YouTube sięga po AI, by edytować filmy. Robią to bez wiedzy twórców
YouTube edytuje filmy użytkowników za pomocą AI, co budzi obawy o wpływ na rzeczywistość. Zmiany są subtelne, ale mogą wpłynąć na zaufanie widzów.
Jeśli korzystasz z YouTube Shorts, to przygotuj się na znacznie więcej treści AI. Google wprowadziło w lipcu bieżącego roku szereg nowych funkcji, w tym możliwość przetwarzania statycznych zdjęć w kilkusekundowe animacje. Wygląda na to, że nowe podejście związane z AI wykracza daleko poza to, o czym oficjalnie wiadomo.
Ingerencja w materiały bez zgody użytkowników
YouTube wprowadził zmiany w filmach użytkowników za pomocą sztucznej inteligencji, nie informując ich o tym ani nie prosząc o zgodę - podaje BBC powołując się na konkretne przykłady. Rick Beato, twórca w serwisie YouTube, zauważył, że jego wygląd na filmach wydaje się nienaturalny. – Myślałem, że to tylko moje wyobrażenie – mówi Beato, który prowadzi kanał o muzyce z ponad pięcioma milionami subskrybentów.
Zmiany wprowadzone przez YouTube są subtelne, ale zauważalne. Rhett Shull, inny twórca, również dostrzegł dziwne artefakty w swoich filmach. – Jeśli chciałbym takiego efektu, zrobiłbym to sam – komentuje Shull. Obaj twórcy obawiają się, że takie działania mogą podważyć zaufanie ich widzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Problem z transparentnością
YouTube potwierdził, że testuje nowe funkcje na YouTube Shorts, które poprawiają jakość wideo. Rene Ritchie, przedstawiciel YouTube, wyjaśnia, że używana jest tradycyjna technologia uczenia maszynowego do poprawy klarowności filmów. Jednak nie wszyscy są przekonani o przejrzystości tych działań.
Samuel Woolley, ekspert ds. dezinformacji, podkreśla, że użytkownicy powinni mieć wybór, czy chcą, aby ich treści były modyfikowane.
Niektórzy twórcy, jak wspomniany Beato, nie widzą problemu w eksperymentach YouTube. – YouTube zmienił moje życie – przyznaje Beato. Jednak dla wielu innych, brak przejrzystości w działaniach platformy jest powodem do niepokoju.
Sebastian Barysz, dziennikarz dobreprogramy.pl