Uroki licencji Apple'a: to, czego nie wolno robić z El Capitanem wyłożone ludzkim językiem

Uroki licencji Apple'a: to, czego nie wolno robić z El Capitanem wyłożone ludzkim językiem

Uroki licencji Apple'a: to, czego nie wolno robić z El Capitanem wyłożone ludzkim językiem
21.10.2015 11:37

Przyznajmy się bez bicia – mało kto czyta towarzysząceoprogramowaniu licencje końcowego użytkownika (EULA). Napisanenieprzyjemnym, nudnym, najeżonym prawniczymi terminami językiemsłużą przede wszystkim do zabezpieczenia interesów producenta.Nie mają za wiele wspólnego z dobrą literaturą, kto chciałbywięc je czytać? Jednak czasem pojawiają się śmiałkowie, gotowiwejrzeć w mrok licencyjnych zapisów i powrócić do nas z pozyskanąwiedzą. Jednym z nich jest Robb Shecter, opensource'owy programista,który niedawno zaktualizował na swoim Maku system do nowego ElCapitana. Wcześniej jednak poświęcił 33 minuty na uważneprzeczytanie zawartych w jego licencji postanowień.

Na liście zakazów i nakazów narzuconych przez Apple, którąwydedukować można z licencyjnych zapisów, znajdują się pozycjeoczywiste, śmieszne, irytujące, bezsensowne i całkiem rozsądne.Niestrawna to mieszanka, więc nic dziwnego, że zamiast przedstawić22 sformułowane prostym językiem punkty, prawnicy z Cupertinoserwują wymagający 33 minut do przeczytania dokument.

Czego więc można się dowiedzieć z tej analizy? Przedewszystkim Apple zakazuje piracenia czegokolwiek. El Capitana niewolno używać z nielegalnymi kopiami jakichkolwiek treści czyoprogramowania. Apple także nie daje, ani nie sprzedaje swojegosystemu, ani swoich aplikacji do niego. W zasadzie to jedynie jewypożyczamy. Tak samo jest z fontami, które mają zresztą swojewłasne licencje. Mimo jednak, że oprogramowanie jest tylkowypożyczone, to możemy sprzedać Maka ze wszystkim, co było na nimzainstalowane. Jeśli jednak kupiliśmy Maka, na którym było jakieśzhakowane oprogramowanie, musimy natychmiast je odinstalować.

Wypożyczenie jest też ściśle ograniczone. Można El Capitanaużywać w dwóch maszynach wirtualnych, na jednym komputerze. Cociekawe, tych maszyn wirtualnych nie można stosować do celówbiznesowych, chyba że zarabiamy jako programiści.

Apple nie lubi kultury remiksu, nie wolno więc nam używać jakosampli głosów zegara, nie wolno też wykorzystywać do celówkomercyjnych pokazów slajdów wygenerowanych za pomocą aplikacjiPhoto (Zdjęcia), jak również sprzedawać innym dostępu do Maka zapomocą aplikacji do zdalnego dostępu. Nie wolno też, pod żadnympozorem, zarabiać pieniędzy na edytowanych na Maku klipach wideoMPEG/H.264/AVC. W tym celu trzeba kupić komercyjną licencję odstowarzyszenia MPEG LA.

Jak wiadomo, Jabłko brzydzi się zwykłymi pecetami, więc nawetnie myślcie o instalowaniu ich na czymś, co nie pochodzi zCupertino. Równie złe jest pomaganie innym w tej czynności –zapewne nawet założenie forum poświęconego OSX86 czy doborowiczęści do Hakintosza byłoby uznane za naruszenie licencji.

W swojej dobroduszności Apple pozwala nam za to zrobić kopięzapasową El Capitana. Jedną. Robiąc to nie wolno jednak próbowaćzorientować się, jak to wszystko działa – wszelkie próbydekompilacji i dezasemblacji są zakazane. Ten zapis jest jednakproblematyczny w świetle następnego, z którego wynika, że podczaskorzystania z Maka musimy przestrzegać wszystkich miejscowych praw.Zapewne oznacza to, że np. w Arabii Saudyjskiej nie można za pomocąMaka czytać Biblii w Internecie, z drugiej jednak strony, w krajachUnii Europejskiej powinniśmy mieć prawo do dekompilacji systemuApple w ramach prac nad interoperacyjnością z innymoprogramowaniem. Gdyby za to taki mieszkaniec Arabii Saudyjskiejprzypadkiem zobaczył Biblię w Internecie, to nie może o to Applepozwać. Firma z Cupertino nie ponosi żadnej odpowiedzialności zato, co w tej Sieci jest.

Jeśli którykolwiek z zakazów się nie podoba i chciałoby sięgo złamać, to koniec wypożyczenia! Natychmiast należy skasowaćEl Capitana i zainstalować inny system, chyba że mieszkamy wSudanie czy innym kraju objętym amerykańskimi restrykcjamieksportowymi, bo wówczas w ogóle nie wolno nam systemu używać…albo chcemy El Capitana użyć do sterowania elektrownią jądrową.Tego też nie wolno nam robić.

Teraz pozostaje zacisnąć zęby i równie uważnie przeczytaćlicencję Windows 10. Kto wie, jakie tam można będzie znaleźć„kwiatki”?

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)