The Amazing Spider-Man

05.07.2012 12:53, aktual.: 14.05.2014 14:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Premierze kinowego Niesamowitego Spider-Mana, stanowiącego restart serii, zwyczajnie musiała towarzyszyć gra o przygodach rozciągającego się akrobatycznie do granic możliwości Człowieka Pająka. Beenox od jakiegoś czasu jest studiem podległym Activision, które na wyłączność ma prawa do przygotowywania dzieł z sympatycznym miotaczem sieci w roli głównej i, przy raczej słabych produkcjach konsolowych tego typu z okazji debiutu poprzednich filmów, wyzwanie zbytnie przed nimi nie stanęło. Niby obronną ręką wybrnęli z dosyć trudnego zadania, udanie ukazując zmagania zamaskowanego Petera Parkera ze zmutowanymi przeciwnościami losu, ale fani mają jednocześnie wciąż w pamięci niezłego Spider-Mana 2 od Treyarch…

Fabuła produkcji to kontynuacja wątków ze srebrnego ekranu. Scenarzyści nie boją się zanegować wręcz nieco finał kinówki, bo oto Nowy Jork zaatakowany zostaje przez wirus zmieniający powoli ludzi w zwierzęta i trzeba połączyć siły z dotąd najgorszym wrogiem. Rzecz jasna wszystkiemu winny jest Pete (acz tak naprawdę to OsCorp), który teraz śmiga z miejsca na miejsce wyłapując potwory, szukając antidotum, zaś w wolnym czasie próbując uniknąć śmierci z rąk robotów Alistaire’a Smythe. Tak, ujrzymy wiele maszyn wzorowanych na tych z kart komiksów, jak też znajomych twarzy – jest Vermin, Skorpion, Rhino czy dawno zapomniana Iguana. Problem w tym, że nie tylko Spidey niemal zawsze wychodzi na bezradnego farciarza i marudę, ale także projekt jego przeciwników mocno razi.

Zrobienie z niezapomnianego Maca Gargana (nota bene przez jakiś czas następcy Eddiego Brocka w roli Venoma) prostego mutanta, podobnie jak z Aleksieja Sytsevicha, to straszne spłycenie ważnych bohaterów. No i Black Cat jako ześwirowana złodziejka? Bossów w dodatku jest raptem garstka, a ze wszystkimi walka wygląda niemalże identycznie. Te momenty nie dawały mi radości. Co innego starcia w otwartym terenie miasta z ogromnymi maszynami bojowymi Smythe’a. Okrążanie na linie gigantów, zalepianie im stawów siecią, ataki na oznaczone słabe punkty plus niekiedy przejmowanie nad co pomniejszymi latającymi „tosterami” kontroli, aby potem wysadzić je w efektowny sposób, wykonując w powietrzu obowiązkowe ewolucje. Jak dla mnie to Beenox w całości mogło złożyć grę tylko z pojedynków z kupami złomu, bowiem cała reszta wypada może nie zupełnie słabo, lecz jakoś tak beznamiętnie…

Obraz

Obijemy oczywiście facjaty wielu zbirom, uzbrojonym w śmiercionośne zabawki technologiczne, czy także ogon i powiedzmy żrące splunięcie. Ciosom pajęczaka, pomimo rozwijania zdolności przy okazji zdobywania doświadczenia w połączeniu z uzyskiwaniem kolejnych poziomów herosa, brakuje finezji, jak też różnorodności. Tyle było w materiale źródłowym inspiracji, ech… Zmysł pająka działa, sygnalizując niebezpieczeństwo, umożliwiając unik oraz kontrę. W zmaganiach z liczniejszą grupką wrogów przydaje się ciśnięcie w nich czymś ciężkim, bo ogłuszonych da się od razu zamotać w kokon, oszczędzając życie. Ewentualnie jest opcja cichego wykańczania przeciwników. Jeśli nas nie zauważyli, zjedziemy z sufitu, aby z niefrasobliwym delikwentem (lub dwoma) zniknąć niepostrzeżenie w mroku. Pojawia się kilka zagadek logicznych, ale na zasadzie przestawienia wajchy, zakręcenia kołem zamachowym lub wciśnięcia przycisku obracającego jakiś element na planszy. Sporo jest łażenia w szybach wentylacyjnych.

[break/]Wrażenia z „latania” po otwartym mieście? Pozytywne, aczkolwiek metropolia wydaje się pustawa - choć pełna chodzących manekinów, albo jeżdżących resoraków - do tego zaś w skali znacznie mniejsza od tego, co znamy. Poszukamy porozrzucanych kartek komiksów (są całe zeszyty do przeczytania za ich odpowiednią ilość), bądź latających na wietrze, poratujemy chorych i odstawimy do szpitala też pochowanych wszędzie świrów, zapobiegniemy kilku napadom, strzelankom oraz ucieczkom w autach, porobimy zdjęcia dla znajomej dziennikarki (odblokujemy przy okazji alternatywne stroje), a także sobie filmy na zlecenie jednej z postaci drugoplanowych, ewentualnie biorąc również dla niej udział w wyścigu z miejsca na miejsce. Praca kamery frustrowałaby w większości sytuacji, gdyby nie tryb Web Rush. Przytrzymując prawy skrajny przycisk na padzie spowalniamy czas i po przełączeniu w tryb FPP możemy wskazać miejsce, do którego Pająk następnie pogna nam automatycznie. Naprawdę świetna sprawa.

Obraz

Graficznie przeciętnie. Nic nie zwalnia, jednak byłbym zdziwiony zacinkami przy tych mało szczegółowych teksturach i średnich modelach obiektów oraz postaci. Dają się we znaki za to wpadki programistyczne. Spider-Man potrafi utknąć w ścianie, gra nie zaliczyć wykonania misji, zwiesić się podczas walki z bossem, albo brzydko zrestartować konsolę. Podstawowy strój Pająka niszczy się, co po czasie niemniej bardziej irytuje, niż cieszy – wolałem śmigać w dodatkowym Kaine'a Parkera. Pojawia się zmienna pora dnia, uzależniona od postępów w fabule, a potem do wyboru, lecz to tylko ciekawostka. Ot, łatwiej szuka się poukrywanych świecących bonusów po ciemku. Żaden z kawałków muzycznych nie zostaje w głowie, aczkolwiek spełniają nieźle swoje zadanie podczas dynamicznych akcji. Wkurzają powtarzające się nazbyt często kwestie wypowiadane przez głównego bohatera plus sam jego głos. Strasznego „cieniasa” ze Spidera zrobili…

Obraz

Odbiór The Amazing Spider-Man będzie zależał po części bezpośrednio od znajomości komiksów z Człowiekiem Pająkiem oraz przeszłych doświadczeń z konsolówkami z jego udziałem. Jeżeli ktoś nie śledzi na bieżąco, co się u Petera Parkera dzieje, a do tego nie za bardzo miał kiedy grać w poprzednie tytuły na bazie filmów, powinien się bawić całkiem nieźle, nawet mając na uwadze miejscami niestabilne działanie tytułu. Pozostali, którzy postrzegać będą dzieło Beenox przez pryzmat wspomnianego od razu na wstępie Spider-Mana 2 lub także Web of Shadows, doszukają się kilku wad i niedoskonałości. Z drugiej strony nie wypada nie sprawdzić Web Rush, bo mechanizm ten powinien według mnie znaleźć się standardowo w każdej kolejnej odsłonie przygód bohatera. Szkoda ponadto, że niby sporo tutaj do roboty, a tak naprawdę człowiek może się szybko znudzić...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także