Windows 10 przez lata tracił funkcje. Przypominamy (część 2)

Używana dziś wersja Windows 10 pochodzi nie z 2015, a z 2020 roku i od tego czasu jest aktualizowana dość niemrawo. Mimo to, uległa wielu przeobrażeniom, różniąc się od wersji sprzed pięciu lat i niemal nie przypominając tej pierwszej, sprzed dekady.

Windows 10 przez lata tracił funkcje
Windows 10 przez lata tracił funkcje
Źródło zdjęć: © Dobreprogramy.pl | Arkadiusz Stando

W maju 2020 wydano ostatnią wersję Windows 10, znaną pod komiczną nazwą 2004 (poprawioną na 20H1). Choć teoretycznie miały miejsce jeszcze 4 kolejne wydania Dziesiątki, wszystkie one były tylko pakietem odblokowującym funkcje stopniowo dodawane do wersji 2004 za pomocą comiesięcznych aktualizacji. To właśnie ta wersja jest tą, którą pamiętamy. Dopiero ostatnie wydanie Windows 10 zastosowało kluczowe decyzje techniczne kojarzące się z tym systemem - poprzednicy działali zauważalnie inaczej.

Co się zmieniło w ostatniej Dziesiątce względem poprzednikó? Całkiem sporo, na wierzchu i pod spodem. Wersje 19041 do 19045 to kres marzeń Microsoftu o świecie pełnym UWP. Większość aplikacji kafelkowych usunięto, zastąpiono wersjami klasycznymi lub przerobiono na WebView. Lata pracy nad nowym API okazały się gigantyczną stratą czasu. Było to nieuniknione, ale w pewnym sensie to wielka szkoda.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Test piekarnika Amica Piekarnik do zabudowy ED975398BA+ X-TYPE STEAM P Amica

Zmarnowane API

Uzytkowników Windows 8, ale także tych używających tzw. "nowoczesnych" aplikacji wbudowanych w Windows 10, może zdumiewać fakt że Microsoft forsował tak powolne i ograniczone funkcjonalnie środowisko programowania jako przyszłość pulpitu. Powodem tej polityki nie były jednak wcale kafelki ani moda na płaski design. Od strony technicznej, powód był bardzo słuszny.

Nowoczesne aplikacje nie stosowały GDI, przestarzałego, nieelastycznego i pełnego dziur modelu rysowania interfejsu, znanego z Windows 1.0. Niestety, jako alternatywę dla GDI wybrano WinRT, środowisko w zamierzeniu nieskończenie przenośne i wieloplatformowe. Każda operacja WinRT wywoływała dziesiątki sprawdzeń i adaptacji pod telefony, hełmy VR, Xboksa i tablet, nie wspominając o kruczkach i rozbieżnościach dla Inteli (starych i nowych) i procesorów ARM.

W rezultacie, Windows 10 zawierał aplikację Zdjęcia, która zajmowała 300 MB pamięci i startowała 10 sekund. System nie zawiera już aplikacji Wiadomości, Pogoda, Finanse, Mapy i Poczta. Zamiast dedykowanych aplikacji, stosowane są proste okna wykorzystujące WebView. Komunikator usunięto, OneDrive stał się aplikacją klasyczną z własnym aktualizatorem, a narzędzia użytkowe, jak Zdjęcia i Wycinanie, są aplikacjami mieszanymi, wykorzystującymi kontrolki UWP, ale pracującymi jako klasyczne aplikacje GDI.

Edge - spóźniony

Porzucając własny model programowania, Microsoft porzucił także własną przeglądarkę. Na przełomie lat 2020 i 2021, Windows 10 otrzymał nową wersję przeglądarki Edge, a jej poprzedni wariant został usunięty. Najnowsza Dziesiątka stosuje przeglądarkę rozwijaną w ramach projektu Google Chromium. Po pięciu latach na rynku, w Redmond zwyciężył pragmatyzm. Najważniejsze decyzje projektowe po prostu wycofano.

Początkowe integracje zostały usunięte: OneDrive, Edge i Teams funkcjonują już oddzielnie. Kafelków nie ma: ich obsługę usunięto nawet z wbudowanych aplikacji - z tych, których nie zamknięto. A spotkało to wiele z nich, między innymi Pocztę, Skype'a i Mapy. Integrację z telefonem zorientowano na Androida, stosując dedykowaną aplikację. Tworzenie aplikacji UWP wypadło z nowego Visual Studio. Równie dobrze można by było wrócić do roku 2009 i pakietu Windows Live Essentials. Skoro wbudowane aplikacje Windows 10 zamieniono z powrotem na oddzielne instalatory niewykorzystujące żadnych funkcji Dziesiątki, kilkanaście lat rozwoju alternatywnych API było w większości marnowaniem sił.

22H2 dzisiaj

Jak wygląda dzisiejszy Windows 10 (22H2)? Trzyma się całkiem nieźle. Choć jakością menedżera okien i powiadomień ustępuje Jedenastce, wiele nadrabia stabilnością i wydajnością. Duża część wbudowanych w Windows 11 aplikacji jest dostępna dla poprzednika, a większość mechanizmów zabezpieczeń znajduje się wewnątrz Dziesiątki (są po prostu wyłączone). Systemowa przeglądarka internetowa Edge jest taka sama w obu systemach. Copilot też, a zaawansowane, dedykowane funkcje AI i tak są oferowane jedynie ułamkowi użytkowników.

Windows 10 pozostaje po prostu nowoczesnym i zaawansowanym systemem operacyjnym. Trzeba się bardzo napracować, żeby znaleźć oprogramowanie, które wymaga nowszego systemu. Dotyczy to nawet samych aplikacji wbudowanych: kafelkowe programy zostały zastąpione wersjami wspólnymi dla Windows 10 i 11, dostarczającymi własny runtime. Zmianę umotywowano dokładnie tymi samymi argumentami, które branża IT przytaczała w 2012 roku względem koncepcji Windowsowego Sklepu: aplikacja ma działać wszędzie.

Platforma ostatniej Dziesiątki ma już pięć lat, ale wytrzyma kolejne pięć - choć w przyszłym roku zaczną się kłopoty ze wsparciem technicznym dla subskrypcyjnego Office'a. Osoby niekorzystające z usług Microsoftu nie zauważą tego, a najważniejsze oprogramowanie - przeglądarki internetowe - nie mają nawet ogłoszonych dat zakończenia wsparcia dla Windows 10.

Brak następcy

Popularność Dziesiątki wynika jednak przede wszystkim z tego, że jej następca jest gorszy. Nie jest to kwestia preferencji ani chęci korzystania z nowych funkcji. Bardzo często chodzi po prostu o menedżer plików, który startuje szybciej niż trzy sekundy. Wiele osób korzystałoby z jeszcze starszych wersji, ale dziś nie da się już na nie niskim kosztem tworzyć oprogramowania (API ma zbyt wiele braków).

Oznacza to, że Windows 10 pozostanie z nami jako mainstream jeszcze co najmniej przez trzy lata. O ile bowiem powody konieczności migracji z Windows 7 były całkiem rozsądne, powodów takich brakuje dla Dziesiątki. Prawdopodobnie system zacznie wymierać dopiero wtedy, gdy pisanie dla niego aplikacji stanie się uciążliwe. A na to przyjdzie nam poczekać nawet dekadę. A na pewno na rynku nie pojawi się już nic, co mogłoby stanowić jakąkolwiek konkurencję dla Windowsów.

Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl

Programy

Zobacz więcej

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (55)