Windows 10 straci wsparcie - kilka razy. Oto szczegóły
Microsoft ostrzega o zbliżającym się końcu wsparcia dla Windows 10. Warunkowo przedłużono je o rok (jeżeli zgodzimy się na Konto Microsoft). Dłuższa obsługa techniczna ma być już płatna. W niektórych wariantach ma ona trwać jeszcze prawie siedem lat.
Choć główna data zakończenia wsparcia dla Dziesiątki to 14 października 2025, możliwe jest wykupienie przedłużonego wsparcia, znanego pod nazwą ESU. Nie jest to oddzielna wersja Windows 10, a klucz produktu do jego ostatniego wydania, czyli 22H2. Klucz ten umożliwia otrzymanie z Windows Update dodatkowych aktualizacji oraz umożliwi ich instalację. Są to dwie rozłączne kwestie, bowiem aktualizacje można także pobierać ręcznie. Jednak te wydane po październiku 2025 nie zaaplikują się na systemie bez klucza ESU.
Klucz ten jest płatny. Jednak ze względu na popularność Dziesiątki, możliwe będzie "zapisanie się" do kanału ESU poprzez podpięcie konta Microsoft i wykonanie kopii zapasowej danych. To obiecujący scenariusz, bowiem możliwe będzie ominięcie synchronizacji plików (OneDrive to nie UniStack), a kopia ustawień i aplikacji ułatwi przejście na Windows 11. Dodatkowo, tak przystępny mechanizm włączania ESU każe podejrzewać, że prędko znalezione zostaną… alternatywne metody otrzymywania aktualizacji, bez robienia kopii.
Dodatkowe ESU
ESU będzie miało swój wariant rozszerzony, którego nie otrzymamy już za pomocą żadnych trików. ESU Enterprise wydłuża wsparcie aż do października 2028 (!) i będzie odpłatnie dostępne dla firm, szkół i instytucji. Oznacza to jednak, że same aktualizacje będą powstawać, a od tego niedaleka droga do odkrycia sposobu aplikowania ich bez ESU, ale z naruszeniem licencji. Sposoby te odkryto dla poprzednich Windowsów: Visty, Siódemki i wersji 8.1. Dzięki temu, "fanatycy" Windows 10 - których, jak uczy historia, nie zabraknie - będą mogli utrzymywać system przy życiu jeszcze przez trzy lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbyt jasne, by by ło prawdziwe? Recenzja Hisense MiniLED 65U8Q
Oni jednak wybiorą zapewne inne rozwiązanie - wersję 2021 LTSC, która jest oparta o wydanie 21H2. Różnice między 21H2 i 22H2 są jednak marginalne a do obu wersji pasują te same aktualizacje. Wariant LTSC, niedostępny w sprzedaży detalicznej, jest wersją Windows o przedłużonym wsparciu i bez komponentów serwisowanych strumieniowo.
Oznacza to brak aplikacji "nowoczesnych", brak OneDrive'a, Sklepu, Teamsów, konta Microsoft i wszystkich kafelków. Większość komponentów (na czele z najważniejszym - sklepem i aktualizatorem aplikacji) da się jednak nieoficjalnie doinstalować, czyniąc wersję LTSC bardzo zbliżoną do zwykłej.
LTSC
Otwiera to ciekawe możliwości. Doprowadzenie wersji 2021 LTSC do kształtu znanego z 22H2 jest pracochłonnym zajęciem dla tych, którzy wiedzą co robią. Ale, po pierwsze, nie każdy może w ogóle chcieć takiej zgodności i usługi chmurowe Microsoftu mogą się okazać zbędne. Po drugie, wariant LTSC jest serwisowany dłużej bez klucza ESU.
Domyślnie datą końca wsparcia jest 12 stycznia 2027 (przesunięcie o kwartał względem wersji konsumenckiej). Istnieje jednak wariant serwisowania IoT, w którym poprawki będą oferowane aż do 13 stycznia 2032! Poprawki te będą pasować do wersji 22H2, ale przed ich instalacją będzie powstrzymywał klucz produktu. Jest to podważalna strategia obrony.
Starsze warianty LTSC Windowsa 10 również pozostaną obsługiwane po październiku 2025, kiedy to wsparcia utraci jedynie wariant 2015. 2016 pożyje do października 2026, a 2019 - do stycznia 2029. Dla tych wersji jednak nawet ręczna instalacja Sklepu nie zadziała. Są za stare. Nie będzie ich także dotyczyć żadne ESU... ale prawdopodobnie zostanie ono zaoferowane dla ich odpowiedników serwerowych, do których pasują te same aktualizacje. Jeżeli Microsoft zaoferuje ESU dla Windows Server 2019, datą końca wsparcia ponownie będzie znajomy styczeń 2032.
Jeszcze sześć lat
Windows 10 będzie zatem żyć (na kroplówce) jeszcze nie przez nieco ponad rok, a przez ponad sześć i pół roku - korzystając z aktualizacji dla wydania o melodyjnej nazwie Windows 10 IoT Enterprise LTSC 2021. Może to jednak mieć znacznie mniejsze znaczenie praktyczne niż się wydaje. Ze względu na rozbudowę narzędzi programistycznych, twórcy oprogramowania będą się przerzucać na najłatwiejsze i najnowocześniejsze biblioteki i środowiska.
W rezultacie, oprogramowanie budowane w przyszłości zacznie wymagać interfejsów i bibliotek nieobecnych lub niedziałających pod Windows 10. Google z radością odchudził przeglądarkę Chrome, usuwając z niej własne implementacje lub obejścia funkcji nieobecnych w Windows 7. To samo stanie się z Dziesiątką - już dziś łatwo znaleźć programy działające tylko z ostatnim wydaniem Windows 10. Nie nastąpi to zapewne na dużą skalę w ciągu najbliższych trzech lat, ale wątpliwym jest, że czołowe przeglądarki internetowe w roku 2032 utrzymają zgodność z Dziesiątką.
Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl