Lara Croft Tomb Raider: Anniversary

Redakcja

10.06.2007 11:39, aktual.: 01.08.2013 01:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prawdziwe remake’i w świecie gier komputerowych są nieczęsto spotykane – jak już, to na świat wychodzi na ogół info o projektach tworzonych przez fanów danej gry, które jednak najczęściej nigdy nie ulegają ukończeniu. Tomb Raider: Anniversary udowadnia, że w materii dobrych „przeróbek” mogłoby być zupełnie inaczej, gdyż tytuł ten w idealny proporcjach łączy „stare z nowym”. Klimat powrotu do klasycznych przygód panny Croft, w nowej jednakże oprawie i z nienachalnie dorzuconymi nowinkami sprawia, iż momentalnie można polubić tą produkcję niezależnie od tego czy byliśmy fanami pierwszej odsłony serii, czy też przygodę z nią dopiero zaczynamy.

Seria Tomb Raider jak i jej „produkt uboczny”, jakim jest postać Lary Croft, zdążył się przedrzeć do kultury masowej tak silnie, że ciężko o niej coś napisać nie popadając w banał. Atrakcyjną panią archeolog zna niemal każdy, a ona, choć niematerialna, nagrywała teledyski, uczestniczyła w kampaniach reklamowych, wspomagała kariery modelek i towarzyszyła w trasie zespołowi U2. Nie wspominam już o całym przemyśle – nie każda postać z gry może się pochwalić seriami zabawek, komiksami czy filmami, oj nie. Po niezłym Tomb Raider: Legend, który był jednocześnie premierą nowego silnika graficznego, developer postanowił powrócić do korzeni - do pierwszego TRa, tego sprzed dziesięciu lat, od którego całe szaleństwo się zaczęło. I jak się okazuje to chyba najlepsze co mogło Larę od dekady spotkać.

Profesjonalizm – to pierwsze słowo, jakie mi przyszło na myśl, gdy zagrałem w najnowszego Tomb Raidera. Remake został przygotowany tak, by zachować wszystko, co czyniło oryginał znakomitym tytułem, a jednocześnie odnowiono wszelkie te elementy, które zwyczajnie się zestarzały. Taka mieszanka udała się niemal bezbłędnie – większą zagadką było już jak dodać świeże rozwiązania, aby zadowolić równocześnie nowych graczy, jak i starych wyjadaczy przygód z Larą. Tutaj łatwo było przegiąć w jedną ze stron, lecz chłopaki z Crystal Dynamics i z tego zadania wybrnęli obronną ręką. No aledość ogólników - przechodzimy do esencji!

Obraz

Zacznijmy od fabuły, która właściwie pozostała bez zmian. Lara sprowokowana przez Jaqueline Natlę wyrusza na poszukiwanie kolejnych części artefaktu zwanego Scion. W ten sposób zaczyna swą przygodę w mroźnych szczytach Peru, aby później odwiedzić Grecję i Egipt. Nie ma co udawać, że napędzana przez kolejne cut-scenki historia pełni jakąkolwiek rolę poza usprawiedliwianiem kolejnych wspinaczek i walk. Ot fajnie, że jest, lecz stanowi ona tylko delikatny, choć przyjemny podkład. To nie fabuła jednak ma przyciągać do nowego Tomb Raidera. Najbardziej wyrazistą zmianą jest oczywiście nowoczesna oprawa produktu – tutaj już nie mogło być mowy o półśrodkach. Sama postać naszej archeolog jest świetnym przykładem na to jak bardzo poprawiła się grafika w ciągu dekady.

[break/]Lara jest świetnie wymodelowana i gustownie oteksturowana, a i rusza się nie zgorzej, przez co samo już sterowanie jej postacią daje sporą frajdę („No Croftówna, a teraz kręcąc tyłeczkiem wespniesz mi się na tamta półkę skalną”…) Tak, naprawdę spora frajdę! Nic dziwnego, że wyrenderowane sekwencje FMV występujące w oryginale w roli przerywników postanowiono zastąpić scenkami liczonymi na silniku gry – prezentują się one teraz lepiej i znacznie bardziej naturalnie. Developer postanowił też rozszerzyć wachlarz ruchów naszej postaci – takie balansowanie na szczytach pali urozmaica wspinaczkę, zaś użycie linki z hakiem pozwala na bieganie po ścianach i pokonywanie pokaźnych przepaści.

Obraz

Lifting nie ograniczył się oczywiście do postaci panny Croft i metamorfozie uległo całe otoczenie wraz z jego fauną oraz florą. Poziomy przemodelowano całkowicie od nowa, zostawiając jednak wszystkie pamiętne miejsca, na których najłatwiej porównać różnicę w szczegółowości grafiki. Klasyczny Tomb Raider sprawiał wrażenie zbudowanego z klocków, Anniversary natomiast potrafi zaskoczyć złożonością architektury – nieraz idziemy wąskim korytarzykiem, by po chwili znaleźć się w ogromnej i pełnej detali lokacji, a wtedy jedyne, co przychodzi na usta to „Wow!”. Jest czym się zachwycić, szczególnie gdy graliście w pierwowzór, bo odkrywanie na nowo znanych miejsc jeszcze nigdy nie było tak przyjemne.

Dodatkowo wrażenie to jest spotęgowane wielkością terenów. Nawet tylko biegnąc po prostej do celu, bez szukania dodatkowych artefaktów, pokonamy grube kilometry; jeśli będziemy chcieli zajrzeć w każde miejsce to spędzimy z grą wiele dodatkowych godzin. Nasze wysiłki będą jednak nagrodzone, gdyż na poziomach tradycyjnie poukrywano sporo apteczek i amunicji, istnieje też możliwość zdobycia danej broni wcześniej „niż to jest w scenariuszu”, jak również odnalezienia różnorakich reliktów (o czym później). Część z nich jest sprytnie schowana, inne są wręcz na widoku, ale nie raz zastanowicie się jak w takie miejsce dotrzeć.

Obraz

Kolejnym elementem gry, który poprawiono to przeciwnicy Lary. Nieważne czy będzie to mały nietoperz, czy też wielki tyranozaurus - wszyscy zostali rewelacyjnie przemodelowani, aby idealnie pasowali do nowej odsłony. Zostawiono wszystkich znanych nam przeciwników, zarówno ludzi, jak i stwory zamieszkujące odwiedzane lokacje, tym razem jednak oczywiście nie ma mowy o jakiejkolwiek umowności: wilka nie pomylimy z psem, a goryla z sąsiadem spod „czwórki”. Całość jest spójna i kompletna, a ja znów pomyślałem: profesjonalizm.

[break/]Skoro zdecydowano się nie ingerować zbytnio w bestiariusz, to większe zmiany ominęły i arsenał pani archeolog. Lara ma do dyspozycji podstawowe pistolety z nieograniczoną amunicją, shotgun, mocniejsze giwerki o kalibrze .50 oraz parę uzików. Może nie jest to za pokaźna liczba, ale w zupełności wystarcza, tym bardziej, że w grze nad strzelanką przeważają elementy zręcznościowe i zagadki. Niemniej jednak developer postanowił urozmaicić system walki wprowadzając uniki. Brzmi banalnie, lecz działa to już całkiem ciekawie. Podczas ataku przeciwnika mamy określony moment, w którym wciskając odpowiednią kombinacja na klawiaturze, czy padzie, zwalniamy akcję i możemy uniknąć szarży wroga plus dokładnie w niego wycelować. O ile podczas potyczek z normalnymi przeciwnikami jest to zwykły bajerek, tak walki z bossami bez użycia tego ruchu są znacznie dłuższe, bądź nawet niemożliwe do przejścia. Rozwiązanie takie może początkowo wydawać się trochę denerwujące, ale później sprawdza się całkiem przyjemnie.

Obraz

Reszta rozgrywki obyła się bez większych zmian – to nadal stary, dobry Tomb Raider, gdzie miejscami trzeba pokombinować. Zastosowanie nowoczesnego silnika pozwoliło jednak wnieść nieco świeżości i do elementów łamigłówkowych. Nowa technologia ma zaimplementowany całkiem niezły silnik fizyczny, który eksponowany jest wielokrotnie. Warto nadmienić, że fragmenty wymagające zabawy z ciążeniem, czy też ogólnie myślenia, są wprowadzone dość naturalnie i nienachlanie, więc dają sporo radochy.

By zachować balans nie można było zapomnieć o poprawie oprawy dźwiękowej. Wszystkie odgłosy podciągnięte są do dzisiejszych standardów, a muzyka to już mały majstersztyk. Jest ona świetnie dopasowana zarówno do lokacji jak i akcji. Z początku senna oraz spokojna ścieżka muzyczna potrafi się zmienić w szybki i zagrzewający do walki kawałek, gdy tylko na horyzoncie pojawią się przeciwnicy. Muza w grze to naprawdę kawał dobrej roboty, a co ciekawe w miarę zgłębiania tej produkcji odsłaniać będziemy w menu z dodatkami kolejne utwory do odsłuchania. Co więcej, możemy tam odkryć sporo innych ciekawostek, znajdywane podczas gry relikty i artefakty pozwolą nam bowiem na dostęp do nowych strojów dla Lary (w tym oryginalnego, kanciastego modelu bohaterki z klasycznego Tomb Raidera!), graficzek, charakterystyk postaci czy komentarzy twórców. Warto dodać, że nawet jeśli nie będziemy szukać tych wszystkich bonusów to spędzimy z grą z 15 godzin, co przy współczesnej modzie na tytuły krótkie jest bardzo dobrym wynikiem.

Obraz

Tomb Raider: Anniversary przekonał mnie do siebie w każdym calu. Produkt ten rozwiał moje różnorakie obawy, bo nastawiałem się na zwykłe odcinanie kuponów i wyciąganie pieniędzy od fanów. Tymczasem otrzymaliśmy tytuł przemyślany, który zadowoli zarówno graczy nowych, jak i starych wyjadaczy. Naprawdę spora grywalność, świetna oprawa audio i wideo oraz trochę nowych, idealnie wpasowujących się w konwencje przygód Lary pomysłów to właśnie nowy Tomb Raider. Polecam, bo na tej części przygód panny Croft nie można się zawieść.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także