YouTube nieoficjalnym źródłem pirackiego porno? To możliwe

YouTube nieoficjalnym źródłem pirackiego porno? To możliwe

YouTube nieoficjalnym źródłem pirackiego porno? To możliwe
16.01.2017 20:22, aktualizacja: 17.01.2017 09:35

Google podobnie jak inne wielkie firmy IT ma wyjątkowo restrykcyjne podejście do treści pornograficznych i w ogóle do materiałów łamiących prawa autorskie. Na YouTube materiałów dla dorosłych nie znajdziemy, oczywiście nie znajdziemy korzystając z głównej strony. Jednak jedna z pirackich stron pornograficznych znalazła sposób na wrzucanie na YouTube i inne usługi Google takich treści niedozwolonych.

YouTube jest jedną z flagowych usług Google, a dla coraz większego grona osób, stał się on nową telewizją. Oczywiście oficjalnie Google dba by na ich serwerach nie wylądowały nieodpowiednie treści. Ponadto, użytkownicy, którzy postanowili takie materiały wrzucić, często karani są surowo – ich konto szybko zostaje zablokowane. Czy to jednak oznacza, że Google potrafi wychwycić każdy nieodpowiedni materiał lądujący na ich serwerach? Niekoniecznie, nawet wielki i podobno dopracowany YouTube, nie jest wolny od błędów.

Nie jest tajemnicą, że na YouTube znajdują się filmy chronione prawami autorskimi. Nie brakuje także polskich produkcji, w tym nawet bardzo popularnego filmu Pitbull. Nowe porządki i co jeszcze ciekawsze, takie materiały są niezwykle popularne, a często nawet nie zostają usunięte. Jeśli już natomiast znikają, to po kilku miesiącach.

YouTube i pirackie treści to nie problem, a jak z porno?
YouTube i pirackie treści to nie problem, a jak z porno?

YouTube umożliwia streaming danych treści, bez konieczności ich publicznego udostępniania i bez aż tak dużej kontroli, jak w końcu kontrolować jak jakaś youtuberka zdecyduje się nagle pokazać piersi? To właśnie w tej usłudze, biznes oferujący pirackie treści pornograficzne dostrzegł potencjał. W końcu można wrzucić na serwery Google film, bez udostępniania go wszystkim, a sam materiał udostępnić na własnej stronie dla wybranych. Film nie pojawi się na YouTube, ale na innej stronie, w której został osadzony.

Takie materiały, mimo iż z czasem zostają usunięte, to długo pozostają na serwerach Google. Jak już wspomnieliśmy, nie są one bezpośrednio na YouTube i omijają główny mechanizm zabezpieczeń. W umieszczonych linkach do takich filmów zauważymy, że są publikowane na domenie GoogleVideo.com. Mimo iż na YouTube nie możemy wgrać porno, to wykryta luka pokazuje, że można wykorzystać usługi Google jako hostingu dla takich treści.

Google obecnie bada sprawę, a zgłoszeń o naruszenie regulaminu jest naprawdę sporo. Ponadto, same treści nie muszą lądować na samym YouTube, a przykładowo mogą być wgrywane na Google Drive. Czyżby ostatnio mocno restrykcyjne Google, stało się największym dostawcą nielegalnych treści? To jak najbardziej jest możliwe.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)