Transformers: War for Cybertron

Redakcja

02.07.2010 07:01, aktual.: 01.08.2013 01:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Któż nie pamięta kultowej kreskówki o robotach zamieniających się w przeróżne pojazdy? Osobiście Transformersy stawiam na równi z innymi bohaterami mojego dzieciństwa, jak chociażby Tsubasą, M.A.S.K. czy kochającym damską bieliznę Gigi. Niestety, o ile bajki i komiksy z Autobotami oraz Deceptikonami odniosły sukces, tak nie można tego samego powiedzieć o grach z ich udziałem. Kolejne produkcje szybko znikały z radarów z uwagi na uproszczoną rozgrywkę, czy też średniawą oprawę wizualną. Nawet projekty, które pojawiły się po ostatnich filmowych hitach, nie wybiły się ponad przeciętność. Czy Wojna o Cybertron ma szansę teraz jednak zabłysnąć?

Na gracza czeka prawdziwa lekcja historii. Koniec z walką w obronie Ziemi i jej mieszkańców – wracamy na rodzinną planetę obu frakcji, czyli tytułowy Cybertron. Wielki konflikt trwa w najlepsze. Deceptikony powoli rosną w siłę, więc niestety zapowiada się, że najprawdopodobniej zwyciężą... Pomimo tego, iż cała historia ma miejsce setki lat przed wydarzeniami z komiksu (tudzież "bajek"), nie zabrakło w przeciwnych obozach znanych robociaków - jest chociażby Optimus Prime, Bumblebee, Megatron i rzecz jasna jego asystent Starscream, który jak zwykle będzie knuł, jak by tu wsadzić pręt w tryby swojego przywódcy. Na czele Autobotów stoi Zeta Prime, lecz już na samym początku gry zostaje on pojmany. Co dobre, nasza rola nie ograniczy się niemniej wyłącznie do przejęcia kontroli nad "autami" chcącymi odbić swojego wodza, ale staniemy także po stronie Megatrona i spółki.

Obraz

Opowieść została podzielona na dziesięć rozdziałów, po pięć na każdą z frakcji. Poszczególne epizody są skonstruowane w taki sposób, że pod ich koniec mamy uczucie, jakbyśmy ukończyli poboczny fragment historii - w tle oczywiście przewija się główny wątek, jakim jest Wojna o Cybertron. Zanim wylądujemy w samym środku akcji przyjdzie nam naturalnie wybrać jeszcze robota, którym będziemy sterować. Warto zaznaczyć, iż każdy z Transformersów ma przypisaną sobie daną klasę. Weźmy na to Optimus Prime skoncentruje się na walce wręcz, albo przy użyciu broni ciężkiej, lecz taki Starscream ma możliwość latania, zaś Bumblebee to niezwykle szybki i zwinny zwiadowca. W obu obozach nie zabraknie także mechaników, odpowiedzialnych za stawianie barier ochronnych oraz reperowanie uszkodzonych w walce jednostek.

[break/]W czasie wykonywania misji nigdy nie jesteśmy sami. Towarzyszą nam dwie inne maszyny, sterowane przez konsolę, bądź też żywych graczy - jeżeli takowi dołączą do naszej gry. Zadania są bardzo liniowe, ale na brak akcji raczej nikt narzekał nie będzie. Ekran cały czas rozświetlają wybuchy, a by przeżyć, musimy wykorzystać elementy otoczenia, bowiem nie ma tu jako takiego systemu osłon. Przy tej ilości świszczących w powietrzu pocisków ogromnie zalecam zaproszenie znajomych do zabawy, gdyż sztuczna inteligencja kompanów pozostawia wiele do życzenia… Poza pruciem ze wszystkiego, co popadnie, przyjdzie nam także zamienić się w pojazdy - wiadomo. Jako, że Transformersy nie zawitały jeszcze na Ziemię, na próżno szukać znanych form ulubionych robotów. Wszelakie samochody, czołgi i samoloty to futurystyczne machiny, które w niewielkim stopniu przypominają istniejące wehikuły. Na szczęście w walce dalej nie mają sobie równych.

Obraz

Jeśli o lokacje chodzi to miejscami aż boli, że twórcy nie pokusili się, żeby otworzyć nam dostęp do większych i bardziej skomplikowanych terenów Cybertronu. Nie ma też mowy byśmy zgubili drogę do celu, albowiem jest ona tylko jedna. Schemat zabawy wygląda następująco: korytarz, walka na niewielkiej arenie, kolejny tunel - i tak w kółko, aż do pojedynku z bossem, który z reguły odbywa się pod koniec każdej misji. Przy czym, o ile może same zadania są mało interesujące, trudno się nudzić, bo jak wspominałem, na okrągło ktoś do nas strzela. Warto również zauważyć, że akcja nie kończy się jedynie na pierwszym planie. W tle zawsze się coś dzieje - często w oddali widać starcia innych Autobotów i Deceptikonów, to zaś świetnie buduje klimat. Podobne dynamiczne scenerie przywodzą mi na myśl trochę serię Halo, gdzie typu zabieg także dało się zauważyć...

Obraz

Liniowe misje kampanii mogą odrzucić wybrednych graczy, niemniej mają oni jeszcze opcję szarpnięcia w multi. O dziwo, nie da się odczuć, że całość stanowi wyłącznie ciut niedopracowany, dorzucony w pewnym stopniu na siłę bonus. Czeka na nas sześć klasycznych trybów rozgrywki, zapewniających frajdę na wiele godzin. Nie zabrakło systemu doświadczenia znanego choćby z Call of Duty 4: Modern Warfere - za wykonywanie wytycznych, wszelakie asysty i fragi nagradzani jesteśmy punktami, a po uzbieraniu odpowiedniej ich liczby awansujemy. Z kolejnymi poziomami otwiera się dostęp do nowych broni, kolorów pancerza dla robotów, czy specjalnych zdolności. Podobnie jak to ma miejsce w trybie fabularnym, także mamy tu do czynienia z czterema klasami, a każda z nich dysponuje innym zestawem umiejętności. Trudno przyczepić się do ilość oraz zróżnicowania map pod zmagania wieloosobowe, gdyż po wielu godzinach gry nie czułem znużenia. Starcia z żywym przeciwnikiem sprawiają mnóstwo frajdy i wymagają znacznie większej zręczności. Nie zdziwię się też, gdy po Transformers: War for Cybertron sięgną osoby wyłącznie nastawione na potyczki po sieci.

[break/]Wizualnie, Transformers: War for Cybertron robi wrażenie, ale tylko na krótką chwilę - choć trudno wytykać grze, że przemierzamy podobne lokacje, bo w końcu jesteśmy na planecie maszyn, a im nie w głowie zróżnicowane korytarze czy budowle... Całość napędza silnik Unreal i widać, iż ekipie High Moon Studios udało się go okiełznać. Miło, że nie zabrakło kolosalnych robotów, a sam konflikt przybrał na skali. Pomimo niezłego chaosu panującego na ekranie, przycięcia animacji są sporadyczne i prawdę mówiąc wypatrzy je jedynie wyczulone oko. Niemniej nie obyło się bez rażących wpadek - niskiej rozdzielczości tekstur oraz uproszczonych modeli nie mogę odpuścić. Ponadto, poszczególne Transformersy na zbliżeniach prezentują się koszmarnie i to (zaraz po umiejscowieniu przemiany w pojazd pod gałką) jest chyba największą wpadką całej produkcji.

Obraz

Konkretniejszych niedociągnięć na szczęście zabrakło w temacie audio. Dźwięki są niezwykłe i umiejętnie zmontowane. Nadal zachodzę w głowę, jak wiele różnych odgłosów miażdżonego, dziurawionego metalu mogli odtworzyć twórcy... Do tego nie obyło się bez zaczerpniętego najprawdopodobniej z filmu brzmienia transformujących się maszyn – ten mechaniczny odgłos nadal wywołuje u mnie ciarki na plecach. Równie wysoki poziom trzymają kawałki w tle. Nie prezentują może iście "epickiego" poziomu, lecz nie przeszkadzają w ogólnej rozwałce na ekranie, a to jest chyba najważniejsze. Do projektu zaproszono też tych samych aktorów, którzy użyczali głosów w kreskówce, co z pewnością docenią fani serii. Komu nie zakręci się łezka w oku, gdy Optimus rzuci hasło „Autobots, rollout”?

Obraz

Podsumowując, Transformers: War for Cybertron to przede wszystkim spora lekcja historii dla każdego szanującego się wielbiciela sagi. Kampanie obu frakcji zapewnią zabawę na przeszło trzynaście wypełnionych po brzegi akcją godzin. Czy High Moon Studios dostarczyło w końcu najlepszy tytuł z Transformersami? Jak najbardziej. Nie tylko gra prezentuje nam dzieje Autobotów i Deceptikonów, które przeżyć możemy sami lub współpracując ze znajomymi, ale także po raz pierwszy w historii growych "transformatorów" dostarczono nam niezwykle dobre multi. Jak u siebie poczują się tutaj weterani Call of Duty, zaś fani wielkich robotów z miłą chęcią spróbują swych sił w sieciowej Wojnie o Cybertron. Jasne, mamy tu i ówdzie kilka wpadek, głównie jeżeli chodzi o stronę graficzną, lecz chaos panujący na ekranie dobrze maskuje niedociągnięcia. Spore zaskoczenie tego roku. Mało kto się spodziewał, że Hasbro uda się raz jeszcze zabłysnąć ze swoją marką.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl