X-Men Origins: Wolverine

Redakcja

30.06.2009 15:13, aktual.: 01.08.2013 01:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Płyta z InFamous po kilku tygodniach ciągłego młócenia niestety musiała opuścić czytnik mojej konsoli, gdyż na pozór pozbawiony serca naczelny miał dla mnie kolejny tytuł, który ponownie odciął mnie od szarej i smutnej rzeczywistości dnia codziennego. Tym razem w moje spocone z podniecenia łapki wpadło X-Men Origins: Wolverine, a z twarzy szybko zniknął uśmiech - byłem już po seansie filmu o tym samym tytule i domyślałem się, że gra nie będzie najwyższych lotów. Na szczęście produkt od Raven Software nie okazał się kolejnym przeciętniakiem zrobionym na licencji, tylko świetną naparzanką ze znanym i kochanym „Rosomakiem” w roli głównej.

Trudno pokrótce opisać postać, jaką przyjdzie nam kierować - w końcu Logan to jeden z najbardziej rozpoznawanych superbohaterów w historii komiksu. Wolverine, któremu zarówno w grze, jak i w filmie twarzy użyczył sam Hugh Jackman, urodził się w Kanadzie pod koniec XIX wieku. Za młodu chorowity malec, w późniejszym okresie swojego życia okazał się mutantem o niebywałej sile, ze zdolnością do szybkiego gojenia ran, a do tego wyposażonym w szpony wychodzące mu z dłoni. Jakby tego było mało, Logan jest także długowieczny, stąd brał udział niemal w każdym znanym ludzkości konflikcie - od wojny secesyjnej po zmagania z Wietkongiem. Niedługo potem trafił do X-Team, gdzie wraz z sobie podobnymi dziwolągami myślał, iż walczy o słuszną sprawę – i właśnie na tym etapie my go poznajemy. Losy naszego protegowanego w X-Men Origins: Wolverine przemykać będą między fatalną w skutkach misją w Afryce, a chwilą obecną, kiedy to próbuje on znaleźć i zemścić się na swoim bracie - Victorze Creedzie, znanym również jako Sabretooth.

Obraz

Sam scenariusz nieco różni się od tego, co możemy zobaczyć w kinie i stanowi to z całą pewnością spory plus tytułu od Raven Software. W przeciwieństwie do filmu, na który mógł pójść każdy 12 latek, gra przeznaczona jest dla tych, którzy ukończyli 18 rok życia. Nic dziwnego - X-Men Origins: Wolverine to niezwykle brutalna jazda, w pełni zdająca się pokazywać najciemniejsze zakamarki dzikiej natury Logana. Tak więc gwarantuję, że nie zbraknie obcinania kończyn, dźgania, mordowania, nabijania przeciwników na pale w najróżniejszych wariacjach, których nie powstydził by się nawet Kratos z God of War. O bogu wojny nie wspominam przy tym przypadkowo, gdyż mechanika opisywanej produkcji jest niemal identyczna. Ale żaden to minus - w końcu studio czerpie pełnymi garściami z ideałów tego gatunku i nie zapomina dodać kilku własnych rozwiązań.

[break/]Gra nie uraczy nas wielkim otwartym światem, czyli obecnie bardzo popularnym motywem w tytułach z superbohaterami w roli głównej. Zamiast tego mamy rozgrywkę do bólu liniową, do celu prowadzi tylko jedna ścieżka, często zwyczajnie wiodąca z jednego pomieszczenia z przeciwnikami do drugiego. Czeka nas od 12 do 14 godzin rozszarpywania na drobne kawałki każdego, kto stanie na drodze. Żeby nie było za nudno, twórcy zdecydowali się zaimplementować mocno uproszczony system zdobywania doświadczenia. Każdy zabity dostarczy nam punkty, zaś gdy uzbieramy ich odpowiednią ilość postać osiągnie wyższy poziom plus dostaniemy możliwość zakupu którejś z kolejnych umiejętności „Rosomaka”. Ponadto częste walki z konkretnym rodzajem przeciwnika mają jeszcze wpływ na statystyki naszego bohatera, który z czasem po prostu będzie zadawał mu większe obrażenia. W grze nie zabrakło do tego specjalnych mutagenów skrzętnie poukrywanych przez twórców - będziemy mogli przydzielić je do jednego z trzech dostępnych slotów postaci i tym samym stworzyć jeszcze bardziej potężnego herosa.

Obraz

Sterowanie z początku wydaje się banalnie proste - mamy dwa przyciski do zadawania ciosów, skok oraz łapanie, jednak z kolejnymi poziomami poszerzający się wachlarz ruchów wymagać będzie niezwykłej zręczności. Ten mechanizm świetnie sprawdzał się w God of War i nie inaczej jest tutaj. Szkoda, że opanowanie co konkretniejszych kombinacji nie jest jakoś konieczne do ukończenia gry, bo nawet podstawowe wariacje lekkich i mocnych ciosów łączone z rzucaniem z czasem położą nawet najbardziej wymagającego przeciwnika. Z miejsca za to przypadła mi do gustu umiejętność dalekiego skakania na namierzonego wcześniej oponenta - taki suseł potrafi przechwycić w locie atakującego nas delikwenta, którego krótko potem Logan brutalnie wykończy już na ziemi. Co ciekawe, wiele niebezpieczeństw kryje samo otoczenie, bo znajdziemy tu wiele elementów, na które możemy na przykład nadziać przeciwników. Ale oni nie pozostaną nam dłużni…

Obraz

Miłośnikom komiksowego bohatera gra z miejsca przypadnie do gustu właśnie za sprawą hektolitrów posoki wylewającej się z ekranu. Na naszych szponach znajdzie się krew między innymi afrykańskich, agresywnych tubylców, żołnierzy ze specjalnej grupy na nas polującej oraz smar z zaawansowanych technologicznie robotów. Niektórych delikwentów uzbrojonych w systemy maskujące namierzymy za sprawą węchu, innych - wyposażonych w tarcze, będziemy musieli osłabić przy użyciu mocnych ataków. W ruchach naszego protegowanego czuć furię, w głosie pewność siebie, a przez umiejętność leczenia ran Wolverine zdaje się być ciężką do zatrzymania maszyną do zabijania. Gra obfituje też w różne smaczki, takie jak choćby starcie z ogromnym Sentinelem, a badając każdy zaułek szybko znajdziemy ukryte ostrze Frostmourne wprost ze świata Warcrafta, czy tort będący nagrodą za ukończenie gry Portal. Uważni fani zwrócą ponadto uwagę na charakterystyczny hełm, który wieńczył głowę Logana w komiksie Weapon X, czy obleką się w jeden z trzech dostępnych w X-Men Origins: Wolverine klasycznych strojów Logana.

[break/]Wspomniane przelotnie zwierzęce zmysły przydadzą się do pokonywania kolejnych poziomów i rozwiązywania banalnych zagadek logicznych. Załączony, ujawni wszystkie elementy otoczenia, po których będziemy mogli się wspiąć, pułapki często niedostrzegalne gołym okiem oraz przede wszystkim poukrywane na lokacjach nieśmiertelniki i figurki. Za znalezienie tych ostatnich zostaniemy wynagrodzeni sporą ilością punktów doświadczenia, zaś skompletowanie statuetek otworzy nam dostęp do nowych ubranek. Poszukiwania tych małych bonusików niestety kolosalnie nie wydłuży nam niemniej czasu spędzonego przy telewizorze. Większą część historii poznamy przez przerywniki tworzone na silniku gry, które niestety nie zachwycają, często demaskując duże ilości tekstur w niskiej rozdzielczości. Inaczej sprawa się ma ze wstawkami filmowymi - te nie tylko prezentują się fachowo, ale również wyreżyserowane zostały niemal z Hollywoodzkim rozmachem.

Obraz

X-Men Origins: Wolverine to gra o dziwnie zróżnicowanym poziomie grafiki. Raz będziemy pod wielkim wrażeniem bogatej w detale dżungli, po której snują się rządni krwi tubylcy, by za moment zostać rzuconym do niczym nie różniących się między sobą korytarzy sterylnego laboratorium. Całość śmiga na dobrze znanej i wielokrotnie wykorzystywanej już przecież technologii Unreal Engine 3, a mimo to da się zaobserwować sporadyczne spadki płynności – pojawiają się one, gdy na ekranie znajduje się kilkudziesięciu przeciwników, bądź też jeden, ale wielgaśny robot. Kamera umieszczona dokładnie za plecami bohatera rzadko się na szczęście gubi i ładnie koncentruje na brutalnych wykończeniach z rąk Wolverine’a. Świetnie prezentuje się ponadto sam model Logana, na którego ciele widać obrażenia często sięgające aż do kości. Okaleczenia ładnie i szybko się goją – co dziwne, wraz z obcisłą koszulką.

Obraz

Pomimo faktu, że tytuły na licencji filmowej cieszą się fatalną opinią wśród społeczności graczy, zdarzają się całkiem dobre wyjątki i właśnie do nich należy zaliczyć X-Men Origins: Wolverine. Po nieco komicznym bohaterze Prototype i elektryku z InFamous obcowanie z do cna komiksowym, znanym przez każdego fana szeleszczących zeszytów „Rosomakiem” to sama przyjemność, a oglądanie go w akcji stanowi czystą poezję. Raven może i zdecydowało się czerpać wiadrami z God of War, niemniej decyzja ta dostarczyła nam niezwykle rajcującą pozycję, która przykuje graczy przed telewizorem na długie godziny.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także