Men of War: Oddział Szturmowy

Redakcja

23.05.2011 11:30, aktual.: 01.08.2013 01:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do sklepów trafił niedawno drugi samodzielny dodatek do znakomitej gry strategicznej Men of War. Podstawka miała swoją premierę ponad trzy lata temu, jako nieoficjalna kontynuacja Faces of War oraz Soldiers: Heroes of World War II i została uznana za produkcję równie dobrą, jak dwie wcześniejsze. Studio Best Way zdecydowało się postawić na bezkompromisowy realizm, co może nie przysporzyło tytułowi "komercyjnego" morza fanów, ale uczyniło go niemal kultowym dla wszystkich użytkowników chcących zasmakować realiów wojny. Na takiej samej zasadzie stworzono udany dodatek Karmazynowy Przypływ, a na całe szczęście również opisywany poniżej Oddział Szturmowy.

Pozycja przenosi nas rzecz jasna w czasy II Wojny Światowej, oferując zmagania na jej wszystkich frontach. Gracze mogą pokierować armiami pięciu największych potęg – ZSRR, III Rzeszy, USA, Wielkiej Brytanii, plus Cesarstwa Japonii (po raz pierwszy w historii serii). Trochę szkoda, że kolejne kampanie stają się dostępne dopiero po ukończeniu poprzednich – lecz w tej grze nic nie przychodzi łatwo. Deweloperzy nie zaprzątają sobie głowy ukazywaniem jakiejkolwiek fabuły - po prostu wczytujemy misję i zostajemy rzuceni w wir walki. Niekoniecznie musi być to wadą, w końcu niejeden ponarzeka na całą zbędną otoczkę czy przydługie scenki przerywnikowe, nie pozwalające skupić się na rozgrywce. Z drugiej strony, chociaż lekka linia fabularna, z zaakcentowaniem perspektywy historycznej, pozwoliłaby lepiej poczuć klimat tytułu. Kolejne zadania mają swoje scenariusze, ale w większości przypadków sprowadzają się one po prostu do eliminacji wroga.

Front w produkcji Best Way przesuwa się dosłownie po centymetrze. Na wszystkich mapach umieszczono szereg oflagowanych pozycji strategicznych, których przejęcie pozostaje warunkiem zwycięstwa. Za postępy jesteśmy nagradzani punktami na zakup coraz bardziej zaawansowanych jednostek. Podczas bitwy liczy się każdy płot czy nawet stos kamieni, mogący posłużyć za osłonę. Przeciwnicy są bezlitośni i bądźmy pewni, iż wykorzystają najmniejszy moment nieuwagi, by odbić utracone pozycje - Oddział Szturmowy nie daje ani chwili wytchnienia, bo zazwyczaj oznacza ona przegraną. Wróg nie tylko perfekcyjnie wykorzystuje teren, ale również analizuje skład naszych oddziałów, przywołując najbardziej groźne dla nich posiłki. Jeśli tylko nie pomyśleliśmy o jednostkach przeciwpancernych, możemy być pewni, że lada chwila za rogiem pojawi się działo lub czołg. Trochę gorzej wypada inteligencja sojuszniczych oddziałów, które w minimalnym stopniu reagują na nasze posunięcia. Niemniej, szczerze mówiąc w ferworze walki nie zwracamy na nich większej uwagi, tylko skupiamy się na przetrwaniu własnych podopiecznych.

Obraz

Starcia są niesamowicie dynamiczne, a także… psychicznie męczące. Największe z nich, gdzie na ekranie widzimy do kilkuset żołnierzy, wymagają naprawdę sporej dyscypliny umysłowej, bowiem bitwa łatwo zmienia się w chaotyczną wymianę ognia. Jak już wspomniałem, pod uwagę należy wziąć skład naszych wojsk, lecz również (albo przede wszystkim) wykorzystanie terenu. Bomby pozostawiają w ziemi dziury służące za osłony lub przyszłe okopy. Budynki rozpadają się niemal kamień po kamieniu, zaś przytulne miasteczka po kilkunastu minutach zmagań zmieniają się w dymiące zgliszcza. Niejednokrotnie zachowanie oddziału przy życiu wymaga sporej dokładności i tu z pomocą przychodzi tryb bezpośredniej kontroli - każdą pojedynczą jednostką możemy sterować z użyciem strzałek, albo kombinacji WSAD, a to naprawdę duża atrakcja. Forsowanie drogi przez miasto czołgiem czy przekradanie się przez krzaki, żeby cisnąć granatem w umocnienia wroga, pozwala nam przez chwilę poczuć jak w klasycznej strzelance FPS.

[break/]Kolejna pozytywna cecha produkcji to indywidualizacja wszystkich żołnierzy. Członkowie oddziału mają przypisane imię, nazwisko oraz funkcję, posiadają własny ekran wyposażenia, gdzie możemy umieszczać bronie, amunicję, apteczki i wiele innych. Ta sama szczegółowość wykonania dotyczy pola bitwy. Gra wymaga od nas sporo kombinowania, gdyż teren da się wykorzystać na wiele sposobów - przykładowo, przydrożne drzewa obalimy, by zablokować przeciwnikowi drogę. Z uszkodzonych pojazdów warto zabierać pozostałe paliwo, żeby użyć je w sprawnych. Cóż, wymienione tu działania znamy już co prawda z poprzednich odsłon, jednak wciąż stanowią naprawdę ogromną atrakcję.

Obraz

Tryb jednoosobowy daje wiele frajdy, ale w nowym Men of War czeka na nas ponadto rozbudowana zabawa sieciowa. Do dyspozycji mamy aż 37 map w trzech różnych trybach, w jakich rywalizuje ze sobą od dwóch do ośmiu graczy. Strefy Walki to po prostu przejmowanie strategicznych punktów przeciwnika, tak jak było przy samodzielnych potyczkach. Tryb Walka opiera się na klasycznej rywalizacji na punkty, każdy na każdego. Ostatni, najbardziej zaawansowany model zaś to Linia Frontu, gdzie do naszych zadań należy na przemian atakowanie kolejnych umocnień wroga oraz obrona własnych. Prócz powyższych opcji, możemy zdecydować się także na rozgrywkę w kooperacji (Potyczka), gdzie wspólnie zwalczamy SI. Wszelkie osiągnięcia są odnotowywane w internetowym rankingu.

Jak jest z oprawą? Tekstury nie należą do światowej czołówki, aczkolwiek wciąż charakteryzują się wysokim poziomem szczegółowości – dotyczy to wybitnie pojazdów, które pozostają dokładnym odwzorowaniem historycznych modeli. Istotną zaletą gry są efektowne eksplozje, zoptymalizowane na tyle dobrze, że niemal wcale nie spowalniają rozgrywki. Niestety, za poważny mankament należy uznać niedopracowane od wersji beta odbicia na powierzchni wody. Mieszane uczucia pozostawia też udźwiękowienie – z jednej strony dostajemy niezłe odgłosy wybuchów czy realistyczne okrzyki żołnierzy, a z drugiej bardzo ubogą i monotonną muzykę. Przecież te widowiskowe bitwy aż proszą się o jakąś konkretną nutę.

Obraz

Typowi „niedzielni gracze” nie mają tu raczej czego szukać - Men of War: Oddział Szturmowy to pozycja piekielnie wymagająca, a także oferująca długie, żmudne godziny zmagań (z uwzględnieniem częstego wczytywania). Głównym zarzutem wobec tytułu pozostaje brak obecnej wcześniej fabuły. Choć starcia są zupełnie nieprzewidywalne, ich logika pozostaje taka sama we wszystkich misjach, od Azji po Afrykę - po prostu przejmujemy kolejne umocnienia wrogów. Ktoś mógłby powiedzieć, iż na tym właśnie polega wojna, ale nutka urozmaicenia kosztem realizmu by nie zaszkodziła. Ponadto, produkcji z pewnością przydałby się chociaż skromny samouczek. Wszystkie braki rekompensuje oczywista frajda płynąca z zaawansowanego modelu zniszczeń, ogromnych możliwości na polu walki, jak też samej skali bitw. Nie zapominajmy też o zaawansowanym trybie wieloosobowym oraz edytorze misji, dzięki którym gra na pewno za szybko nam się nie znudzi.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także