Windows: czy zawsze w nim tyle wyłączaliśmy? (część 1)
Windows 11 jest bardzo częstym bohaterem poradników z rodzaju "jak usunąć" i "jak wyłączyć". Można się spotkać z opinią, że jest tu ewenementem, a w poprzednich Windowsach nikt nie chciał tak wiele wyłączać. Było jednak inaczej.
Windows od samego początku był środowiskiem, w którym wiele komponentów uznawano za nadające się do "pilnego" usunięcia. Było tak już od premierowej polskiej wersji, czyli 3.1. Pierwszą pozycją na liście wyłączanych rzeczy był wskaźnik-przełącznik układu klawiatury. Znany jako tajemnicza ikona "Pri/Sec", przestawiał on między układem ANSI, a układem 214, błędnie zwanym układem "maszynistki". Zbędny (zazwyczaj) układ klawiatury przyszło wyłączać jeszcze przez ponad dwadzieścia lat, aż Windows wreszcie uznał dodawanie drugiego układu za opcjonalne.
Windows 95
Wraz z Windows 95, do krótkiej listy dołączyła nowa funkcja ukrywania rozszerzeń nazw plików. Ich ukrywanie (i wizualne zastąpienie ikonami) uznawano za mylące - dopiero po latach uświadomiono sobie, że jest także potencjalnie niebezpieczne. Komputerowi konserwatyści przez długi czas, poza włączaniem wyświetlania rozszerzeń, trzymali się konwencji stosowania ośmioznakowych nazw plików.
Prawdziwą feerię wyłączania zaserwował Internet Explorer 4, możliwy do instalacji w Windows 95 i wbudowany w nowsze systemy. O ile podczas instalacji na 95 wystarczyło wykazać się ostrożnością podczas wybierania opcji, Windows 98 przychodził z gotowym, pełnym IE4 i wszystkimi jego opcjami. Wśród inwazyjnych dodatków natychmiast widoczny był Widok Web dla folderów.
Zawartość systemu plików była wyświetlania za pomocą strony HTML i możliwe było dostosowywanie widoku folderu za pomocą szablonów wizualnych. Jednak nawet przy ich braku, Windows wyświetlał każdy folder w aranżacji domyślnej. Ponieważ w swojej pierwszej wersji nie oferowała ona żadnych funkcji (jak znany z Windows XP podgląd miniatur i pomocne linki), funkcja widoku webowego była wyłączana jako pożeracz zasobów.
Rozszerzenia powłoki
Takie samo traktowanie przeszedł jednak sam pulpit - możliwe było umieszczanie gadżetów HTML oraz stron internetowych (tak, jak w dzisiejszym panelu Widżetów w Windows 11), dzięki niesławnej funkcji Active Desktop. Domyślnie na pulpicie znajdował się jeden gadżet - Pasek Kanałów, zawierający dynamicznie odświeżające się kafelki (dokładnie tak!) z powiadomieniami serwowanymi za pomocą mechanizmu Active Channel, protoplasty RSS. Active Desktop był awaryjny i wymagał dużo pamięci - w praktyce w tle cały czas pracował "WebView" Internet Explorera.
Powłoka została też wzbogacona o mechanizm rozszerzeń - nowe funkcje nie były dodawane do Eksploratora i Paska Zadań, a zamiast tego implementowane jako wtyczki. Mechanizm ten znany był głównie z bycia nośnikiem śmieciowych pasków narzędziowych do przeglądarki, w praktyce oferował jednak wiele podstawowych funkcji, jak minimalizacja okna kliknięciem.
Użytkownicy Windows 98 zawsze wyłączali Pasek Kanałów (na tyle uniwersalnie, że ukryto go w Wydaniu Drugim) i regularnie wyłączali Active Desktop, zazwyczaj rezygnowali z widoku webowego, optując za mieszanym, wkrótce domyślnym. Konserwatyści stosowali półoficjalne narzędzie Microsoft Tweak UI, by przełączyć Eksploratora w tryb znany z Windows 95.
Usuwało to wszystkie rozszerzenia powłoki, zwiększając responsywność systemu i użycie pamięci. Funkcje te wyłączano w Windows 95, NT 4.0, 2000 i Me. W przypadku Windows XP, ich ujemny wpływ na wykorzystanie pamięci i niestabilność przestały być dużym problemem, a przydatność samych funkcji wzrosła, były one wyłączane już tylko przez technologicznych minimalistów.
Wycofane dodatki
Webowe funkcje Windows 98 były głównym punktem marketingowym Microsoftu i reklamowano je jako najważniejsze funkcje systemu. Wyłączanie ich upodabniało system na wielu polach do swojego poprzednika - Windows 95. Intensywna promocja HTML-izacji interfejsu trwała nieco ponad cztery lata, by potem rozpocząć swój, trwający wiele lat, odwrót. Microsoft w końcu posłuchał klientów i wycofał się z technologii promowanej jako przełomowa i przyszłościowa. Vista i nowsze systemy zawierają już całkowicie nową powłokę. Na pewno nie pomogły problemy z zabezpieczeniami…
Każda kolejna wersja rozszerzała listę wyłączanych elementów i wraz ze wzrostem objętości oprogramowania, ona sama także rosła. Wydany na przełomie wieków system Windows Millennium rozszerzył ją o wiele składników, z których część bywa wyłączana do tej pory. O nich, oraz o kolejnych wersjach - w drugiej części.
Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl