Sony VAIO F13 - stacja robocza w plecaku
13.01.2011 17:07, aktual.: 14.03.2011 11:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiadomo, że małe jest piękne, ale duże może więcej - tym w zasadzie można by zakończyć recenzję notebooka Sony VAIO F13, którego od dłuższego czasu mamy przyjemność testować. Dla bardziej wnikliwych dodamy, że notebook jest wyraźnym efektem poszukiwania przez Sony złotego środka między mobilnością, a wydajnością. Na pytanie, czy się to udało, odpowiedzcie sami - urządzenie wyposażone jest w czterordzeniowy procesor Intel Core i7, 8 GB RAMu, grafikę GeForce GT 425M, matrycę o sporej przekątnej (16,4") i jeszcze większej rozdzielczości Full HD, szybki dysk 7200 RPM, nagrywarkę Blu-ray i porty USB 3.0, a waży tylko (lub aż) 3,1 kg. Wagowo nie jest to już lekki notebook, ale nie jest to jeszcze mobilna stacja robocza. Parametry ma zdecydowanie jak ta druga, ale do plecaka jeszcze wejdzie, a jak dociśniecie nogą to i w etui od 15" się zmieści. Widać więc, że temat się komplikuje, a sam notebook - podobnie jak wiele innych modeli VAIO - wymyka się próbom uproszczenia i jest dość specyficznym urządzeniem.
Zacznijmy od tego, co widać jeszcze przed uruchomieniem komputera. Od razu rzuca się bowiem w oczy fakt, że jest to model z wyższej półki notebooków. Świadczy o tym bardzo elegancka, grafitowa pokrywa z wygrawerowanym, dużym logiem VAIO. Po otwarciu pokrywy laptopa ukazuje się z kolei przyjemna w dotyku, magnezowa obudowa. Dzięki takiemu wykonaniu nie ugina się ona pod ciężarem rąk i można spokojnie podnieść laptopa jedną ręką. Nie jest to niestety czynność komfortowa z uwagi na to, że matryca formatu 16:9 ma przekątną 16,4", a cały komputer waży 3,1 kg. Są to jednak typowe parametry dla notebooków, w których na pierwszym miejscu znajduje się wydajność, a dopiero później próbuje się ją zmieścić w notebookowym opakowaniu. Warto jednak mieć to na uwadze kupując na przykład torbę czy plecak – większość plecaków projektowana jest pod matrycę 15-16". Do torby zaprojektowanej na 15,6" testowany notebook wchodzi „na styk”.
Wyspowa klawiatura Sony VAIO F13 jest bardzo wygodna, choć jeśli spotykamy się z tym typem klawiszy w notebookach po raz pierwszy, to trzeba będzie poświęcić kilka dni na przyzwyczajenie się. Klawisze są dostatecznie duże i posiadają płynny, ale dobrze wyczuwalny skok. Jest też pełna klawiatura numeryczna, co w przypadku notebooków z dużymi przekątnymi ekranu spotykamy już coraz częściej. Drobnym mankamentem może być jedynie bardzo mały rozmiar klawiszy strzałek, ale w grach można używać zamiast nich strzałek z klawiatury numerycznej. Dodatkowo producent umieścił nad klawiaturą kilka dodatkowych klawiszy funkcyjnych umożliwiających sterowanie odtwarzaniem muzyki czy wyświetlaczem, jest też przycisk do zdefiniowania przez użytkownika. Równie dobrze jak klawiatura spisuje się touchpad – jest dość sporych rozmiarów, co ułatwia pracę. Posiada również strefy przewijania pionowego i poziomego (niestety nieoznaczone). Został on jednak nietypowo umieszczony, bo nieco z lewej strony notebooka, a nie na środku. Ostatecznie wszystko jest tylko kwestią przyzywczajenia. Interesującym gadżetem jest jeszcze czujnik światła, który dopasowuje jasność ekranu do aktualnego poziomu oświetlenia. Działa on poprawnie, reaguje szybko i znacznie podnosi komfort pracy. Warto ponadto wspomnieć o kamerze, w jaką wyposażony jest notebook - niestety nie robi ona wrażenia, bo jej rozdzielczość to zaledwie VGA (640x480). Kamera umieszczona jest w centralnym miejscu nad ekranem.
Po bokach notebooka znajdziemy porty, gniazda i przełączniki – z uwagi na sposób otwierania komputera jedyną wolną ścianą jest jego tył. Z przodu znajdziemy diody zasilania i pracy dysku, przełącznik karty bezprzewodowej i Bluetooth (niestety jego przestawienie skutkuje wyłączeniem obu tych urządzeń jednocześnie) oraz sloty na karty pamięci Memory Stick Duo i SD. Na lewej ściance (rozpoczynając od strony matrycy) umieszczono wtyk zasilania, gniazdo zabezpieczające Kensington, gigabitowy port sieciowy, port VGA, port HDMI, port eSATA i jednocześnie port USB 2.0, gniazdo ExpressCard i FireWire. Z prawej strony komputera znajdziemy podświetlany wyłącznik zasilania (ciekawie zaprojektowany z boku, jak gdyby „na zawiasie” matrycy), nagrywarkę CD/DVD/Blu-ray, dwa porty USB 3.0 oraz gniazdo mini-jack na mikrofon i słuchawki, a jednocześnie wyjście optyczne.
Niestety umieszczenie portów USB praktycznie przy dolnej krawędzi notebooka nie należy do ergonomicznych. Podłączone urządzenia typu pendrive czy nawet wystający kabel będą mocno przeszkadzać osobom praworęcznym podczas korzystania z myszki. Osoby leworęczne będą w jeszcze gorszej sytuacji nie z uwagi na trzeci port USB z lewej strony, ale raczej dość blisko zlokalizowane gniazdo sieciowe czy HDMI. Abstrahując od ergonomii, trzy porty USB to wcale nie za dużo jak na komputer, który przez producenta reklamowany jest jako "przenośne studio filmowe".
Rakieta gotowa do startu
Nazwanie Sony VAIO F13Z1E/B rakietą to wcale nie przesada. Komputer ten napędzany jest przez czterordzeniowy procesor Intel Core i7 740QM o częstotliwości 1,73 GHz na chipsecie Intel PM55 Express. Dzięki zastosowaniu technologii Turbo Boost procesor może jednak podnieść częstotliwość do 2,93 GHz, a Hyper-Threading udostępnia systemowi operacyjnemu po dwa wątki na jeden rdzeń – razem więc osiem procesorów logicznych. Model F13Z1E/B wyposażono fabrycznie w maksymalną ilość pamięci operacyjnej DDR3: 8 GB w dwóch kościach po 4 GB. Pamieć pracuje z częstotliwością 1333 MHz. Taka konfiguracja otrzymuje według Indeksu wydajności systemu Windows 7 odpowiednio oceny 7.1 (procesor) i 7.4 (pamięć RAM). Przypominamy, że maksymalna ocena w Indeksie to 7.9. Nie jest on oczywiście miarodajnym wyznacznikiem wydajności, niemniej jego oceny dają pewne wyobrażenie, czego można oczekiwać po danym sprzęcie.
Duża moc obliczeniowa idzie w parze z możliwościami przetwarzania grafiki. Testowany przez nas notebook Sony wyposażono w układ graficzny NVIDIA GeForce GT 425M z 1 GB dedykowanej pamięci RAM DDR3. Układ obsługuje najnowszy zestaw bibliotek DirectX 11, a także technologie CUDA (96 rdzeni) i PhysX. To wszystko sprawia, że mamy do czynienia z naprawdę wydajnym zestawem multimedialnym, na którym z powodzeniem możemy nie tylko szybko renderować filmy HD, ale także zagrać w nowe gry – takie tytuły jak Mafia II czy F1 2010 osiągają ponad 30-35 fps przy wysokich lub bardzo wysokich detalach w rozdzielczości 1366x768. Niestety aby płynnie zagrać w nominalnej rozdzielczości 1920x1080 trzeba zadowolić się w najlepszym przypadku średnimi ustawieniami jakości grafiki.
Karta graficzna niestety jest chyba piętą achillesową nie tylko testowanego notebooka, ale wszystkich komputerów przenośnych Sony z dedykowanym układem graficznym. Firma stosuje bowiem bardzo niepopularną politykę ograniczania wszystkiego, co tylko możliwe. Kiedyś objawiało się to blokadą obsługi sprzętowej wirtualizacji w procesorach, które tę obsługę posiadały. Dziś można ją już włączyć - notabene jest to jedyna, dosłownie, opcja w menu BIOS komputera, co samo w sobie nie najlepiej świadczy o podejściu Sony do klientów. Niestety znacznie poważniejszą wadą jest fakt, że karta graficzna posiada zmodyfikowaną przez Sony wartość Hardware ID, a co za tym idzie – nie jest rozpoznawana przez referencyjne sterowniki wydawane przez producenta, firmę NVIDIA. Jesteśmy więc skazani na sterowniki wydawane przez Sony, a te, jak nietrudno się domyślić, udostępniane są z wielomiesięcznym opóźnieniem. Prawdopodobnie z karty graficznej udałoby się wydusić ciut lepsze wyniki, gdyby zainstalować najnowsze, oryginalne sterowniki NVIDIA. Zapisujemy to jako bardzo duży minus testowanego notebooka, bo pomimo wysokiej ceny F13Z1E/B tak naprawdę otrzymujemy produkt w pewnym sensie upośledzony.
Jeśli chodzi o ogólną wydajność i komfort codziennej pracy, w większości notebooków nie zależą one od procesora, pamięci RAM czy karty graficznej. Słabym ogniwem jest zwykle dysk twardy o prędkości 5400 obrotów na minutę, który po prostu nie nadąża za szybkim procesorem i pamięcią, zwłaszcza jeśli system intensywnie korzysta z pamięci wirtualnej. Tutaj ten problem postarano się zminimalizować poprzez zastosowanie szybszego dysku o prędkości 7200 obrotów na minutę – dokładnie tak, jak w desktopowych stacjach roboczych. Najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście zamontowanie w notebooku superszybkiego dysku SSD. Prawdopodobnie jednak nie zdecydowano się na to z dwóch powodów – po pierwsze dyski SSD mają wielokrotnie mniejszą pojemność, a ta liczy się w „przenośnym studiu filmowym”, po drugie zaś podniosłoby to i tak już wysoką cenę komputera. Dysk 7200 rpm, podłączany standardowo za pośrednictwem Serial ATA, musi więc wystarczyć i faktycznie wystarcza – daje się odczuć, że system i aplikacje pracują lepiej niż przyzwyczaiły nas do tego notebooki z wolniejszymi dyskami. Jeśli ktoś potrzebuje czegoś więcej, zawsze możne wymienić dysk HDD na SSD samodzielnie.
Podsumowując opis konfiguracji sprzętowej wypada jeszcze wspomnieć, że Sony VAIO F13Z1E/B jest jednym z nadal jeszcze nielicznych modeli notebooków na polskim rynku wyposażonych w nagrywarkę Blu-ray. Napęd nagrywa płyty BD-R z prędkością 6x, płyty BD-RE z prędkością 2x. Obsługuje też nagrywanie płyt dwuwarstwowych, dzięki czemu możemy wypalić nośnik zawierający nawet do 50 GB danych. Na uwagę zasługuje jeszcze fakt, że na pokładzie mamy zainstalowaną bezprzewodową kartę sieciową Intel 6200 AGN (a nie jak to często bywa, jakiegoś innego producenta) z obsługą sieci 802.11n i zdolną do pracy w paśmie 5 GHz.
Kilka spostrzeżeń po pracy
Praca z matrycą matową w dzisiejszych czasach to bardzo przyjemne doświadczenie. Przeważająca większość notebooków jest obecnie sprzedawana z błyszczącymi ekranami, które bardzo utrudniają korzystanie z komputera nie tylko na zewnątrz (tu akurat Sony VAIO F13 i tak nie sprawdzi się raczej z uwagi na rozmiary i wagę), ale również w pomieszczeniach, bezpośrednio przy źródłach światła takich jak okno czy mocne lampy. Matowa matryca ma też oczywiście swoje wady – jest gorzej podświetlona i nie może pochwalić się tak dobrym odwzorowaniem kolorów. W przypadku F13 sprawne oko dopatrzy się ponadprzeciętnej różnicy w podświetleniu centrum i narożników ekranu. Biorąc pod uwagę zastosowanie testowanego notebooka jako narzędzia do obróbki i montażu wideo może to być dla niektórych drobny problem, ale z pewnością spora liczba użytkowników brak odbić w ekranie przyjmie z ulgą.
Problemem, który może odczuć zdecydowanie więcej użytkowników jest bardzo wysoka rozdzielczość jak na tak małą przekątną ekranu. Niestety nie tylko przeglądanie stron internetowych (które stosunkowo łatwo powiększyć), ale także zwyczajna praca z systemem (okna folderów, menu Start, komunikaty...) po kilkudziesięciu minutach po prostu męczy. Jedynym rozwiązaniem tego problemu jest stałe powiększenie w systemie czcionek do 125%. Wtedy jednak trzeba zmierzyć się z licznymi utrudnieniami – niektóre aplikacje nie są do tego przystosowane i tekst po prostu nie mieści się w oknach. Problemy będą mieli również ci, którzy podłączą system z powiększonymi czcionkami do zewnętrznego monitora – tam czcionki też będą wtedy powiększone, co mocno odbije się nie tylko na wrażeniach estetycznych...
Komfort pracy psuje też nieco układ chłodzenia w testowanym notebooku. Nawet gdy komputer jest włączony, ale znajduje się w stanie całkowitego spoczynku, wentylator pracuje na wolnych obrotach – wówczas jeszcze jest dość cichy. Gdy otworzymy jednak okno przeglądarki z Flashem, a już na pewno gdy zaczniemy odtwarzanie filmu, wentylator nabiera tempa i staje się bardzo głośny – znacznie ponad przeciętną. Uruchomienie gry albo rozpoczęcie renderowania filmu już po kilkudziesięciu sekundach skutkuje niemalże wyciem wentylatora (poziom hałasu osiąga 50 decybeli). Dodatkową jego osobliwością jest specyficzne „piszczenie” podczas rozpędzania, co swoją drogą dzieje się często - prędkość obrotów wentylatora jest bardzo zmienna nawet w trakcie zwykłej pracy biurowej. Nie jest jednak tak źle jak mogłoby się wydawać. Głośna praca wentylatora nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu sprzętu pod warunkiem, że nie siedzimy w absolutnie cichym pomieszczeniu – np. w nocy.
Głośne chłodzenie ma jednak swoją dobrą stronę. Dzięki niemu notebook praktycznie w ogóle się nie grzeje. Nawet po dwóch czy trzech godzinach grania klawiatura i obudowa pod nadgarstkami pozostaje letnia, nie ma tu miejsca na dyskomfort związany z ciepłym czy, jak to czasami bywa, wręcz parzącym ręce tworzywem. W rezultacie dobrego chłodzenia podzespoły komputera pracują cały czas z pełną wydajnością i nie obserwujemy żadnych spowolnień w pracy układu graficznego czy „artefaktów” na ekranie.
Ładujemy akumulatory
Niewątpliwą wadą w zasadzie wszystkich notebooków o wysokiej wydajności i stosunkowo dobrych układach graficznych jest czas pracy na baterii. Niestety Sony VAIO F13Z1E/B nie jest tu wyjątkiem. Dostarczana standardowo bateria o pojemności 5000 mAh wystarczy nam na niecałe dwie godziny pracy biurowej z siecią bezprzewodową i myszką Bluetooth. Zastosowanie oszczędnego planu zasilania w systemie Windows 7 i zrezygnowanie z Bluetooth da nam maksymalnie kilkanaście minut więcej. Jeśli chcemy obejrzeć film z daleka od gniazdka z prądem, to czasu wystarczy nam na jeden odcinek serialu, ale już nie na pełnometrażową produkcję. Tak jak wspominaliśmy, nie można się jednak temu dziwić – to przypadłość wszystkich tego typu notebooków. Jedyne co może nieco denerwować to fakt, że pełne naładowanie rozładowanego akumulatora trwa niemiłosiernie długo – ponad 3 godziny – i to pomimo zastosowania dołączanego do komputera, ważącego około 0,5 kg zasilacza o wysokich parametrach wyjściowych 19,5W/6,2A.
Nie samym sprzętem...
Sony VAIO F13Z1E/B nie jest pozycjonowany jako notebook biznesowy, stąd i system preinstalowany fabrycznie to Windows 7 Home Premium w 64-bitowej wersji. Podczas pierwszego uruchomienia możemy wybrać język – na liście jest oczywiście język polski, ale ukłonem producenta w stronę zaawansowanych użytkowników jest fakt, że można pozostać przy języku angielskim.
Jak to zwykle bywa, system jest dość mocno zmodyfikowany przez Sony – zaczynając od własnego ekranu logowania czy tapety, a kończąc na własnym oprogramowaniu do zarządzania planami zasilania czy siecią bezprzewodową. Wielu użytkowników złośliwie mówi o tym oprogramowaniu „crapware”, dla początkujących może ono być jednak interesujące. Szczególnie warto zwrócić uwagę na kilka programów.
Pierwszym z nich jest VAIO Control Center, niejako przedłużenie systemowego Panelu sterowania. O ile większość oferowanych w programie funkcji faktycznie można "wyklikać" w samym systemie, to jednak część z nich można skonfigurować wyłącznie w aplikacji Sony. Dobrym przykładem może być na przykład włączenie automatycznej regulacji jasności ekranu czy wybranie przeznaczenia przycisku zlokalizowanego nad klawiaturą numeryczną. Kolejny istotny program to VAIO Care - kompleksowe centrum rozwiązywania problemów i diagnostyki komputera. Mamy tu do dyspozycji między innymi szereg testów, takich jak diagnostyka procesora, pamięci (tu akurat wykorzystywane jest narzędzie Windows) czy dysku twardego. VAIO Care pomoże również przeprowadzić podstawową optymalizację systemu i odtworzyć go do stanu sprzed wystąpienia ewentualnych problemów.
Interesującą aplikacją jest też VAIO Update. Jest to działający w tle lub na żądanie program, który sprawdza, czy w systemie obecne są najnowsze dostępne na stronach wsparcia technicznego Sony sterowniki i oprogramowanie konkretnie dla naszego modelu notebooka. Aktualizacje mogą być pobierane i instalowane automatycznie. VAIO Gate z kolei oferuje funkcjonalność na kształt znanego z systemu Mac OS X Docka – jest to pasek ukryty przy górnej krawędzi ekranu, w którym możemy przechowywać skróty do często uruchamianych programów.
Sporą zaletą testowanego notebooka jest fakt, że Sony preinstaluje na nim pakiet Office 2010 w wersji Starter. Chociaż otrzymujemy go bezpłatnie, nie jest to zwyczajna, ograniczona czasowo wersja testowa, jaka dotąd była nam każdorazowo serwowana przy zakupie nowego komputera. Jest to bardzo podstawowa wersja pakietu Office 2010 zawierająca programy Word i Excel. Dla porządku trzeba zaznaczyć, że w trakcie korzystania z Office 2010 Starter w prawym dolnym rogu ekranu wyświetlane są niewielkie bannery promocyjne Microsoftu, a sama funkcjonalność obu programów jest ograniczona. Nie są to jednak ograniczenia bardzo dotkliwe - przykładowo niedostępne są takie opcje jak przypisy, bibliografia, spisy treści czy śledzenie zmian. Wydaje nam się, że wszystko to, co najpotrzebniejsze w domu i małej firmie jest na swoim miejscu, dlatego osoby nieposiadające licencji na bardziej rozbudowaną wersję Office powinny być zadowolone.
Jeśli ktoś nie czuje się komfortowo z modyfikacjami systemu poczynionymi przez Sony, może większości z nich łatwo pozbyć się odinstalowując wybrane programy-nakładki. Zawsze opcją jest też całkowita reinstalacja systemu z oryginalnego nośnika Windows 7 Home Premium, ale wówczas należy liczyć się z pewnymi niedogodnościami – chociażby brakiem pakietu Office 2010 Starter, oprogramowania WinDVD do odtwarzania filmów na płytach Blu-ray (sam Windows tego niestety nie potrafi) czy pakietu programów Roxio do ich nagrywania. Nie ma natomiast problemu z ponowną instalacją wszystkich sterowników, są one dostępne w polskiej witrynie wsparcia technicznego Sony. Plusem jest też to, że po czystej instalacji Windows 7 od razu zainstalowany jest sterownik do przewodowej karty sieciowej, więc resztę można pobrać bezpośrednio z Internetu.
Podsumowanie
Zmierzając do końca recenzji wypada odpowiedzieć sobie na postawione we wstępie pytanie – czy pojęcia „notebook” i „wysoka wydajność” wzajemnie się nie wykluczają? Wydaje się, że w przypadku Sony VAIO F13Z1E/B nie można wysnuć takiego wniosku. Notebook ten to naprawdę interesująca propozycja dla osób bardzo wymagających, nie tylko pod względem wydajności i możliwości, ale także trwałości i jakości wykonania. Nie można jednak równocześnie wymagać przenośności i wygody pracy „w każdych warunkach”, a poza tym trzeba pogodzić się z koniecznością powiększenia czcionek lub szybkim zmęczeniem wzroku. Jedynym miejscem, gdzie tego notebooka używa się wygodnie jest tak naprawdę biurko i trzeba to wyraźnie podkreślić. Różni się on jednak od stacji roboczych tym, że można go w każdej chwili zabrać pod pachę albo wrzucić do torby, by za chwilę pracować już przy innym biurku.
Sony VAIO F13 to niewątpliwie gratka dla osób, które potrzebują wydajności w różnych lokalizacjach. Za ten komfort trzeba jednak sporo zapłacić. Ceny F13Z1E/B zaczynają się od około 6500 złotych. W przypadku gdy urządzenie ma na stałe utknąć na jednym biurku, alternatywą może być więc komputer stacjonarny z dobrym monitorem. Jeśli jednak design jest sprawą kluczową - Sony może przekonać niezależnie od specyfiki pracy...
- Brak
- Brak