Napoleon: Total War

Redakcja

01.03.2010 12:42, aktual.: 01.08.2013 01:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czym byłby świat bez legendarnych dowódców, którzy popychali sztukę wojenną naprzód? Sun Tzu, Aleksander Macedoński, Napoleon Bonaparte - to tylko kilka postaci, które na stałe zapisały się w dziejach i w świadomości ludzkiej. Każda z nich jest doskonale rozpoznawalna, a publikacji im poświęconych mamy całe multum. Wielcy historii stanowią również inspirację dla twórców gier, a dowód na to stanowi chociażby najświeższa produkcja The Creative Assembly, koncentrująca się wokół dziejów słynnego Małego Wielkiego Generała. Zapowiadano skromniejszą niż w Empire skalę zmagań, poprawioną sztuczną inteligencję oraz usprawniony silnik gry, wrażenia z wersji próbnej były jak najbardziej pozytywne, a w końcu w nasze ręce trafił produkt końcowy. Jak "w praniu" sprawdza się nowa Wojna Totalna?

Do rozegrania w trybie dla samotnego fana strategii mamy najsłynniejsze wyprawy napoleońskie, odtworzyć również możemy kilka znanych bitw z udziałem Bonapartego, w tym pod Trafalgarem czy Austerlitz. Nie zapomniano o tych, którzy bardziej miłują wojnę oraz dyplomację z pozycji państwa, niż pojedynczego dowodzącego, przez co znalazła się także tutaj „tradycyjna” dla serii kampania. W niej staniemy na czele Wielkiej Brytanii, Rosji, Prus lub Imperium Austriackiego, zaś naszym celem będzie pokonanie Francji. Niestety, po uruchomieniu gry nie odczuwa się już tej znanej z poprzedniczek epickości na ogromną skalę, która uderzała zaraz po wczytaniu się głównego menu. Odnosi się wrażenie, że obcujemy bardziej z samodzielnym dodatkiem do Empire: Total War, aniżeli z w pełni nowym produktem. Nie zmienia to jednak faktu, iż z pewnością pozycja ta wnosi coś nowego i świeżego do sprawdzonej już formuły, dzięki której dzieła The Creative Assembly zyskały sobie ogromne rzesze miłośników na całym świecie.

Obraz

Daniem głównym w Napoleonie są rzecz jasna przytoczone wcześniej zestawy map dla pojedynczego gracza, gdzie akcja obraca się wokół tytułowej postaci. Przez taki zabieg całość nabrała bardzo osobistego wymiaru. By wczuć się w klimat wypraw, deweloper postanowił zredukować długość odstępów między turami - trwają one dwa tygodnie, przez co całość stała się bardziej dynamiczna i nabrała przy tym też dużej dozy dramatyzmu. Rozmiar misji, którym przyjdzie nam stawić czoło, także został zmniejszony. Do ogrania dostajemy między innymi okres pomiędzy 1797 a 1978 rokiem, czyli przedzieranie się Bonapartego przez Włochy, francuska inwazja na Egipt w roku 1798, po bitwę pod Waterloo. Ogólny cel działań pozostał niezmieniony – musimy poprowadzić do zwycięstwa nasze wojska (stopniowo podbijając kolejne miejscówki na mapie strategicznej) oraz rozgrywać bitwy ukazane w pełnym trójwymiarze i w czasie rzeczywistym - zarówno na lądzie, jak i na morzu. Tak, to wciąż Total War. Nie zapomniano o wszystkich tych tradycyjnych już elementach, czyniących tę serię tak znakomitą, tworząc w ich ramach naprawdę przemyślane i wciągające kampanie. Każda z nich jest solidnie dopracowana, tak jak tego oczekiwałem po sprawdzeniu wersji testowej.

[break/]Największą nowością jest opcja uzupełniania wojsk świeżymi rekrutami. Dokonuje się to w miastach i w innych podobnych punktach. Czas, w którym nowi wojacy zasilają szeregi zależy od odległości od stolicy oraz linii zaopatrzenia. Tę możemy odpowiednio rozwijać, by armia szybciej wracała do stanu początkowego. Pomysł nie psuje w ogóle rozgrywki, mimo że jest w jakimś tam stopniu zwyczajnie ułatwieniem. Mniejsze plansze i krótsze kampanie oznaczają jednak większy pośpiech w działaniach, często dość desperackich. Istotną nowinką jest też zwiększenie znaczenia warunków pogodowych – nasi wojownicy mogą chorować, czy nawet zdezerterować z powodu zimy lub innych ciężkich okoliczności. Warto więc brać pod uwagę przy przerzucaniu większych armii przez trudny teren zmieniające się szybko pory roku plus możliwe komplikacje.

Obraz

Na wysokie morale wpływają generałowie (tak samo zresztą jak i w poprzednich odsłonach serii), których rekrutować teraz możemy z pewnej puli. Dowódcy posiadają swoje umiejętności specjalne. Każdy z nich charakteryzuje się innymi cechami, zaś nabywać je mogą również oczywiście w boju. Daje to o wiele ciekawsze możliwości rozwoju militarnego, a i trzeba przyznać – jakimś magicznym sposobem idzie się poczuć ze swoimi podwładnymi naprawdę zżytym. Nawet, gdy po „śmierci” w bitwie powracają do nas po kilku turach. Da się również naprawiać swoją flotę w trakcie bojów na szerokich wodach, co również jest interesującym novum jeśli o wszelkie zmiany w mechanice rozgrywki chodzi. Kilka słów o ulepszonych jednostkach szpiegujących - możemy teraz je wysłać, aby utworzyły siatkę informującą nas o poczynaniach przeciwnika w danym mieście. Do dyspozycji mamy także Dżentelmenów, potrafiących służyć jako donosiciele pracujący za liniami wroga, bądź wpływać pozytywnie na mieszkańców posiadanych przez nas miast.

Obraz

Obok węszenia po kątach u naszych nieprzyjaciół pobawimy się również w dyplomację. Ta została całkiem nieźle rozwinięta - da się w końcu wymuszać na innych nacjach zrywanie sojuszy czy nawet nałożenie embarga na któreś z państw, którego wybitnie nie lubimy. Wreszcie można też sobie zażyczyć, by nasi sprzymierzeńcy dołączyli do prowadzonych przez nas wojen. Ogólnie zachowano solidną mechanikę i uznany przez wielu graczy pomysł na rozgrywkę, wprowadzając kilka drobnych, subtelnych wręcz elementów uprzyjemniających zabawę. Nie sposób nie docenić The Creative Assembly za chęć dokręcania luźnych śrub oraz generalne poprawianie wytykanych poprzedniczkom „baboli” oraz implementowania wciąż to nowych rzeczy, w miejsce taśmowego tłuczenia kolejnych odsłon różniących się od siebie tylko okresem w historii. Widać gołym okiem, że Napoleon jest kolejnym krokiem w ewolucji cyklu.

[break/]Na pochwałę zasługuje z pewnością o wiele sprawniej działająca sztuczna inteligencja na poziomie mapy strategicznej. SI potrafi łączyć oddziały, gdy widzi, że da to konkretną przewagę, czy zaatakować, kiedy się tego mało spodziewamy. Gra się zdecydowanie przyjemniej mając świadomość, że nikt nie będzie czekał, aż łaskawie się ruszymy z miejsca, spokojnie rozbudowując armię w zaciszu własnego państewka. Szkoda, że w trakcie bitw komputer popełnia w dalszym ciągu elementarne błędy, przez co reklamowane batalie na epicką skalę nie są tak przyjemne, jakby być mogły. Takich działań wojennych PC zwyczajnie nie ogarnia, choć postanowiono sprytnie z tego wybrnąć przez opcję tzw. „drop-in battles” - dzięki temu dołączyć może się inny żywy gracz, więc całość zyskuje atrakcyjnego posmaku rywalizacji. Ale nie przymykajmy oka - to gra dla pojedynczej osoby, a nie pokuszono się tu o stworzenie sztucznej inteligencji znającej podstawy taktyki lub chociażby stanowiącej jakiekolwiek wyzwanie. Multi? Wreszcie da się rozegrać kampanię przeciwko człowiekowi i dotyczy to zarówno tych kameralnych zestawów misji, jak i tych na większą skalę. To zdecydowanie przedłuża żywotność tytułu.

Obraz

Produkt chodzi na tym samym silniku, który napędzał Empire, pokuszono się jednak o pewne modyfikacje oraz poprawki. Na mapie strategicznej znakomicie odwzorowano zmieniające się pory roku. Każdy z tych sezonów ma swój charakterystyczny wygląd - przykładowo zimą widać ziemię przykrytą białym puchem, a wiosną i latem trawa skrzy się radośnie na zielono. Do tego bitwy mają lepiej wyglądające efekty atmosferyczne, zaś nasi wojacy są bardziej różnorodnie wymodelowani (pod kątem umundurowania, ale też twarzy). Jest zatem w dalszym ciągu ślicznie, a i o wiele bardziej wydajnie. Udźwiękowienie tradycyjnie już także stoi na wysokim poziomie. Maszerujące wojsko, konnica, huk armat - prawdziwa frajda dla wielbicieli dawnych klimatów. Muzyka przygrywająca w tle na mapie strategicznej jest odpowiednio stonowana, wtapiając się idealnie w całość.

Obraz

Reasumując - Napoleon: Total War to nie taki w pełni nowy produkt, nie przeszkadza to jednak w czerpaniu ogromnej przyjemności z obcowania z nim. Można nawet przymknąć oko na tę w dalszym ciągu kulejącą, choć i tak usprawnioną, sztuczną inteligencję, bo zdecydowanie tytuł jest strategicznym wyzwaniem, a to za sprawą ciekawie oraz sprawnie poprowadzonych kampanii. Delikatne usprawnienia, jakimi nas uraczono, uprzyjemniają zabawę w kolejną "wojnę totalną", nawet jeśli teraz zamiast ogromnym państwem sterujemy jedynie garstką wojsk. Raczej nie wykorzystano pełnego potencjału płynącego z życiorysu jednego z największych przywódców w historii ludzkości, lecz Napoleon jest bardzo dobrym popchnięciem serii naprzód. To pozycja nie tylko grywalna, ale też przy okazji piękna. Domorośli władcy śniący o potędze i sławie powinni sobie zarezerwować dużo czasu po powrocie ze sklepu ze swoim egzemplarzem.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także