałem sprawdzić, jak tytuł wypadnie na komputerze Asusa. Wiadomo, że w tego typu grach płynność rozgrywki nie jest priorytetem i na rwanie obrazu podczas przewijania ekranu czy też oddalaniu i zbliżaniu sceny można przymknąć oko. Tym razem można przyjąć, że w rozdzielczości FullHD i wysokiej jakości obrazu pogramy całkiem sprawnie, choć przy dużej mapie, z dużą liczbą miast i jednostek podczas przewijania ekranu widać spowolnienia. Nie jest to jednak tak uciążliwe jak w przypadku bardziej dynamicznych poprzednich tytułów. Podobnie rzecz się ma w Civilization: Beyond Earth. W ten tytuł gra się równie dobrze jak w poprzednią odsłonę i tylko przy ogromnych mapach z mnogością miast i jednostek widać lekkie spowolnienia. Ponownie zaznaczam jednak, nie ma to większego przełożenia na komfort grania. Do tego duetu dodam jeszcze jeden tytuł, który sobie odświeżyłem po niemal dwóch latach. To Heroes of Might and Magic VI. Nie pamiętałem w jakiej rozdzielczości grałem ostatnio, a tym bardziej przy jakich ustawieniach grafiki. Tym bardziej chciałem sprawdzić jak tytuł zachowa się w FullHD przy pełnych detalach. Cóż, złego słowa powiedzieć nie mogę. Gra się przyjemnie i bez widocznych spowolnień. Miło było wrócić po takiej rozłące do jednej z bardziej lubianych serii.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Na koniec jeszcze warto wspomnieć o poborze energii i kulturze pracy komputerka GR8. Wiadomo że konsole, zwłaszcza te starszej generacji, nie rozpieszczały nas pod tymi względami. Dotyczy to zwłaszcza pierwszych wersji Xboksa360 i PlayStation 3, które podczas grania konsumowały prawie 200 W! Kolejne odsłony tych modeli poprawiły ten wrażliwy parametr i na dzień dzisiejszy inżynierom z obu obozów udało się zejść do poziomu około 70-80 W. Kolejna generacja konsol, czyli Xbox One i PlayStation 4 też pod tym względem nie wygląda dobrze. Podczas grania produkt Microsoftu konsumuje około 110 W a konkurencyjny sprzęt od Sony nawet 140 W. Na tym polu komputer ASUS ROG GR8 wygląda jak niejadek. Podczas grania pobór prądu nie przekracza 50 W, w przypadku odtwarzania filmów jest to odpowiednio nieco ponad 30 W, zaś w trybie spoczynku sprzęt zużywa zaledwie 15 W.

Kultura pracy, którą serwuje nam ASUS w tym modelu jest na jeszcze wyższym poziomie niż pobór energii. Oczywiście jednym z czynników wpływających tak pozytywnie na ten aspekt jest brak napędu optycznego, co dla niektórych może być oczywiście wadą, jednak w dobie masowej dystrybucji gier i programów drogą elektroniczną nie powinno dziwić. Jednak głównym bohaterem jest zastosowany we wnętrzu komputera system chłodzenia. Trzeba było naprawdę nadstawiać ucha, aby usłyszeć pracujący wentylator. O głośnym i męczącym warkocie nie może tu być mowy. Nawet w nocy, kiedy dźwięki codziennego zgiełku cichną, praca wentylatora nie wybija się szczególnie ponad tło.

I tak oto dobrnęliśmy do końca recenzji tego dość ciekawego sprzętu, sprzętu, który dla wielu będzie się wydawał zbyt kontrowersyjny, niepotrzebny a w szczególności drogi. Za testowaną konfigurację trzeba zapłacić około 3600 zł. To dość dużo, patrząc przez pryzmat cen konsol. Przecież konsole PlayStation 4 czy Xbox One można kupić już w okolicach 1500 zł, zaś starsze modele jeszcze taniej. Na ostateczną ocenę negatywnie wpłynie fakt, że we wnętrzu GR8 zabrakło dysku SSD, a zastosowany procesor, chociaż jest z rodziny Core i7, wydajnością nie poraża, a w konsekwencji wpływa też na znacznie mniejszą wydajność GPU. Rzeczywiście to główne wady tego rozwiązania i ciężko z nimi polemizować. Być może w kolejnej odsłonie tego pomysłowego komputerka producent wprowadzi odpowiednie zmiany, które zniwelują te niedociągnięcia.

[img=room_1_full]Nie można jednak zapominać o zaletach tego sprzętu. Pierwsza i najważniejsza to wygląd i kompaktowe wymiary. Jest to jeden z niewielu sprzętów o takiej wydajności, który możemy postawić w salonie tuż obok TV, a przy tym nie wywołamy grymasu niezadowolenia u naszej lepszej połówki (sprawdzone na mojej osobistej małżonce:)). Oczywiście, wygląd to kwestia gustu, jednak kierunek, który wytycza w tej kwestii ASUS wydaje się właściwy. Kolejny niezaprzeczalny plus to niski pobór energii i cicha praca systemu chłodzenia. Tutaj inni producenci powinni się uczyć od tajwańskiego potentata. Współczynnik wydajność na wat w tym przypadku będzie bardzo trudny do przebicia. Podobnie jest z chłodzeniem, które jest bardzo wydajne (temperatura pracy procesora maksymalnie 70 stopni) a przy tym praktycznie bezgłośne. Kolejnym atutem nie do pominięcia jest dostępna biblioteka gier, których na konsolach nie znajdziemy wcale lub ich przeniesienie to totalna klapa. Ostatnią zaletą jest to, że poza graniem możemy zrobić coś więcej na takim komputerze. Ot np. obrobić zdjęcia z wakacji czy też zmontować filmik z urodzin babci.

Wracając do pytania z tytułu, czy konsole mają się czego bać? Czy komputery wejdą na to wyspecjalizowane poletko? Na dzień dzisiejszy raczej nie. Choć najnowsze konsole nie różnią się zbyt wiele od przeciętnego peceta, produkcje na nie wydają się lepiej skrojone i zoptymalizowane pod kątem wydajności sprzętu. Oczywiście gry wyglądają lepiej na komputerach, niestety jest to okupione właśnie znacznie gorszą optymalizacją i zapotrzebowaniem na wydajniejsze komponenty. Trzeba pamiętać też o długości życia konsoli i peceta. Średnia długość życia konsoli to 7-8 lat i przez ten okres otrzymujemy gry, które z powodzeniem uruchomimy na tym sprzęcie i to w dość dobrej jakości. Niestety na komputerze nie wiadomo jak mocnym w dniu zakupu, nawet po czterech latach takiego komfortu nie mamy.

Plusy
  • Wygląd i kompaktowe wymiary
  • Bardzo małe zapotrzebowanie na prąd
  • Ciche i wydajne chłodzenie
  • Ilość dostępnego oprogramowania
  • Uniwersalne zastosowania
Minusy
  • Cena mogłaby być niższa
  • Brak dysku SSD
  • Słaby procesor
  • Brak możliwości rozbudowy o lepsze CPU i GPU

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)