Ryse: Son of Rome — przybyłem, zobaczyłem, się wynudziłem

Ryse: Son of Rome — przybyłem, zobaczyłem, się wynudziłem

Ryse: Son of Rome — przybyłem, zobaczyłem, się wynudziłem
Redakcja
23.10.2014 10:45

Crytek to firma, która wniosła całkiem sporo do świata gier komputerowych. Do tej pory pamiętam szok, jaki kilka lat temu wywołała gra Crysis. Z technologicznego punktu widzenia była ona prawdziwym majstersztykiem, który prezentował przepiękną grafikę i spore możliwości dewastacji otoczenia, o ile oczywiście posiadaliśmy komputer pozwalający na uruchomienie tytułu. Ryse: Son of Rome to kolejny robiący wrażenie projekt studia. Gracze konsolowi mogli go poznać już rok temu, kiedy zadebiutował na Xboksie One. Teraz dostaliśmy również jego wersję PC. Czy warto sięgnąć po podstarzały nieco produkt, żeby poczuć się jak jeden z rzymskich legionistów?

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Fabuła nie jest w żaden sposób odkrywcza, nie porywa i nie pokazuje nowego podejścia do tego elementu. Rozgrywkę rozpoczynamy w antycznym Rzymie, który jest atakowany przez barbarzyńców. Jako jeden z centurionów stajemy w obronie cesarza. Gdy znajdujemy się razem z nim w bezpiecznej kryjówce, główny bohater Marius Titus rozpoczyna opowiadanie swojej historii. Kiedyś był zwykłym legionistą. Podczas gdy odwiedza dom rodzinny, dochodzi do napaści barbarzyńców, w wyniku której giną bliscy mężczyzny. Dalsze jego losy to służba, będąca zarazem zemstą za stratę. W rezultacie najwięcej czasu spędzimy na walce z różnorakimi przeciwnikami. Niestety nie jest to najmocniejsza strona gry. Do sterowania, oprócz przycisków wyznaczających kierunek i myszki do obracania kamery, wykorzystujemy również dodatkowe przyciski. Lewy myszy to zwykle uderzenie, prawy skutkuje pchnięciem tarczą, które ma pozbawić przeciwnika gardy, a tym samym dać nam możliwość solidnego przyłożenia wrogowi.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Ich kombinacja to potężne uderzenie, które potrafi przełamać blok, ale jednocześnie pozbawia nas na chwilę osłony. Dodatkowo przyjdzie korzystać z uniku, szybkiego odsuwania się na bok, a także wykonywać egzekucje. Tutaj mamy graficznie efektowne mordowanie przeciwnika, praktycznie automatyczne pozbawianie życia z bestialską precyzją poprzez dźganie, odcinanie kończyn i tym podobne manewry. Egzekucje pozwalają na uzyskiwanie bonusów: ładują pasek życia, spowolnienia czasu, dają szybsze zbieranie punktów doświadczenia lub zwiększanie zadawanych przez postać obrażeń. Połączenia uderzeń, cięć i egzekucji są dodawane, tworząc kombosy. Z punktu widzenia rozgrywki nie są one specjalnie istotne, bo nie ma czasu na ich podziwianie.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Bohater do walki może używać trzech rzeczy: gladiusa, krótkiego miecza stosowanego przez legionistów, pilum, czyli oszczepu, a także tarczy. Niekiedy przyjdzie też postrzelać z potężnej balisty. We wspomnianym spowolnieniu czasu chodzi o ogłuszenie przeciwników, które umożliwia szybkie wykonanie lokalnej, niewielkiej masakry, diametralnie odwracającej stosunek sił. Punkty doświadczenia mogą posłużyć do rozwoju postaci. Dzięki nim poprawimy zdrowie, zmniejszymy szybkość znikania spowolnienia czy pozwolimy Mariusowi nosić większą liczbę oszczepów. W trakcie gry warto okresowo sprawdzać, czy możemy coś rozwinąć, bo w praktyce okazuje się to bardzo przydatne. System walki sprawdza się dobrze przez pierwszą godzinę gry. Później staje się nużący, ograniczając się w sumie do prostego klepania klawiszy. Jak stosować jakąkolwiek taktykę, gdy przeciwnicy skupiają się wyłącznie na naszym bohaterze, a tylko egzekucje pozwalają na odnowienie życia? Im dalej, tym przeciwników jest więcej, są także coraz wytrzymalsi. Tak wygląda tu skalowanie poziomu trudności.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pewną odmianą są występujące okazjonalnie różni więksi dowódcy, przykładowo człowiek-minotaur. Starcia z nimi polegają na znalezieniu odpowiedniego sposobu na ich pokonanie, bo konwencjonalne metody będą oczywiście niewystarczające. Chwilami przyjdzie również decydować, co zrobią podlegli nam legioniści, chociażby nakazując łucznikom ochronę flanki, zamiast prowadzenia wsparcia od czoła. W praktyce nie ma to niemniej większego znaczenia w walce. Ciekawsze są szturmy, kiedy tworzymy wraz z innymi żołnierzami czworobok, a następnie podchodzimy do pozycji przeciwnika pod ostrzałem. Idziemy, a wróg napina cięciwy. Gdy strzela, pora się schować za tarczą.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Niestety gra najwyraźniej oczekuje, że zawsze będziemy powoli zbliżać się do pozycji nieprzyjaciela oraz korzystać z osłony, gdy tylko wyda się, że jesteśmy w jakiś sposób zagrożeni, więc takie momenty są przewidywalne. Co innego, kiedy to my przechodzimy tutaj do ofensywy. Skuteczne miotanie pilum nie wymaga wiele czasu, potrafi zaś szybko wyeliminować większość przeciwników. Po serii dobijającej nie ma już z kim walczyć i możemy iść do przodu bez przejmowania się czymkolwiek. W efekcie i owszem, tego typu rozwiązanie ze zwartą grupą jest z początku bardzo klimatyczne, lecz później nie bardzo. Potem stanowi fragment drogi do przejścia, bardzo prosty oraz zupełnie bez niespodzianek. Już trudniejsza bywa walka z typowymi nieprzyjaciółmi.

[break/]Ryse nie korzysta z otwartego świata. Gracz w zasadzie nie ma najmniejszego wyboru, zawsze musi podążać ścieżką wyznaczoną przez twórców. Nie stanowiłoby to aż tak dużego problemu, gdyby istniała możliwość większej interakcji z otoczeniem, poza prostym rozbijaniem waz przykładowo. Podczas przedzierania się przez rzymskie uliczki nie będziemy w stanie wejść sobie na sklepowe poddasze… Ot, niewidzialna ściana, która zatrzymuje naszego bohatera i uniemożliwia mu schowanie się za stołem z towarami. Oczywiście o wykorzystywaniu takich elementów jak wspomniany stół, kawałki drzewa, czy chociażby wazony, w celu sprawienia bólu przeciwnikowi, możemy kompletnie zapomnieć. Gra traci na tym bardzo wiele, bo najzwyczajniej w świecie nudzi bardziej.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Od dzieciństwa nieco fascynuję się Imperium Rzymskim, więc muszę przyczepić się także do tego, w jaki sposób produkt odwzoruje realia tamtych czasów. Spotkamy się w nim z ogromnymi wieżami ochronnymi, łańcuchami zatrzymującymi statki oraz murami przypominającymi raczej wizje bitewne w filmach z serii Władca Pierścieni. Kiedy to zobaczyłem zacząłem się zastanawiać, kto wpadł na tak szalony i idiotyczny pomysł? Owszem, w starożytności fortyfikacje nie były niczym dziwnym, podobnie jak maszyny oblężnicze, ale miasto otoczone kilometrami stumetrowych murów to gruba przesada. Trudno już w ogóle oceniać beczki, które od trafienia oszczepem zapalają się, a następnie eksplodują. W imię dobrej zabawy twórców wyraźnie poniosła fantazja. Tymczasem dla efektownych scen nie trzeba było posuwać się do naginania historii.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Oczywiście można powiedzieć, że to przecież tylko gra, czyli trochę z reguły fikcja. Takie tłumaczenie jednak do mnie nie przemawia. Co prawda dzieło jest teoretycznie przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia, ale nie ma się co czarować, że nie sięgną po nie też młodsi gracze. Kreacja deweloperów zupełnie zaciemni im to, jak kiedyś faktycznie było, bo w końcu nie tylko dorośli biorą wydarzenia z gier często za bardzo na poważnie. Szkoda, iż nie postawiono bardziej na element edukacyjny, a tylko widowiskowość. Dla pewnej równowagi dodam, że znacznie lepiej wygląda kwestia niektórych z bohaterów występujących w projekcie. Jeden z istotniejszych przeciwników, Kommodus, istniał naprawdę i cechował się dokładnie tym, co możemy zobaczyć w grze: okrucieństwem, arogancją oraz zadufaniem w sobie. Przyjdzie nam to zresztą zobaczyć podczas walki na arenie Koloseum, kiedy to zostaniemy niejednokrotnie oszukani.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Jednym z najlepszych elementów tytułu jest niewątpliwie jego oprawa audiowizualna. Grafika niejednokrotnie zachwyca, prezentując fantastycznie wykonane postacie czy elementy ich oporządzenia. Nawet w trakcie walki możemy zauważyć takie detale jak rękę bohatera ściskającą uchwyt tarczy albo elastycznie pracujące pierścienie zbroi, którą ma na sobie. W połączeniu z robiącym świetne wrażenie wyglądem legionistów rzymskich, wszystko to potrafi oczarować. Oczywiście nie jest tak, że oprawa zawsze i wszędzie wygląda niesamowicie. Producent postanowił postawić na efektowność dobrą przy dynamicznej walce i niezbyt ciekawym graczu. Jeżeli w chwili spokoju zaczniemy przypatrywać się otoczeniu, szybko dostrzeżemy, że nawet tekstury nie są wcale aż tak wysokiej jakości, jak powinny być. Nie jest to jednak FPS, więc takie potknięcia można wybaczyć. Miejmy także w pamięci fakt jednak portu konsolowego… Usprawnionego, poprawionego i podciągniętego na PC do rozdzielczości 4K, tym samym ukazującego jeszcze większą przepaść między komputerami i konsolami, ale dzieło przeszczepione.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Co dobre, wymagania gry nie są aż tak wysokie, by trzeba było wymieniać z myślą o tej produkcji niemal każdy element posiadanego, w miarę nowoczesnego zestawu. Dla przykładu warto nadmienić, że tytuł znośnie działa już na sprzęcie z niepodkręconym procesorem Intel i5-4460 3,2 GHz oraz kartą graficzną GeForce 750Ti. Przyznacie, że nie jest to konfiguracja typowo pod gry, niemniej spokojnie pozwala na zabawę w Full HD w maksymalnych detalach. Rzecz jasna gdyby ktoś chciał grać z 60 klatkami na sekundę i z zaawansowanym wygładzaniem krawędzi, zwyczajnie musi mieć lepszy sprzęt. Nie zmienia to faktu, że Crytek wypuszczany na nową platformę produkt zoptymalizował.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Podsumowując, Ryse: Son of Rome zrobiło na mnie początkowo niesamowite wrażenie. Zostałem uraczony walkami, w których mogłem obserwować legionistów, potęgę Rzymu, oraz bardzo brutalne starcia z użyciem broni białej. Niestety z każdą kolejną minutą zachwyt szybko przygasał. Problem tej gry polega na tym, że z jednej strony znacznie przeinacza fakty historyczne, na co może zwróci uwagę niewielu, ale przy tym jest na dłuższą metę bardzo nużąca. Ile można walczyć z przeciwnikami w dokładnie taki sam sposób, gdzie zmienia się tylko ich wygląd? Do tego rozwój bohatera jest tu symboliczny i niczego nie ratuje, podobnie jak tryb walk na arenach jako gladiator, stanowiący małą ciekawostkę. W przypadku wersji PC cena projektu to niecałe sto złotych, co jak na 8 godzin gry, z czego ponad połowa to zmuszanie się, jest kwotą zbyt wygórowaną.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)