Rocket Knight

Redakcja

08.06.2010 10:02, aktual.: 01.08.2013 01:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czasy świetności platformerów dawno minęły. Smutne to stwierdzenie, bo gatunek nadal ma wielu zwolenników, ale na dzień dzisiejszy jedyne, na co możemy liczyć, to niemal wyłącznie wskrzeszanie klasyków, choć często perełek, oferujących graczom coś więcej, niż tylko bezmyślne napieranie do przodu oraz eliminację niezliczonych hord przeciwników. Z radością powitałam informację o powrocie z emerytury Sparkstera - walecznego oposa, który dzielnie staje w obronie królestwa Zephyrus przed siłami do szpiku kości złego generała Sweinharta (zwróćcie, proszę, uwagę na dwuznaczność w nazwisku), przy okazji rywalizując z Axelem Gearem, swoim największym konkurentem do miana superbohatera zwierzęcego świata. Wiecie, że Sparkster i jego zaufany plecak odrzutowy meldują się po aż ponad 15 latach nieobecności? Ale taka teraz moda, żeby zasłużonych weteranów gier ściągać z Bahamów czy innych Karaibów, gdzie w spokoju cieszyli się już drinkami z palemką…

Niegdyś działający na konsoli SEGA Genesis, bohater tym razem w cyfrowej formie odwiedza trzy współczesne platformy - Xbox Live Arcade, Playstation Network plus naturalnie komputery. Nowy Rocket Knight nie jest zwykłą przeróbką oryginalnego tytułu, a pełnoprawną kontynuacją przygód sympatycznego zwierzaka. Wojna między wilkami i świniami przybrała tak poważne rozmiary, iż Sparkster nie ma innego wyjścia - musi przeciwdziałać sytuacji. Fabuła serwowana jest głównie w postaci krótkich scenek, w których bohaterowie za pomocą gestów oraz dziwnych odgłosów prowadzą gracza przez kolejne odsłony historii. Ciut szkoda, że wszelkie etapy są raczej krótkie, a stąd tytuł da się ukończyć na podstawowym poziomie trudności w jakieś 3-4 godziny. Cóż, czas niezbyt imponujący, ale to, co produkcja oferuje w kwestii rozgrywki, w dużym stopniu rekompensuje tę wadę.

Rocket Knight jest z założenia grą stricte platformową, a większość poziomów to „skakane” wyzwania w przepięknym 2,5D. Sparkster napiera w prawo, eliminując wroga za wrogiem. Ci bywają bardzo wymyślni - mamy wilki z wyrzutniami rakiet, wilki na paralotniach, wilki-nietoperze wiszące u sufitu... Zaraz, czyli także w sumie standardowa strzelanina? Zanim za szybko zaklasyfikujemy pozycję tę jako taką, przypomnę o plecaku odrzutowym. Bohater wyposażony został w system zamontowanych na plecach rakiet, dzięki czemu może skakać wysoko do góry, odbijać się od ścian jak piłka kauczukowa, a nawet niszczyć tak wrogów - zazwyczaj nie zdążą nawet mrugnąć. Rocket Pack pomaga też bardzo w eksploracji, zwłaszcza w wyszukiwaniu na planszach kryształów oraz dodatkowych żyć, często poukrywanych w zakątkach takich, gdzie normalnie nawet byśmy nie zajrzeli. Daje również możliwość dodatkowych ataków. Jeśli dodać do tego wiszenie na ogonie oraz ślizganie się po różnych szynach... Możliwości „zakombinowania” jest multum, co urozmaica rozgrywkę wręcz koncertowo.

Obraz

Oprócz klasycznych poziomów platformowych, wzbogaconych czasem o proste zagadki (jak "nakłonić" toczącego się za nami w kolczastym kole wilka, aby samodzielnie się wykończył?), pojawiają się sekwencje latane. Sparkster szybuje wówczas przez najeżoną przeciwnikami i minami przestrzeń powietrzną, dalej jednak rozwalając wszystko, co napotka na drodze. Ten element rozgrywki niespecjalnie przypadł mi do gustu, bowiem nie wymaga właściwie żadnej zręczności, a jedynie strzelania w jednym kierunku. Na szczęście nie ma tego zbyt wiele. Pojawiają się oczywiście ponadto nieodłączni dla tego gatunku bossowie. Choć pokonanie ich nie jest specjalnie skomplikowane, cieszy fakt, iż część ich własnych ataków można wykorzystać przeciwko nim, czy to odbijając niektóre rodzaje rakiet, czy to przewiercając się przez popękaną podłogę, podczas gdy stojący na niej szef bezlitośnie nas po trafieniu wyśmiewa. Odkrywanie takich smaczków jest wyśmienitą zabawą.

[break/]W tego rodzaju grze bardzo ważne jest sterowanie - musi być precyzyjne i łatwe do opanowania, gdyż w innym przypadku zniszczy radość płynącą z rozgrywki. Tu niestety ujawnia się główny szkopuł Rocket Knighta. Wyjątkowo często zdarza się, iż opos wykonuje na ekranie zupełnie inne czynności niż wklepaliśmy na padzie. Przykładowo, problematyczne są skoki z Rocket Packiem po ukosie, bowiem bohater preferuje wyłącznie ruch w czterech podstawowych kierunkach. Często też Sparkster ustawia się w odwrotnie, jak to zamierzyliśmy. Na szczęście idzie się przyzwyczaić, jednak absolutnie nie usprawiedliwia to twórców, zwłaszcza że „rakietowiec” nie jest pozycją jakoś do bólu ułatwioną, nie dostajemy opcji nieograniczonego śmigania dalej. Deweloper pokłada wiarę w umiejętności gracza - trzy kontynuacje, trzy życia (plus te zbierane w poziomach), zaś jeśli pula się skończy nie ma litości, zaczynamy od początku. Osobiście bardzo mi się takie podejście podoba, bo wymusza zabawę ostrożną, przemyślaną i mądrą.

Obraz

Duże słowa pochwały należą się grafice - Rocket Knight prezentuje się prześlicznie. Animacja oraz ruchy głównego bohatera są wzorowe, oddane w pełnym 3D, zaś i tło jest głębsze niż w oryginale, ruchome, bardzo szczegółowe. Ciągle coś się tam dzieje - a to wilk bije się ze świnką, a to wybuch… Mamy też śnieg czy pięknie wyglądający, rysunkowy ogień. Wszystko super płynne, estetyczne - niezła uczta dla spragnionych wrażeń gałek ocznych. Od strony technicznej zadowalają też krótkie czasy ładowania poszczególnych poziomów. Mocną stroną gry jest również udźwiękowienie - zwłaszcza wywołujące uśmiech na twarzy staroszkolne nieco dźwięki przy zbieraniu kryształków. Chociaż sama ścieżka dźwiękowa mogłaby być nieco lepiej dopasowana do akcji, bohaterowie komunikujący się za pomocą chrząknięć i innych kaszlnięć potrzebują według mnie też trochę więcej indywidualności.

Obraz

Wady są, lecz nie żałuję zakupu Rocket Knight, nawet pomimo tego, że 1200 punkcików Microsoftu (odpowiednik 15 dolarów) to sporo za taki tytuł. Robi on bowiem wszystko, co do niego należy. Te kilka godziny bazowej rozgrywki to tylko początek - mamy przecież wyższe poziomy Hard, Sparkster (mniej życia, więcej punktów), a po skończeniu gry da się dowolnie powtarzać etapy we Free Mode, podbijając wyniki punktowe oraz czas i dzieląc się swoimi osiągnięciami w doskonale przygotowanych, przemyślanych rankingach. Można też odblokować interesujące wdzianka dla bohaterskiego oposa. Polecam zatem, zwłaszcza jeśli brakuje komuś gier platformowych z prawdziwego zdarzenia, zaś i wyzwanie Wam niestraszne - w takim wypadku Rocket Knight na pewno nie zawiedzie.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także