Sid Meier's Civilization V

Redakcja

15.10.2010 12:32, aktual.: 01.08.2013 01:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mistrzowska seria strategii turowych – Cywilizacja, doczekała się kolejnej, piątej odsłony. Ta kultowa już gra, stworzona i sygnowana przez samego Sida Meiera, stanowi po prostu pozycję obowiązkową dla każdego wirtualnego fana kierowania nacjami wszelkimi. Jak to możliwe, że po 20 latach nie wyczerpała się formuła tej leciwej produkcji? Za taki stan rzeczy na pewno odpowiedzialna jest jej nieustanna ewolucja. Twórcy szukają nowych rozwiązań oraz ulepszeń, a tym razem zaserwowali nam ich wyjątkowo dużo. Nie obyło się także bez zmian, które rozczarują wyjadaczy poprzednich części, niemniej dla nowych to będzie doskonała okazja na rozpoczęcie przygody z ogólnie uznaną marką.

Od początku – jest rok 4000 przed naszą erą. Wszystko czym dysponujemy to kilku osadników i żołdaków. Tereny wokół to dziewicze lasy plus tundra, gdzieś tam hen, w oddali z jednej strony majaczy pustynia, a z drugiej lodowiec. Pobliska rzeka meandruje wśród gór, by potem wpaść do oceanu. Zakładamy pierwsze miasto - tak oto na nowo zapisują się karty historii. Lata mijają, zaś wraz z nimi powiększa się nasze imperium, jak też jego wpływy kulturowe. Skarbiec wypełnia się stopniowo złotymi monetami, a szczęśliwi obywatele przystępują do budowy pierwszego Cudu Świata. Dzięki kolejnym wynalazkom i odkryciom uczonych, robotnicy zaczynają przekształcać otaczający teren, do tego wojownicy dzierżą coraz to potężniejszy oręż. Po nawiązaniu pierwszych kontaktów dyplomatycznych z innymi cywilizacjami i przegonieniu barbarzyńców, poszerzamy włości. Czas płynie dalej. Od Starożytności, przez kolejne epoki rozwijamy nasz naród, aby stał się tym najpotężniejszym. Podbić inne nacje to jednak zbyt banalne. Zamanifestujmy moc wielkimi odkryciami, zbudujmy statek kosmiczny i jako pierwsi polećmy w kosmos, albo niech cała kula ziemska usłyszy o naszej wspaniałej kulturze. Kiedy już spełni się ta wizja, zacznijmy wszystko jeszcze raz. I jeszcze raz, i jeszcze raz…

Obraz

Tak już dwie dekady tworzy się epickie opowieści o Babilończykach, Amerykanach czy Grekach – o to właśnie chodzi w Cywilizacji, w której każda z części proponuje inny styl rozgrywki. W najnowszej natychmiast dostrzeżemy zupełnie nowy podział planszy na nie kwadratowe, a heksagonalne pola. Po raz pierwszy także na jednym polu może znajdować się tylko jedna jednostka militarna. Te dwie proste modyfikacje zupełnie zrywają z koncepcją walki, znaną dotychczas. Teraz przemieszczanie naszych oddziałów wymaga starannego planowania, zaś bitwy nareszcie nabrały strategicznego charakteru. Koniec zalewania przeciwnika „stosami śmierci”, złożonymi z nieprzyzwoitej ilości czołgów, armat, haubic, infanterii i pozostałego rynsztunku wojskowego. Przyszedł czas manewrowania, flankowania oraz ostrzałów zza pierwszej linii frontu. W konsekwencji zmianie uległ również wodny transport wojsk - po wynalezieniu Żeglugi i Optyki wszelka nasza jednostka jest w stanie samodzielnie pływać. Za każdą stoczoną walkę, oddziały zyskiwać będą punkty doświadczenia, dzięki którym można je ulepszać. W sumie dostępnych jest grubo ponad 100 różnych awansów, a ich efekt jest znacznie bardziej odczuwalny, niż w przypadku poprzedniej części gry. Pozostałe czynniki, takie jak ukształtowanie terenu, rzeki, mury czy obecność generała w pobliżu, też mają większy wpływ na przebieg starcia - wszystkie one skrupulatnie wypisywane są na ekranie wraz z przewidywanym efektem końcowym.

[break/]Niestety, sztuczna inteligencja słabo radzi sobie w nowych warunkach. Co prawda PC jest teraz zdolny do zupełnego wyeliminowywania innej, również komputerowej nacji, jednak nie potrafi kontrolować oraz dobierać jednostek swojej armii. Często zdarza się, że podchodzi pod miasto, by cierpliwie postać w miejscu i czekać, aż zostanie rozstrzelany. Do tego posyła mało zróżnicowane wojska, przez co bardzo łatwo go skontrować. No i sam tego nie robi, kiedy więc przykładowo wyślemy na niego czołgi, nie wpadnie na pomysł postawienia działek przeciwpancernych. Lepiej postępuje na szczęście przy zakładaniu nowych metropolii, zasiedlaniu wysp i rozwijaniu własnej infrastruktury. Jego umiejętności zależne są oczywiście od wybranego przez nas poziomu trudności - tych w grze jest osiem. Z żalem jednak muszę przyznać, że te najwyższe nie stanowią już takiego wyzwania, jak w przypadku Civ IV. Poziom „boskość” to po prostu wojna totalna od pierwszych tur i bez szans na jakiekolwiek pokojowe zwycięstwo. Na niższych zresztą też gra zdecydowanie faworyzuje wygraną przez dominację - rozumiem, iż czasy nigdy nie były spokojne, ludzkość tłukła się od zarania dziejów i prędzej poczytamy o wojnach stuletnich niż o stu latach pokoju, niemniej twórcy mocno przesadzili.

Obraz

Oczywiście problem ten nie istnieje przy zabawie wieloosobowej. Rzecz w tym, że partia trwa tutaj z kolei niezwykle długo i nie każdy może sobie pozwolić na siedzenie przez kilka godzin bez przerwy przed monitorem - a zapisać stanu gry się nie da. Można by rozgrywać tury symultanicznie, lecz wtedy trzeba popisywać się znacznie lepszym refleksem, niż w niejednej pozycji RTS. Należy dołożyć do tego brak trybu zmagań na jednym kompie... Pozostaje nadzieja na poprawę SI w kolejnych łatkach, albo dodanie brakujących funkcjonalności w DLC. Naturalnie zawsze jest grupa ludzi, którzy nie chcą czekać, więc sami zmieniają, co tylko uznają za stosowne – w stronę „moderów” producent zrobił wielki ukłon. W Cywilizacji V tryb „Mod” działa oto niezależnie od oryginalnej wersji tytułu. Bez konieczności mieszania w plikach, łatwo i przyjemnie, z poziomu wbudowanej w grze przeglądarki, możemy instalować oraz usuwać przeróżne fanowskie dodatki.

Obraz

Zmianie uległ sposób zarządzania imperium. Szczęście mieszkańców mierzone jest w skali całego narodu, co spłyca rozgrywkę. Niezależnie od specjalizacji, jaką nadamy miastu, i tak musimy postawić wszystkie budynki zwiększające zadowolenie obywateli. Nieudobruchany naród to zły naród - odmawia pracy na roli, stąd miasta dopada stagnacja, a jeśli go mocno rozzłościmy, możemy zapomnieć o produkcji jednostek. Planowanie państwa zamieniono w polowanie na surowce luksusowe. Poza nimi, w grze występują jeszcze bonusowe i strategiczne. Po uzyskaniu dostępu do tych ostatnich, otrzymujemy pewną ich liczbę, która przekłada się na maksymalną liczbę jednostek lub budynków wykorzystujących dany zasób, którą idzie posiadać. Same metropolie rozwijamy podobnie, jak dotąd. Różnica jest taka, że teraz bronią się same - dzięki punktom życia i obrony, da się je w początkowej fazie gry spokojnie zostawić bez wojsk. Później są na tyle wytrzymałe, że również bezstresowo zdążymy z siłami wrócić. Przy okazji - garnizon może składać się z tylko jednej wybranej jednostki lądowej, ale za to bez limitu tych powietrznych. Po przejęciu miasta, dostajemy też opcję zrobienia z niego marionetki. Nie daje nam to kontroli nad jego poczynaniami, lecz w pełni korzystamy z zysków, bez minusów do szczęścia. Wygodniej się również teraz zarządza naszymi obywatelami oraz narodzinami Wielkich Ludzi.

[break/]Sporą nowością jest pojawienie się państw-miast, które potrafią nas wspomagać, jeśli staniemy się ich sojusznikami. Chodzi głównie o surowce luksusowe plus bonusy kulturowe, wojskowe lub marynistyczne. Za przyjaźń trzeba jednak słono zapłacić, więc często zostają one po prostu siłą przyłączone do naszego imperium. Teoretycznie da się u nich „zapunktować” przez wykonywanie misji, które nam zlecą, ale choć wachlarz zadań jest spory, to zwykle proszą nas o zlikwidowanie innego państwa-miasta. Innych możliwości rozmów z nimi praktycznie brak, ot: „podaruj złoto”, „podaruj jednostkę”, „wypowiedz wojnę”. Niestety niewiele lepiej prezentują się negocjacje z innymi nacjami. Ponieważ coś takiego jak religia czy szpiegostwo w Cywilizacji V nie istnieje, dyplomacja wypada naprawdę słabo. Poza wypowiedzeniem wojny, podpisaniem małoznaczących umów oraz wymianą handlową, nie da się nic więcej zrobić. Usunięto nawet wymianę technologii lub map. Już ciekawiej posłuchać, co nasi doradcy mają do powiedzenia… Przekształceniu uległ również system ustrojowy. Do dyspozycji oddano graczom dziesięć polityk społecznych, każda z kolejnymi pięcioma mniejszymi. Nasze decyzje są teraz znacznie bardziej brzemienne w skutkach, bowiem wyboru nie da się cofnąć. Co więcej - wybrana przez nas ścieżka będzie blokowała inne.

Obraz

Graficznie tytuł prezentuje się świetnie nawet w najmniejszych detalach – oprawa jest piękna, malownicza, a do tego czytelna. Bitwy wyglądają kapitalnie. Rydwany pędzą, klinga uderza o klingę, muszkieterzy przeładowują broń, trup ściele się gęsto. Woda mieni się w blasku słońca, chmury suną nad łanami zbóż. Karykatury przywódców zastąpiono realistycznymi portretami i teraz każdy władca, we właściwym sobie otoczeniu, przemawia do nas w swym ojczystym języku. Całości dopełnia muzyka klasyczna oraz instrumentalna, która zupełnie nie nuży. Pochwalić zdecydowanie należy interfejs użytkownika. Jest schludny, praktyczny, wygodny i perfekcyjnie zorganizowany. Nowy system powiadomień spisuję się doskonale, nie pozwala nam przeoczyć żadnego ważnego wydarzenia. Jedyny chyba duży mankament to brak bardziej zaawansowanych statystyk i wykresów. Z mniejszych, przyznam, że przy większej liczbie nacji, można się pogubić, kto z kim toczy wojnę. Nastawienie innych przywódców do nas również pozostaje tajemnicą, gdyż brak listy plusów oraz minusów, które jeden czy drugi nam wystawił. Na pocieszenie dodam jednak, iż już zapowiedziano łatkę poprawiającą te elementy. Aha - produkt ma dosyć spore wymagania, jak na strategię turową, ponadto w niższych rozdzielczościach jest męczący ze względu na bardzo duże menusy.

Obraz

Cywilizacja V wydaje się być pozycją skierowaną głównie do nowych graczy. Wszystkie te uproszczenia, cięcia i pewnie niezamierzona, ale jednak słaba SI, zdecydowanie pozwolą im się wkręcić w „klimat”, rozgryźć ten tytuł, a wraz z pojawieniem się dodatków – zostać kolejnymi fanatykami. Wyjadaczy może dopaść lekka nuda, niemniej szkoda by było zrazić się do „piątki” już teraz. Pozycja ta ma wielki potencjał, który producent na bank jeszcze przed nami odkryje. Koniec końców jednak, na chwilę obecną wszystkie zmiany nie doprowadziły do wyczekiwanej rewolucji. Deweloperzy nie uleczyli całkowicie gry z bolączek jej towarzyszących od dnia narodzin serii, ale na szczęście nie sprowadzili też do poziomu, gdzie nabywca jest w stanie oprzeć się „jeszcze jednej turze”. Zabawa mocno wciąga, lecz irytuje fakt pozbycia się częściowo dorobku poprzednich lat...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także