The Splatters

23.04.2012 10:41, aktual.: 01.08.2013 01:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie zawsze człowiek ma ochotę na strzelankę, wyścigi, czy rozbudowane RPG. Czasem po prostu chciałby odprężyć się uruchamiając na kilka minut jakiś tytuł, przy którym się pobawi chwilkę, najlepiej przy okazji uśmieje, a w ogóle to jeszcze rekord znajomego przebije. The Splatters od niewielkiego studia SpikySnail jest w stanie w ciekawy sposób zaspokoić „podstawowe” wymogi takiego znudzonego samymi hitami gracza, zapewniając mu przyzwoitej jakości rozrywkę zręcznościową. Jeżeli w dodatku macie hopla na punkcie tytułów czerpiących garściami z nurtu „fizycznej” zabawy, być może jest to właśnie propozycja jak najbardziej dla Was. Co dokładnie oferuje?

Tytułowe stworki to uśmiechnięci od ucha do ucha żelatynowi saperzy. Nie żartuję. Ich zadaniem jest zalać sobą rozmieszczone w różnorakich miejscach na kolorowych planszach bomby, żeby je wysadzić. Rzecz jasna sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Poszczególne etapy pełne są ramp, ślizgów, kolców oraz bonusów do zebrania – te ostatnie naturalnie wpływają na wynik punktowy. Najważniejsza sprawa to jednak zmyślne rozniesienie na cząsteczki naszych pupili, przy jednoczesnym upewnieniu się, że ostatecznie poznikają wszelkie ładunki. Efektowne wyczyny przełożą się na kombosy, a potem ilość gwiazdek zebranych w końcowym rozrachunku. W skrócie – trzeba tak kombinować, żeby wypełnić cel główny, ale po drodze wykręcić jak najwięcej trików.

Obraz

Zanim żelek zamieni nam się w pełni płynną postać, da się nim trochę pokierować. Podstawa to wystrzelenie go w danym kierunku wraz z przytrzymaniem przycisku A, z ewentualnym uwzględnieniem poprawki toru lotu w powietrzu (przydatne przy omijaniu przeszkód). W późniejszym czasie do tego dochodzi dynamiczne wpływanie na kierunek ruchu obiektów na planszy i zaczyna się dopiero cyrk. Wyobraźcie sobie, że żelatyna spływa półokrągłą rynną w dół, ale po wciśnięciu spustu pada cofa się, po ponownym raz jeszcze, a dalej kolejny, zaś dopiero nabrawszy w ten sposób prędkości ciskamy nią dalej. W ten sposób reagować będą wszystkie „luźne” elementy poziomu, z bombami włącznie - aczkolwiek w większości przypadków najpierw trzeba je zerwać spod sufitu, gdyż będą tam przymocowane. Chyba o ich różnokolorowych odmianach, reagujących wyłącznie na stworka o określonej barwie, wspominać nie trzeba…

[break/]Nawet jeśli myślicie, że nabraliście wprawy, do dalszych prac nad sobą szybko skłonią każdego wyczyny innych graczy. Twórcy przygotowali opcję Splatter TV, dającą możliwość nagrania filmiku z zabawy i jego udostępnienie. Wystarczy zapoznać się z kilkoma pierwszymi z brzegu, by spostrzec, iż w pozornie prostej mechanice ukryto całe tony rozrywki. Klip wideo wgrywany zostaje ponadto na serwery automatycznie przy pobiciu wybitnego rekordu, co przyznam jest fajne, bowiem od razu da się zobaczyć, w jaki sposób ktoś czynu dokonał. Jeżeli namówi się kumpli na zainwestowanie w dzieło SpikySnail to podejrzewam długo przyjdzie ścigać się z nimi na punkty w rankingu. Problem w tym, czy zdołamy ich przekonać.

Obraz

Nie ma się co przecież oszukiwać. Większość osób po ujrzeniu The Splatters weźmie projekt za propozycję dla dzieci, podczas gdy potrzeba ruszenia głową czyni z niego raczej coś dla starszych, a do tego lepiej „ogarniających” kontroler konsolowców. Dźwiękowo sprawy mają się podobnie. Przydałoby się niemniej bardziej dorosłe podejście do materii – może futurystyczne? Zastosowana symulacja fizyki obiektów sprawdza się nieźle, acz czasami potrafi doprowadzić do frustracji, zmuszając do licznych, identycznych prób. Na pozór jednak takich samych, bo niemożliwym jest przecież dokładne odtworzenie akcji. Na minus należy policzyć również kilkukrotne powtarzanie plansz, tylko ze zmienionym położeniem żelków oraz bomb. Potrafi to po pewnym czasie nieco znużyć.

Obraz

Mamy do czynienia z interesującym tworem, nie pozbawionym wad, ale też nieźle wypełniającym wolne chwile w przerwach w ogrywaniu co konkretniejszych pozycji. Ponadto deweloperzy niewątpliwie znaleźli dla siebie jakąś niszę gatunkową, którą udało im się zagospodarować z zadowalającym efektem. Jestem przekonany, że "ochlapywacze" znajdą swoich fanów. Pewnie byłoby ich więcej, gdyby zdecydowano się na mniej infantylną stylizację, acz nie zmienia to faktu, że w sumie prosty pomysł ponownie stoi u podstaw niezłej, zajmującej kombinatoryki. Polecam sprawdzić demo. Kto wie, może żelki zasmakują Wam bardziej.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także