Blog (167)
Komentarze (4.2k)
Recenzje (43)
@AnTarToksyczna creepypasta z Niebieskiego Wieloryba

Toksyczna creepypasta z Niebieskiego Wieloryba

25.03.2017 18:51, aktualizacja: 25.08.2023 09:22

Dożyliśmy czasów, kiedy za news uchodzi wiadomość o grze, która ot tak zabija dzieci. W ten sposób to, co jeszcze kilka lat temu mogłoby się wydawać efektem chorej wyobraźni twórców azjatyckich horrorów pokroju „The Ring” czy „Battle Royale”, nagle stało się wiadomością, którą żyje cała Polska. Ostatecznie okazało się, że ta gra tak naprawdę nie istnieje, ale na pewno daje do myślenia sam fakt powstania tej plotki. Czemu to miało służyć? I jakie na dłuższą metę może nieść konsekwencje?

Żeby słowo padło, najpierw trzeba je rozpowszechnić, czyli jak to łatwo manipulować polskimi mediami!

Od kilku tygodni polskie media, masowo rozpowszechniają wieść jakoby do Polski miała trafić gra o nazwie „Niebieski Wieloryb” rzekomo zbierająca śmiertelne żniwo już w całej Europie. Zresztą w samej Rosji skąd ma się wywodzić aż 130 dzieci, miało popełnić przez nią samobójstwo. Niewątpliwie po takiej informacji „na dzień dobry” w telewizji śniadaniowej lub po pracy w Wiadomościach, rzesze rodziców popadało w wielką obawę. Przerażeni tym, jakie to straszne ryzyko czyha na ich dzieci, dając z automatu szlaban swojej pociesze na korzystanie z internetu, do czasu aż to się wyjaśni. To zaś na pewno było pochodną wielu konfliktów. Oczywiście takie zachowanie było powodowane dobrem swojego dziecka, aby pod żadnym pozorem nie odebrało wiadomości, która by spowodowała wplatanie go w tajniki tej przerażającej gry.

618240

Na pewno nie byłoby tak gwałtownych reakcji, gdyby sprawa w tak nieodpowiedzialny sposób nie została nagłośniona przez polskie media, które bezmyślnie przekopiowały ten sam artykuł z brytyjskiego The Sun. Nie bacząc na to, że szybko jego prawdziwość została zdementowana. Ten brak profesjonalizmu polskich dziennikarzy, na dłuższą metę nikogo nie powinien dziwić. Zważywszy na to, jak w ostatnich latach, spadł poziom publikowanych artykułów w prasie. Co za tym idzie obniżające się zarobki w polskich mediach, stają się proporcjonalne do poziomu większości tam piszących. Dla nich bowiem szukanie taniego niusa jest ważniejsze od rzetelności dziennikarskiej. Im szybciej go znajdą tym lepiej, bo wtedy więcej czasu mają dla siebie. Wtedy to właśnie dochodzi do takich patologicznych sytuacji, że stronka z creepypastami typu GTA SA staje się rzetelnym kompendium zdobywania informacji.

618242

.

Jak radzić sobie z niebezpieczeństwem, które nie istnieje?

Najbardziej żałosne w tej całej historii z tym Niebieskim Wielorybem jest to, że w bardzo łatwo sposób można ją obalić, choćby przez sam fakt niezmieniającej się liczy ofiar. O tej grze przecież trabią w mediach już od dobrych kilku tygodni, a liczba ofiar niezmiennie oscyluje pomiędzy 100‑130 osób. Nasuwa się zatem pytanie, gdzie są rodziny tych ofiar, które opłakują swych najbliższych? I dlaczego nikt z mediów do nich nie dotarł? Tak samo, jak nie było wywiadu z żadną osobą, która nie wyrwała się z tego kręgu. Po prostu brakowało w tym jakiegokolwiek rzetelnego dowodu, bo przecież za takie nie można odebrać szukających taniej sensacji filmików z kanałów YouTube.

618246

Myślę więc, że dezinformacja w tym przypadku ma głębszy podtekst, wynikający z samych mechanizmów działań tzw. mainstreamu, dla którego najważniejszy jest stopień oglądalności. Najlepiej natomiast sprzedaje się tania sensacja dotycząca np. ludzkiej tragedii czy widzianego gdzieś statku UFO. Najważniejsza jest w tym wszystkim moc przekazu, a im łatwiej osiągnięty, szybciej bazujący na podstawowych ludzkich instynktach (np. strachu), to tym lepiej, bo bardziej oddziałuje na naszą podświadomość. Za przekazywaniem tego typu niusów stoją przeważnie siły rządzące, mające niepodzielny wpływ wobec społeczno-politycznych struktur. A co za tym idzie, posiadają one odpowiednią wiedzę teologiczną, metapsychiczną lub naukową. Do tego potrzebną, żeby w jak najlepszym momencie trafić w najbardziej podatny grunt, naszych ukrytych obaw.

Co złego to wiadomo skąd...

Nie od dziś wiadomo, że Polska nie ma najlepszych stosunków sąsiedzkich z Rosją.  W czasach „dobrej zmiany” nabiera to zaś dodatkowego znaczenia. Dlatego mocno też zastanawiające jest, że ta „gra” ma akurat stamtąd się wywodzić, a nie np. z Węgier? Tym bardziej, jeżeli zważyć na to, że non stop „trąbi” się o tym w TVP, obwieszając ciągle, że Niebieski Wieloryb zbiera „śmiertelne żniwo” na VKontakte,  który jest rosyjskim odpowiednikiem Facebooka. Na tym społecznościowym portalu właśnie tajemniczy Anonim rozsyła wiadomości do potencjalnych graczy. A jak już kogoś zwerbuje, to karze mu wykonać 50 zadań w 50 dni, tzw. challenge'u. Ich wykonanie prowadzić ma natomiast tę niepełnoletnią osobę do stopniowej anihilacji. Specyfika wykonywanych działań jest bardzo wyszukana pod wpływem przyjętej techniki zadawanej destrukcji. Choćby przez samą porę zadawania pytań, przeważnie nad ranem gdzie ludzka psychika jest najbardziej podatna na sugestię z zewnątrz, jak i poprzez mniej wyszukane formy, ale równie wyniszczające np. słuchanie mrocznej muzyki czy oglądanie strasznych zdjęć. Wiadomo, że chodzi w tym wszystkim o ukrytą sugestię podprogową, która w ostateczności ma doprowadzić do samounicestwienia. Swoją drogą, jak bardzo ten obraz pasuje niektórym „elitą” w przedstawieniu wirtualnych patologii panującej niby u naszego wschodniego sąsiada.

618250

Facebook fake newsom mówi nie!

Na plagę szerzących się zewsząd fake niusów. Wreszcie zareagował największy ich „kreator”, chodzi rzecz jasna, tutaj o sam Facebook. Zaczęło się od oznaczanie ich, aby użytkownicy wiedzieli, że post, który oglądają nie jest wiarygodny. Aż 22 marca 2017 roku na serwisie opublikowano pierwsze ostrzeżenie przed fake newsem! Automatycznie przyznawszy się do tego, że problem tego typu fikcyjnych wiadomości u nich istnieje. Sam mechanizm działania przeciwko nim jest bardzo prosty i przejrzysty dla użytkownika. Aby oznaczać fake newsy, Facebook podjął współpracę z największymi agencjami informacyjnym oraz serwisem snopes.com. Kiedy jakiś opublikowany w sieci artykuł zostanie przez te agencje oznaczony, jako fake news, Facebook doda przy postach zawierających podejrzany link czerwoną ikonę z wykrzyknikiem.

618253

Pierwszym artykułem tak oznaczonym na Facebooku, był post z linkiem do strony TheNewPortBuzz.com. Artykuł dotyczył imigrantów z Irlandii, którzy na początku XX wieku mieli być w Stanach Zjednoczonych wykorzystywani, jako niewolnicy. Oczywiście to bzdura, a ów tekst został opublikowany na Facebooku, jako test oznaczania fake newsów trójkątna czerwona ikoną z wykrzyknikiem. Na dłuższą metę daje to nadzieję, że liczba tego typu zmyślonych informacji, może wyraźnie spadnąć. Choć dopiero najbliższy czas pokaże, czy ten mechanizm "anty-fake-newsowy" działa poprawnie.

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

Afera z "Niebieskim Wielorybem" wreszcie może zainteresować rodziców tym, co ich dzieci tak naprawdę, robią w necie. A co za tym idzie na poważniej się zagłębią w to czego ich dziecko tam poszukuje i dlaczego woli więcej czasu spędzać w sieci niż w gronie najbliższych. A to może tylko bardziej wzmocnić ich wzajemną nić porozumienia, ponieważ będą bardziej czuwali nad bezpieczeństwem swoich pociech w wirtualnej przestrzeni. O tyle to ważne, bo tam aż roi się od różnych zagrożeń, w postaci wszechobecnej plagi hejtu. Taka przemoc werbalna w sieci bardzo często negatywnie zaś oddziałuje na psychikę co dopiero kształtującej się osobowościowo jednostki. Tak samo bardzo niebezpieczne są niektóre portale społecznościowe, na których wielu dorosłych podszywa się pod niepełnoletnich. Ponadto w internecie jest wiele stron treściowo niewskazane dla nieletnich. Prawda jest bowiem taka, że do wszystkiego trzeba dorosnąć. Internet w tej kwestii dla ludzi poniżej 18 roku życia, to prawdziwe wirtualne eldorado bez braku jakiekolwiek tabu. Obecnie rodzice z tym problemem nijak nie potrafią sobie poradzić, poniekąd z brak czasu, szczerego zainteresowania albo nieposiadania podstawowej wiedzy technologicznej. W sumie więc taki wstrząs informacyjny choć trochę może to zmienić.

618257

Zalety fake news

Wychodzi na to, że wbrew pozorom fake newsy zdając się czemuś służyć, przede wszystkim jak napisałem powyżej, rozbudzając uwagę rodziców nad negatywnymi zjawiskami występującymi w Internecie. W przenośni stają wtedy po stronie „Różowej pandy”, bo nawet w tym wydawałoby się do końca dołującym fake niusie o „Niebieskim Wielorybie”, jest ta lepsza strona, opowiadająca się po stronie dobra. Sytuacja ta w ostatecznym rozrachunku pokazuje całą prawdę o życiu, że tak naprawdę nic do końca nie może być białe albo czarne. Wszakże każda gra jest tylko mistyfikacją otaczającej nas rzeczywistości.

618260
Z doniesień medialnych wynika, że początek gry miał miejsce w Rosji, gdzie już ponad setka młodych internautów popełniła samobójstwo. (…) Z informacji uzyskanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wynika, że aktualnie Prokurator Okręgowy w Szczecinie prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania doprowadzenia trójki małoletnich do targnięcia się na własne życie pod wpływem wspomnianej gry.

Ryba psuje się od głowy

Afera z „Niebieskim Wielorybem” obnażyła też w pełni naiwność najważniejszych polskich urzędów. Na czele z prokuraturą, która tak łatwo dała się wkręcić mediom, bez żadnego rzetelnego poważniejszego śledztwa, od razu informując Ministerstwo Edukacji o potencjalnym zagrożeniu. To zaś automatycznie spowodowało, że pracownicy kuratorium, poszli z tym do szkół, w których powiadomiono rodziców, jakie to wielkie niebezpieczeństwo rzekomo grozi ich pociechom, powodując przy tym masową panikę.

Gry zawierające agresję i brutalną przemoc powodują wzrost poziomu agresji u dzieci, uczą wrogich zachowań wobec innych ludzi oraz tego, że jedynym sposobem na rozwiązywanie problemów jest używanie siły. A w przypadku opisanym poniżej, mogą prowadzić do samookaleczenia, a nawet śmierci.

Jednym słowem, blamaż, ale i z niego można wyciągnąć pozytywne wnioski. Wykorzystując taką nadgorliwość organów prawa, do wzmocnienia działań w zwalczeniu wszelkiej maści cyberprzestępców, jak i przeciwdziałaniu obyczajowych przestępstw w sieci. Gdzie służby tym się zajmujące raczej ze średnim skutkiem sobie radzą. Najwyższa pora to zmienić na lepsze!

in fine

Zważywszy na to, co wcześniej napisałem, odnoszę wrażenie, że ta afera z grą co niby zabija oprócz tego, że jest typowym szukaniem taniej sensacji, przy okazji, może wzmóc też pozytywne zachowania. Choćby większe zainteresowanie tym, co robią w sieci najmłodsi, zarówno dla rodziców, szkół, jak i służb bezpieczeństwa. Tak więc, na dłuższą metę może tylko wszystkim zainteresowanym wyjść na dobre. Tak ja to widzę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (55)