Dead Space 3

20.02.2013 13:41, aktual.: 01.08.2013 01:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć wstępnie nastawiałem się negatywnie do Dead Space 3, wiedząc, że studio Visceral Games zrobi po prostu grę akcji, po ukończeniu produkcji nie mam zespołowi tego absolutnie za złe. Gdyby się nad tym zastanowić to w sumie przy okazji pierwszej części serii z 2008 roku już po przejściu połowy scenariusza człowiek uodparniał się na tanie sztuczki, jeżeli o mechanizmy straszenia chodzi, a kontynuacja atmosferę grozy podtrzymywała od początku średnio. Ile można udawać, iż poczwara wyskakująca z szybu wentylacyjnego nas zaskoczyła, rozumiem więc nastawienie się teraz głównie na wybijanie wrogów. Co więcej – będąc świadomym faktu, często podskakiwałem właśnie w miejscu, gdy po wykończeniu wszystkich w pomieszczeniu, czując się bezpiecznie, tuż za otwieraną śluzą napotykałem nagle ryczącego potwora…

Isaac Clarke głupi nie jest. Dwa razy niemal już nie zginął w bliskich spotkaniach z ożywionymi truposzami, więc postanowił trzymać się z dala od markerów. Jego przyjaciółka Ellie nie poprzestała jednak na zaspokajaniu ciekawości, skąd się to wszystko wzięło, i na zlecenie dziewczyny odnajduje nas jej chłopak żołdak, wraz z kompanem. Okazuje się, że zaginęła w okolicy mroźnej planety Tau Volantis, gdzie dwa wieki temu ludzkość prowadziła tajne eksperymenty, a że nasz inżynier tworzył z panną przez jakiś czas parę, ostatecznie zgadza się pomóc ją odnaleźć. Sytuacja komplikuje się ze względu na Danika White’a, głowę fanatycznych Unitologów, widzącego w nekromorfach przyszłość ludzkości i próbującego bohatera wyeliminować. Historia jest zaskakująco wciągająca, długa (około 14 godzin) oraz czerpie sporo z Halo, Mass Effect czy Lost Planet. Nie tracąc własnej tożsamości.

Świetnie oddano ogrom świata przedstawionego, że widzimy w danym momencie tylko wybraną część większej całości. Ucieczka z miasta przyszłości, potem skok w nadprzestrzeń, awaria i latanie z wykorzystaniem silników odrzutowych pancerza miedzy wrakami statków kosmicznych na orbicie śnieżnego Tau… Pustka napawa niepokojem – w tle majaczy z jednej strony skuty lodem glob, z drugiej księżyc, a dookoła nas cicha próżnia plus pełno fruwających szczątków. Można się zapatrzeć. Wielokrotnie podczas zabawy chodziły mi po głowie myśli, iż to ekipa Visceral powinna zrobić tytuł na motywach serii filmów Obcy. Opuszczone korytarze zapomnianych pokładów pełne są dobra do zebrania, lecz także trupów, przypominających o niebezpieczeństwie. Jeśli w danej części dostrzeżemy kratki wentylacyjne to trzeba mieć się na baczności. Wszędzie mrok, dym, mgła, światła hełmu rozświetlają ciemności. Strach się w zasadzie nie pojawia. Zastępuje go słodka obawa o to, czy damy radę przeżyć następne brutalne starcie.

Obraz

Kosmos to tylko mniej więcej jedna trzecia przygody. Potem lądujemy z hukiem (świetna sekwencja) na planecie i czeka nas sporo wspinaczek z wykorzystaniem linek oraz unikaniem spadających z góry fragmentów otoczenia. Widoczność niemal zerowa, a spod śniegu potrafią w każdej chwili wyskoczyć wrogowie. Ręka cały czas przy twarzy, ochraniając oczy przed mrozem, aż w końcu z zamieci wyłania się ogromny kompleks badawczy… Znowu zachwyt. Później ponownie, gdy w cudnych promieniach światła dostrzeżemy zarys kości pradawnych gigantów. Fascynacja oprawą pogłębi się także przy odkrywaniu wykopalisk, które prowadzą nas do… Nie zdradzę. Warto samemu zagrać, wcześniej najlepiej właśnie odświeżając sobie filmy z sagi Aliens. Finałowa walka też zaskoczy, acz niektórzy pewnie projekt ostatecznego przeciwnika nieco wyśmieją. Ja nie miałem z nim problemu. Ważne, że końcówka była dla mnie satysfakcjonująca.

[break/] W walce z uzbrojonymi po zęby Unitologami pomaga kucanie za osłonami, nekromorfy najczęściej nie dadzą nam już jednak odetchnąć. Przede wszystkim przeciwnicy są o wiele mocniejsi, niż do tej pory, wymuszając stosowanie miejscowego spowolnienia. Zwalają się nam też praktycznie dosłownie na głowę – masowo, z szybów nad nami, z boku, wyskakują błyskawicznie za plecami… Szczególnie stada biegnących ku Clarke’owi wychudzonych kanibali może się śnić po nocach. Trzeba być stale w ruchu i orientować na bieżąco w sytuacji w danym pomieszczeniu, bo łatwo dać się zagnać do rogu. Śmierć przechodzi niemniej bez echa, gdyż pojawia się automatyczny zapis, więc po restarcie wiadomo, co nas za chwilę czeka. Drugie ułatwienie to uniwersalna amunicja, pasująca do każdej broni. Trzecie, najważniejsze – możliwość zmontowania własnej giwery. Każde narzędzie mordu składa się z kilku części, znajdywanych w całości lub wytwarzanych z zebranych surowców. Do tego dochodzą układy wspomagające, wpływające na zadawane obrażenia, ilość amunicji czy szybkostrzelność. Z menu można się dostać do zamkniętego obszaru ze stołem montażowym, gdzie eksperymentujemy na spokojnie. Gromadzenie potrzebnych części przyśpieszają małe roboty szukające, rozstawiane po drodze - pikanie oznacza ukryte dobra.

Obraz

Fabuła będzie wymagała, by Isaac składał elementy do zepsutych maszyn, uruchamiał systemy, zmieniał kombinezony (a przy okazji ulepszał) i rozwiązywał proste zagadki logiczne, zazwyczaj zręcznościowe. Pozbieramy porozrzucane artefakty i notatki, posłuchamy do tego dawnych nagrań, dopowiadających historię. Podejmiemy się także nieobowiązkowych zadań drugoplanowych, niemniej opłacających się, z uwagi na uzyskiwane przedmioty. Niektóre misje staną się dostępne wyłącznie w trybie współpracy z innym graczem. Tyczą się wewnętrznego dramatu sierżanta Johna Carvera, w którego wciela się wtedy towarzysz. Poza okazjonalnym ukazywaniem sytuacji z innej perspektywy (Clarke nie dostrzega halucynacji kompana), co-op to jednak standardowa para kaloszy. Więcej potworów, ale też amunicji, wspólne obchodzenie zabezpieczeń, przechodzenie dalej tylko, jeśli druga postać jest obok… O ile normalnie we znaki na Xboksie 360 nie daje się rozłożenie gry na dwie płyty DVD, tu już tak – szczególnie, gdy chcemy zaliczyć wspólnie określone fragmenty fabuły. Czeka nas żonglerka.

Jak wspominałem, mocną stroną Dead Space 3 jest grafika. Zdarzają się słabsze tekstury, nekromorfy zostały zrobione nieco wydaje mi się gorzej, a pewne pomieszczenia potrafią się powtarzać, ale ogólnie mamy do czynienia z przemyślanym, bardzo dobrze zaprojektowanym światem i do tego wstawkami przerywnikowymi na wysokim poziomie. Widać emocje, postacie wyrażają uczucia mimiką, oczywiście nie bez znaczenia są również świetnie podłożone głosy. Typowo filmowa muzyka udanie podkreśla akcję oraz buduje klimat kosmicznej przygody. Nic nie zwalnia, gra się świetnie. Jasne, chcąc się czepiać na siłę wypadałoby wspomnieć o często zbyt dużym nagromadzeniu przeciwników, okazjonalnym wchodzeniu na pobliską drabinę w ferworze walki, irytujących miejscami wstawkach ze swobodnym opadaniem oraz omijaniem nadlatujących przeszkód i przedłużaniu walki z jednym bossem w górach, ale w ogólnym rozrachunku nikt zakupu nowego dzieła Visceral Games żałować nie powinien.

Obraz

Zreasumujmy. Horror z produkcji słaby, ale gra akcji z elementami grozy przednia. W pamięć zapada udźwiękowienie i lokacje, nie można narzekać na monotonię otoczenia. Przygoda jest długa, sycąca, cieszy wcielanie się w inżyniera, a tytuł udostępnia dodatkowe tryby zabawy w ramach opcji New Game+ po przejściu. Umożliwia ponadto rozegranie przygody z przyjacielem. System mikrotransakcji (surowce za prawdziwe pieniądze) nie męczy, bo spokojnie dacie sobie też radę nie inwestując w bohatera ani złotówki, więc tego nie ma co demonizować. Cieszy takie podanie fabuły, że nie jest wymagana znajomość poprzednich części, z drugiej strony zaś nie ma co ukrywać, iż odejście od pewnej magii pierwszego Dead Space może boleć – ale za to pozycja jest lepsza od kontynuacji z 2011 roku. Taki rynek, jaki odbiorca… EA chciało czegoś dla szerokiego grona graczy, tym bardziej doceniam więc, że Visceral wyszło z tego mimo wszystko obronną ręką.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także