Windows 10 przez lata tracił funkcje. Przypominamy (część 1)

Windows 10 to tak naprawdę dziewięć oddzielnych systemów wydanych pod tą samą nazwą. Dzisiejszy zestaw funkcji systemu jest inny niż na początku. Niemało funkcji pojawiło się też na chwilę, wypadając z systemu niedługo później. Co zgubiliśmy po drodze?

Windows 10 przez lata tracił funkcje
Windows 10 przez lata tracił funkcje
Źródło zdjęć: © dobreprogramy | Kamil Dudek

Pierwszą utraconą funkcją jest Skype. Najpierw odpadła jego wersja UWP, potem jej super-zintegrowany następca pozbawiony nazwy i wprowadzony w wersji 1511, zastąpiony na nowo Skypem natywnym, który zresztą też został porzucony, pozostawiając jedynie zwykłego, klasycznego klienta. Próbę integracji podjęto jeszcze raz w 2020 roku, jako Meet Now. Funkcja ta także już nie działa i uruchamia dziś... komunikator Teams.

Niewiele pozostało także z tzw. "Aktualizacji dla Twórców" - była to nazwa wersji 1703, a wzięła się z kilku nielicznych dodatków kreatywnych, jak Paint 3D i przeglądarka rzeczywistości rozszerzonej. Obie te aplikacje są już wycofane i niedodawane do nowych instalacji Windows. Nigdy zresztą nie cieszyły się popularnością. Ubóstwo funkcjonalne kolejnego wydania (1709) sprawiło, że nadano mu nazwę "Jesienna Aktualizacja dla Twórców".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Test piekarnika Amica Piekarnik do zabudowy ED975398BA+ X-TYPE STEAM P Amica

Jedenastka w Dziesiątce

Jego główną nowością było wyjście linuksowego podsystemu WSL z betatestów: poza Ubuntu możliwe było zastosowanie także innych dystrybucji. Podsystem WSL w wersji pierwszej jest dalej obecny w systemie, ale już nierozwijany. Zamiast tego stosowany jest WSL2, czyli tak naprawdę wirtualna maszyna z Linuksem, pracującym w Hyper-V.

Na szczęście pojawiły się też sensowniejsze nowości, choć były one raczej niewidzialne. Wprowadzono zaawansowane zabezpieczenia HVCI, bardzo nowoczesną ochronę jądra i sterowników. Są to dokładnie te same zabezpieczenia, które stały się obowiązkowe w Windows 11 i które tak znacząco zwiększają wymagania sprzętowe systemu.

Nie są one cechą wyłączną Jedenastki, Windows zawierał je już od 2018 roku, były one jedynie domyślnie wyłączone. Microsoft nie był w stanie zdyscyplinować twórców sterowników do pisania ich w zgodzie z HVCI. Zresztą, gdyby to zrobił, Windows 11 naprawdę nie miałby już niemal żadnej nowej funkcji.

Powierzchowne zmiany

Windows 10 w wersji 1803, szczęśliwie nienazwanej "Wiosenną aktualizacją dla twórców" (choć były takie plany), zastosował nowy motyw wizualny. Aplikacje UWP mogłby korzystać z trybu Acrylic, stosującego oświetlenie punktowe z lekkim efektem szkła. Efekt ten, dostępny tylko dla nowoczesnych aplikacji i miksowany programowo (nie tak, jak Aero) stanowił pewną nowość.

System istotnie wyglądał miejscami lepiej, ale w ogólnej perspektywie była to wręcz wada, unaoczniająca mnogość stylów graficznych stosowanych w różnych zakamarkach interfejsu. Jeżeli Acrylic jest dziś gdzieś widoczny dzisiaj, oznacza to, że jest miksowany programowo, a nie za pomocą bibliotek systemowych.

Ukryte rewolucje

Jesień 2019 była ważnym wydaniem platformy. Wydano system Windows Server 2019, potwierdzając dojrzałość bazy kodowej Windows 10, na której dało się publikować kolejne wersje serwerowe. Dojrzałość ta została prędko zniweczona, gdy okazało się, że procedura aktualizacji systemu była obarczona ryzykiem... usuwania plików użytkowników. Premierę systemu opóźniono o dwa miesiące. Mimo falstartu, wersja 1809 uchodziła za jedną ze stabilniejszych, wszak był o nią oparty serwer. Rozszerzono w niej nawet kilka funkcji Cortany, choć rozwiązanie to powoli już odchodziło w niepamięć.

Wersja 1903 wprowadziła wiele zmian we wnętrzu systemu, naruszając kompatybilność z niektórymi sterownikami. Pojawiły się nowe funkcje wirtualizacji, w tym Windows Sandbox, usunięto też resztki Cortany, która mimo prób w poprzedniej wersji się nie przyjęła i której sens bez wariantu mobilnego był niski. Wersję 1903 aktualizowano w sposób strumieniowy, jak obiecano 4 lata wcześniej.

Spadek tempa

Wydanie 1909 było jedynie paczką odblokowującą funkcje wcześniej dostępne jako beta i wyłączone. Zmieniono w nim wbudowaną w eksplorator wyszukiwarkę (co obniżyło jej wydajność i sprawność), a także dodano sekcję Zainteresowania do paska zadań. Dodatek ten wzbudził zdumienie ze względu na swoją szokująco niską jakość: panel wiadomości był powolny, niekonfigurowalny i wiecznie rozmyty, niezależnie od monitora. Podważał też sens utrzymywania kafelków.

Jak się miało wkrótce okazać, był to zwiastun ich kresu. Wersje, które odesłały Windows 10 na emeryturę, w ciągu ostatnich lat całkowicie straciły swoją kafelkową naturę. Mimo zamrożenia rozwoju platformy, ostatnia Dziesiątka mocno się zmieniła w ostatnich latach. O niej wspomnimy w drugiej części.

Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl

Programy

Zobacz więcej

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (46)