Age of Conan: Hyborian Adventures

Redakcja

18.03.2009 01:46, aktual.: 01.08.2013 01:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rynek gier MMO jest dość znaczącym segmentem branży rozrywki elektronicznej, pomimo tego, że składa się zaledwie z paru bardziej istotnych tytułów, których ilość policzyć można na palcach jednej ręki. O ile próby walki z World of Warcraft są według mnie bezcelowe, bo i tak nie uda się zapewne nikomu pokonać magicznej bariery 11,5 miliona abonentów, tak niektóre studia niezrażenie próbują podbić serca fanów tego gatunku. W ten sposób na rynek wkroczył Warhammer Online firmy Mythic oraz Age of Conan norweskiego Funcomu.

Na wstępie pragnąłbym zaznaczyć, że recenzowanie tytułu MMO to trudne zadanie, bowiem wraz z jego zakupem nie otrzymuje się do rąk tak naprawdę końcowej wersji produktu. Jest on ciągle ulepszany, bezustannie czuwa nad nim wydawca oraz cała rzesza poświęconych mu programistów. Łatki wychodzą często, a na same zgłębienie świata oraz wielu aspektów rozgrywki trzeba poświęcić naprawdę bardzo dużo czasu. Także tak w rzeczywistości należałoby niniejszy tekst rozpatrywać raczej w kategoriach obszernych wrażeń z zabawy zamiast postrzegać go jako ostateczny i nieodwołalny werdykt wydany na Age of Conan.

Obraz

The Hyborian Adventures jest pierwszym MMO wypuszczonym w całości w rodzimej mowie, a to za sprawą inicjatywy CD Projektu. Niestety, korzystając ze spolszczonego klienta można używać tylko rodzimego serwera gry (nie wyłącznie dla PvP, działającego zaś w trybie PvE). Trochę szkoda, chętnie bym sprawdził jak wygląda porównanie poziomu ludzi z Polski na tle europejskim. Od razu można zaznaczyć, że dobór głosów i ogólnie lektorzy trzymają poziom. Szkoda tylko, iż w dalszych etapach nie występuje żadna kwestia mówiona, a jedynie sam tekst. Teoretycznie rozumiem – postawiono na ciągły rozwój tej produkcji, dodawane są co i rusz nowe miejscówki, a także zadania. Tyle tylko, że w dalszym ciągu (po kilku miesiącach od premiery wersji światowej) widać pośpiech, w jakim wydanie pudełkowe powstawało. Niemniej jak już występują aktorzy to ich rola jak napisałem wpasowuje się znakomicie w klimat.

[break/]A klimat jest jak to wedle zapowiedzi - ponury, mroczny i brutalny, w zupełnym przeciwieństwie do kolorowego World of Warcraft. Produkcja Funcomu aspiruje do bycia tak dorosłą, jak tylko się da. Nie ma tutaj żadnych fantastycznych ras, do wyboru są wyłącznie ludzie, podzieleni ze względu na pochodzenie. Stworzenie postaci polega na wyborze wyglądu, rasy (mamy Cymeryjczyków, Aquilończyków oraz Stygijczyków) plus klasy. Tych z kolei jest dość pokaźna lista - od zabójców, łowców, barbarzyńców i wojowników po Szamanów Niedźwiedzia, Demonologów czy Nekromantów. Ja prywatnie grałem Aquilończykiem, łowcą. Tym, co nas spotyka zaraz po kreacji naszego wirtualnego awatara jest rozpoczęcie wątku głównego. Tak, Age of Conan posiada również fabułę, na którą twórcy położyli duży nacisk. Podczas spędzania czasu w świecie gry, można zarówno bawić się w odkrywcę, wykonywać zadania z kolegami (tryb wieloosobowy, czyli dzień), jak i robić sam wątek główny (toczący się nocą).

Obraz

Opowieść to inna dla każdej klasy, niemniej sama w sobie dość klasyczna. Jesteśmy niewolnikiem, statek przewożący nas tonie, my wypływamy na powierzchnię i ruszamy na poszukiwanie swojego przeznaczenia na lądzie. Fabuła zdaje się być jedynie pretekstem do ukierunkowania nas na odpowiedni rozwój postaci. Tutaj można się z początku trochę pogubić, jednak standardowo - po pewnym czasie wszystko staje się jasne i przejrzyste. Gra daje nam duże możliwości, praktycznie wszystko zależy od nas oraz od stylu, który sobie obierzemy. Bohater określany jest przez pięć atrybutów – Siłę, Inteligencję, Kondycję, Zręczność oraz Mądrość, a także umiejętności (w przypadku łowcy są to na przykład opatrywanie ran, prędkość biegu czy ukrywanie się) oraz cechy specjalne. Wszystko to rzecz jasna, jak przystało na gatunek RPG, decyduje o tym jak dobrze nasz wojownik zabija, leczy sie i ogólnie sobie radzi z rozwiązywaniem problemów związanych z wykonywaniem zadań.

Obraz

Te są nam przydzielane tradycyjnie przez bohaterów niezależnych, oznaczonych równie tradycyjnie żółtym (bądź innego koloru, w zależności od trudności misji, którą chcą nam dać) wykrzyknikiem. A to trzeba kogoś zabić, coś znaleźć czy z kimś porozmawiać - bardzo klasycznie. Walki stanowią sporą część rozgrywki i sprawiają dużo frajdy. Wróg nasz umie się bronić z odpowiednich stron (strzałki wokół postaci) i często nasz sukces, czyli przeniesienie go na tamten świat, sprowadza się do wyprowadzania odpowiednich ciosów uderzających w najbardziej odsłonięte strony, przy jednoczesnym stosowaniu rozmaitych uników oraz umiejętnym wybieraniu kombinacji specjalnych. Warto wtrącić w tym miejscu parę słów o obsłudze tego systemu - używa się go za pomocą klawiszy numerycznych, przy czym mysz służy do obrotu kamery. Z początku miałem zastrzeżenia do tego rozwiązania, lecz w dalszej części nie mógłbym sobie wyobrazić innego sposobu tłuczenia na miazgę hord piktów.

[break/]W przypadku produktów tego typu dużą rolę odgrywa społeczność i to właśnie ona składa się głównie na doznania podczas gry. Nie mogę mieć zastrzeżeń, co do części osób, z którymi przyszło mi radośnie mordować komputerowo sterowane pantery, tygrysy i inne lokalne atrakcje, tyle tylko, że niektórzy zdaje się zapomnieli, iż nie są sami na świecie... Grając w pojedynkę nie ma się za wielkich szans na przeżycie, ilość komputerowych przeciwników nie jest bowiem skalowana w zależności od liczebności drużyny. Zdarzyło się nawet, że grając w potężnym czteroosobowym składzie zostaliśmy po prostu rozłożeni na łopatki przez wrogów. Można oczywiście próbować sobie radzić samemu, ale prędzej się człowiek sfrustruje i zniechęci, niż będzie czerpał jakąkolwiek z tego radość. Mimo wszystko można trafić na takich towarzyszy, którzy z chęcią pomogą, a i nawet drużynę stworzyć zechcą. Szkoda tylko, że rzadko spotykałem chętnych do współpracy - częściej obcowałem z "pustelnikami", którzy na widok bliskiego śmierci łowcy (czyli mnie) zwyczajnie odwracali się i szli dalej.

Obraz

Sprawia to, iż można zadać sobie pytanie o średnią wieku osób przemierzających Hyborię. Zabrzmi to pewnie nieco radykalnie, lecz uważam, że nie każdy, kto wyraził zgodę na użytkowanie produktu składając jednocześnie oświadczenie o pełnoletności, owe 18 lat skończył. Świadczą o tym liczne błędy ortograficzne popełniane przez piszących w oknie głównego czatu. Tak samo zresztą momentami poziom dyskusji stawał się niski, wkraczając na tematy, o których nie powinienem wspominać na forum publicznym. Rozumiem – ponury i dojrzały świat, gdzie przemoc oraz seks są na porządku dziennym. Ale jest jednak pewna granica między wczuwaniem się, a myśleniem, że czat w grze to śmietnik, w którym można wyciągać wszystkie tematy jak leci. Dosłownie wszystkie. Te obsceniczne też. Rozmów nadających się do pogaduchy przy piwie lepiej nie przenosić poza pewne towarzystwo, nawet jeśli się żartuje. Żeby nie zabrzmiało to pesymistycznie – nie uogólniam w tym momencie. Przy odrobinie szczęścia, można znaleźć sensowne towarzystwo. A najlepiej to grać z kimś, kogo się zna, wtedy powyższy akapit nie będzie miał w ogóle zastosowania.

Obraz

Jak już wspomniałem, nie powinno się mieć zastrzeżeń do lektorów. Nie ma też czego się czepić w kwestii samego tłumaczenia - trzyma ono dobry poziom, a i nie razili mnie już nawet Szamani Piktów Nietoperzy... Niestety, wkradł się pewien mały szkopuł dotyczący nazw przedmiotów. W naszym ekwipunku wszystko ładnie brzmi w mowie ojczystej, w momencie jednak prób pozbycia się danego elementu wyposażenia pojawia się na ekranie komunikat pytający nas czy naprawdę chcemy się pozbyć (tu wstaw nazwę przedmiotu w języku angielskim). Niby nie jest to nic wielkiego, ale wypadałoby rzecz poprawić. I wtedy będzie jeszcze lepiej.

[break/]Graficznie dzieło Funcomu robi wrażenie. Każda postać została bardzo szczegółowo wykonana, woda też wypada ślicznie. Tło wydarzeń momentami zapiera dech w piersi, renderowane jest ono z dużą starannością i dbałością o szczegóły. Nawet przeciwnicy (jak i my sami) są po prostu... ładni. Nie dziwię się części graczy płci męskiej, że stworzyli sobie żeńskich bohaterów. Ważną część strony wizualnej stanowi estetyka. Ta zaś jest jak w powieściach Howarda – wszyscy faceci są dość potężnie (bohatersko i atletycznie) zbudowani, a kobiety... no, wiadomo. Sama kolorystka prezentuje się bardziej ponuro i w jakby wygasły sposób. Dokładają się do tego hektolitry krwi (rozbryzgującej się nawet na kamerę) oraz toczące się momentami głowy. Tak, Age of Conan z pewnością zasłużyło na przedział PEGI 18+. Brutalność ta jednak nie przeszkadza, co więcej – dzięki niej walki w Hyborian Adventures są tak efektowne. Tło muzyczne zaś potęguje ogólny nastrój, dzięki po prostu konkretnym frazom i motywom, które się przewijają przez całość. Na szczęście dołączono do pudełkowego wydania płytę audio ze ścieżką dźwiękową, także nie trzeba koniecznie programu uruchamiać, by móc docenić jej staranne wykonanie.

Obraz

Całą ta efektowność ma niestety swoją cenę - w postaci wysokich wymagań sprzętowych oraz pamięciożerności naturalnie. Co więcej, po instalacji z płyt zawartych w pudełku (bagatela, 25 GB miejsca na dysku), klient zaczął pobierać łatkę ważącą kolejne 700 MB. A tydzień później następowała jakaś aktualizacja danych i trzeba było ściągnąć łatkę zajmującą drugie tyle. Doprawdy, aby cieszyć się Age of Conan trzeba mieć mocarny sprzęt, dużo miejsca na dysku oraz łącze o naprawdę sporej przepustowości. No i kogoś chętnego do wspólnego eksplorowania zakamarków Hyborii. Największą wadą całości jest zaś słaba optymalizacja silnika, co skutkuje w okazjonalnych stratach wydajności.

Obraz

Warto wspomnieć o czymś, co niejako wynagradza nam jednak te wszystkie "babole", czyli niskim abonamencie. Pierwsze 30 dni gry (standardowo) mamy za darmo, później miesiąc kosztuje 29,90 zł. Porównując to do kosztów związanych z innymi MMO, takimi jak Lord of the Rings Online, cena ta jest niezwykle korzystna. Jeśli ktoś dodatkowo lubuje się w takich pozycjach, posiada mocne łącze, niezłą cierpliwość i nowy komputer oraz (przede wszystkim) jest spragniony krwi i chciałby zagłębić się w ponury, dojrzały świat to wtedy nie pozostaje mi zrobić nic innego jak zachęcić do kupna Age of Conan.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także