Hybrid

20.08.2012 12:31, aktual.: 01.08.2013 01:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie wiem czy plakietka twórców ciekawych gier logiczno-platformowych nie zaszkodziła ekipie 5th Cell, jeśli o ich sieciową strzelankę TPP Hybrid chodzi. Powiedzmy sobie szczerze, że nie każdy wierzył, iż ojcowie kreskówkowego Scribblenauts mogą mieć najmniejsze nawet szanse z taką serią Gears of War w trójwymiarowej sieciowej wojnie, co w oczywisty sposób przełożyło się na frekwencję online – trudno jest w tej chwili mierzyć się z kimkolwiek przez Internet, bowiem osób, które zdecydowały się na zakup gry mamy mało. Szkoda, bo pozycja wypuszczona w ramach Xbox Live Arcade posiada duszę.

Są dwie strony konfliktu i fabuła w sumie staje się nieistotna. No ale dla jasności – w 2032 roku wybucha wielki zderzacz hadronów, co owocuje pojawieniem się najeźdźców z alternatywnej rzeczywistości zwanych Variants. Żeby ich wykurzyć, ziemscy Paladyni muszą pozbierać porozrzucaną po świecie ciemną materię. Oczywiście przeciwnik dąży do tego samego, ku swoim celom. Opowiadamy się za jednym z ugrupowań, po czym ruszamy w bój. Dostajemy mapkę globu z widocznymi obszarami starć. Tutaj biją się wszyscy grający, procentowo demonstrowane jest, kto gdzie wygrywa. Decydujemy się na jakiś rejon, mając przy okazji też na uwadze, jak walka w nim wpłynąć może pozytywnie na specjalizację naszej postaci. Naturalnie mamy bowiem do czynienia ze zdobywaniem doświadczenia i systemem awansowania wojownika, a co za tym idzie odblokowujemy nowe umiejętności, czy również oręż. Nic odkrywczego.

Obraz

Deweloperzy postawili za to na głowie mechanikę rozgrywki, charakterystyczną dla tego typu produktów. Jasne, w centrum zainteresowania nadal jest wybicie przeciwników na planszy, ale nie przede wszystkim latając dookoła oraz chowając się za przeszkodami, lecz chowając i ewentualnie latając. W tej dokładnie kolejności. Przez większość meczu pozostajemy ukryci za osłoną, w wolnych od wymiany ognia chwilach zamieniając jedną na drugą, dogodniej dla nas akurat położoną. Skaczemy z jednego oznaczonego punktu do innego używając plecaka rakietowego, samoczynnie dążąc do celu, z możliwością fruwania w górę, dół plus na boki podczas automatycznego ruchu. Mniej przez to akcji na Rambo, więcej zaś kombinowania, co przyznam się stanowi miłą odmianę w strzelankach. Cieszy zabawa płaszczyznami – ot, da się przypuścić atak z sufitu, jeśli mapa pozwala.

[break/]Walczymy trzech na trzech. Dosyć mało, aczkolwiek dodatkową siłę ognia zapewniają przyzywane roboty bojowe. Jedno zabójstwo to podstawowy mechaniczny pomagier, jeszcze dwa odblokowują użycie lepiej uzbrojonego modelu, a za pięciu zdjętych wrogów przywołamy finezyjnego elektronicznego mordercę z wielkim mieczem. Maszyn da się używać równocześnie kilka, co potrafi doprowadzić do całkiem niezłego chaosu. Do sprawdzenia dostajemy sporo map i trybów zabawy, jednak z uwagi na skupianie się na przesłonach mało kto zwracał będzie uwagę, że zmieniła się plansza – są zbyt podobne. Rodzaje rozgrywki nawiązują do standardowych. Jest drużynowe wybijanie się, walka o terytorium, albo powiedzmy utrzymywanie dającego punkty artefaktu. W miarę postępów w grze odblokowujemy bronie lub elementy wyglądu, ale niecierpliwi mogą sobie kupić przedmioty za Microsoft Points, zamiast je mozolnie zdobywać.

Obraz

Graficznie przeciętnie. Futurystyczne klimaty w tym przypadku to sterylne pomieszczenia i proste, choć niezłe tekstury. Otoczenie nie odwraca uwagi od zabawy, z drugiej strony chciałoby się jednak chyba czegoś lepszego. Rozgrywka pozostaje płynna w każdych warunkach, niemniej irytują błędy animacji. Czasem postać nie chce przejść w inne miejsce, czego rezultatem jest śmierć od serii przeciwnika. Przy podchodzeniu „do lądowania” za osłoną potrafi też dziwnie podskoczyć, odkrywając się na chwilę, a snajperzy tylko na to czekają… Rzecz wkurza zwłaszcza przy podlatywaniu do kryjówek na suficie, bo dostajemy cały piruet w powietrzu. Do grona minusów należy zaliczyć również długi czas oczekiwania na rozpoczęcie meczu, choć to jak wspominałem po części wina dobierania graczy z relatywnie niewielkiej ilości. Muzyka nie zapada w pamięć.

Obraz

Chociaż 5th Cell chciało coś zmienić na poletku strzelanek TPP i po części twórcy odnieśli sukces, prezentując nam przyzwoity, dający sporo frajdy (kiedy już znajdziemy ekipę do gry) produkt o ciekawej mechanice, tak niestety w stosunku do niektórych tegorocznych letnich propozycji z Xbox Live Arcade Hybrid wypada raczej blado. No i zdecydowanie za drogo. Kto wie, może gdyby tytuł zadebiutował nie za 1200, a 800 Microsoft Points, zdobyłby większą popularność? Wtedy warto byłoby na chwilę zmienić sposób myślenia i pogłówkować nieco, zamiast jak zwykle pędzić za tak zwanymi fragami. Na razie warto, ale poczekać na obniżkę.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także