Windows 11 jest niedokończony - ale poprzednie wersje też (część 1)

Mimo zbliżającego się końca wsparcia dla Windows 10, wielu użytkowników nie spieszy się z migracją. Następca, wersja 11, uchodzi za niedokończoną. Ale to nic nowego. Trudno jest wskazać wersję, która byłaby inna.

Windows 11 jest niedokończony
Windows 11 jest niedokończony
Źródło zdjęć: © dobreprogramy | Kamil Dudek

Wieloletnią tradycją w świecie Windows jest wzbranianie się od aktualizacji przy użyciu argumentów pasujących zarówno do nowej, jak i poprzedniej wersji systemu. Jednym z nich jest uznawanie nowego wydania za wybrakowane, niedokończone w porównaniu z poprzednim. Niegdyś było to powodem czekania z aktualizacją do pierwszego Service Packa. Sytuacja zmieniła się wraz z Windows 8. System ten był poprawiany przez lata. Ze względu na zmiany wydawnicze, za "poprawioną Ósemkę" można uznawać nie tylko Windows 8.1, ale i Dziesiątkę.

Windows Vista i Siódemka

Za wzór stawiano Windows 7, oczywiście. System ten jednak był wyjątkiem, i tak zresztą słabym. Siódemka świeżo po wydaniu miała zabawne problemy z audio i sterownikami, logowaniem oraz - co ciekawe - ze zgodnością oprogramowania. Problemy naprawiano jednak na bieżąco, a Service Pack 1, jedyny dla Windows 7, był raczej kosmetyczną formalnością.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W przypadku każdego innego systemu było znacznie gorzej. Przypomnijmy to sobie. Przegląd otworzymy Vistą, ale wcale nie jest to przypadek najcięższy. Vistę, po wyrzuceniu do kosza jej poprzedniej implementacji, napisano w niecałe dwa lata, usiłując ocalić fragmenty rozwiązań zaprojektowanych dla poprzednika. System wydano w listopadzie 2006 nie dlatego że był gotowy, a dlatego by pokazać akcjonariuszom że firma nie utraciła zdolności wydawania oprogramowania.

Pierwszym dowodem tego stanu rzeczy było to, że jej odpowiednik serwerowy wydano dopiero rok później - była to wersja ze zintegrowanym Service Packiem 1. Dodatek ten był olbrzymi i naprawiał dziesiątki defektów i wadliwie działających funkcji. Poprawiono też poważne problemy z wydajnością i kompatybilnością sterowników. System zaczął poprawnie obsługiwać napędy ReadyBoost, a gry otrzymały zaktualizowany DirectX 10.1. Produkt był gotowy dla firm, które jednak ochoczo biorąc Windows Server 2008, od samej Visty trzymały się z daleka.

Braki w Viście uzupełnione w Windows 7 były na tyle poważne, że wprowadzono je do samej Visty pakietem Platform Update. W rezultacie system ten był znacząco odmienny od oryginału trzy lata po swojej premierze. A nowe wersje Windowsów były wtedy płatne! Opinia o niedokończeniu przylgnęła do Visty na tyle, że produkt trafił na śmietnik prędko po premierze następnego. Wszyscy chcieli o niej szybko zapomnieć.

Whistler

Wiele osób powie, że Vista była skrajnością. Systemem tworzonym przez pięć lat, ofiarą wewnętrznej dysfunkcji w Redmond. Ale Windows XP, podobnie jak Vista, także rodził się tak naprawdę dwukrotnie. Pierwsze wydanie, z roku 2001, było głównie "pokolorowanym Windowsem 2000": produktem do którego powrzucano wszystkie konsumenckie zabawki znane z wersji 9x, niegotowe rok wcześniej. Początkowo, wszystkie one (i więcej) miały być gotowe na premierę poprzednika.

Z tym, że - ze względu na wszystkie te nowości i przestarzałe praktyki produkcyjne - XP wcale nie był wzorem jakości. Jasne, był stabilniejszy od wersji 98, ale to bardzo nisko postawiony cel. XP miał inne problemy. Był dziurawy jak sito, co w czasach rosnącej dostępności internetu zaczęło być groźne. Na światową skalę. Wewnętrzne protokoły komunikacyjne Microsoftu nie były przemyślane pod kątem internetu. Wymyślone w czasach systemu LAN Manager, zakładały (oczywiście nie wprost) działanie w wewnętrznej, bezpiecznej sieci firmowej.

Efekt? Inwazje robaków BlasterSasser, tysiące unieruchomionych komputerów, paraliż niektórych firm i instytucji. Choć dziury wykorzystywane przez robaki teoretycznie były już dawno załatane, logistyka aktualizacji automatycznych (oraz uprzedzenia użytkowników) nie umożliwiała prędkiego reagowania na ich wykrycie. Nie wspominając o tym, że sama obecność tych dziur była efektem zaniedbań, sztuki programistycznej nieadekwatnej do internetowych czasów.

Longhorn i zmiana kierunku

Jedynym rozwiązaniem było wdrożenie surowej dyscypliny i nowych praktyk. Zarówno po stronie kodu, jak i kompilatorów. W ten sposób, w ramach przedsięwzięcia Trustworthy Computing, powstał Service Pack 2. Podmieniał on w zasadzie cały system, zastępując prawie wszystko bezpieczniejszymi wersjami zbudowanymi w nowym Visual Studio. System wzbogacił się też o nową zaporę i inne zabezpieczenia. Poświęcono na to wiele wysiłku, podkradając programistów Longhorna - prototypu Visty. Rożnica między Windows XP SP1 i SP2 jest pod wieloma względami większa niż między XP RTM i Windows 2000.

Właśnie, Windows 2000. Skoro XP było jego konsumencką/dokończoną wersją, on sam musiał być niekompletny. I istotnie tak było. Problem z Windows 2000 był wielowymiarowy. Po pierwsze, nie zawierał składników konsumenckich. Po drugie, wewnętrzne nowości były nieprzetestowaną i dziurawą rewolucją. Active Directory i nowy IIS, wystawione do internetu, były przejmowane w ciągu kilku godzin. Wreszcie, według wewnętrznych notatek Microsoftu, system zawierał 20 tysięcy defektów do pilnego poprawienia serią Service Packów.

Ćwierć wieku to jednak szmat czasu. Dyskutowanie o rozwoju oprogramowania z latach sprzed manifestu Agile to ciekawy temat, ale trudno porównywać Microsoft z 2000 roku z tym dzisiejszym. Niemniej, także wtedy, w czasach rzekomo "porządniej" tworzonych produktów, w Redmond były problemy z finalizowaniem projektów. O starszych przykładach niekompletnych produktów Microsoftu wspomnimy w kolejnej części.

Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl

Programy

Zobacz więcej
oprogramowaniewindows 10windows 11

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (74)