Xbox mógł być hitem nawet w Japonii, ale Bill Gates popełnił ogromny błąd
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wygląda na to, że historia Microsoftu na rynku konsol mogła się rozwijać zupełnie inaczej, a konsola miała szanse zaskarbić sobie nawet sympatię Japończyków. Ówczesny dyrektor generalny przedsiębiorstwa, Bill Gates, podjął jednak decyzję, która zaważyła na późniejszym wizerunku Xboksa. Podobno do Amerykanów, w obliczu rynkowej porażki konsoli Dreamcast, zgłosił się prezes Segi Isao Okawa, oferując wszystkie swoje gry. Gates nie był zainteresowany.
Na przełomie wieków, kiedy powstawały Dreamcast i Xbox, korporacje wyraźnie ze sobą współpracowały. Jak wiadomo, urządzenie Segi otrzymało system operacyjny oparty na Windowsie CE z API DirectX. Później Microsoft, samemu wchodząc na rynek konsol, skorzystał częściowo m.in. z zapożyczonego projektu kontrolera. Ale ponoć to tylko namiastka tego, co można było stworzyć.
Branżę obiegła plotka, jakoby Isao Okawa wielokrotnie odwiedzał Billa Gatesa, proponując konwersję gier z umierającego Dreamcasta na nadchodzącego Xboksa. Japończykom zależało, aby wraz z ich platformą w zapomnienie nie odeszły genialne gry, takie jak Sega Rally. A sama konwersja, z uwagi na daleko idącą zgodność środowisk graficznych i dużą różnicę w ilości mocy obliczeniowej na korzyść sprzętu Amerykanów, z całą pewnością nie powinna być zbytnio złożona. Mimo to, jak wynika z dostępnych w sieci informacji, Okawa za każdym razem odchodził z kwitkiem.
Ostatecznie Sega wydała na platformie Microsoftu kilka swych produkcji, choćby ciepło przyjęte Phantasy Star Online i Shenmue II. Niemniej nie da się ukryć, że to zaledwie niewielki skrawek portfolio Segi. Być może z pełnym wsparciem ze strony Azjatów Xbox wyglądałby dzisiaj zupełnie inaczej. Może nawet jak równy z równym walczyłby z PlayStation, zapewniając nie tylko tytuły dla odbiorcy amerykańskiego czy europejskiego, ale także charakterystyczną japońszczyznę.