Deadpool

Deadpool

Deadpool
01.07.2013 13:57, aktualizacja: 29.08.2013 10:20

High Moon Studios odpowiada za udane przywrócenie Transformerów na łono gier, więc informację o podjęciu się przez studio przybliżenia w interaktywnej formie przygód komiksowego świra Deadpoola przyjąłem z radością. Tak jak wielu, pokochałem przez lata tę zakręconą postać. Pierwsze materiały graficzne z produkcji nie napawały optymizmem, filmiki ukazujące tytuł w ruchu również, ale wszystko to było mało ważne przy zapowiadającej się nieziemsko fabule, podszytej sporą doza niekonwencjonalnego humoru, a także zwrotów bohatera bezpośrednio do gracza. Najpierw to miała być niezła komedia, dopiero później zaś porządne dzieło akcji – niestety ostatecznie jedno i drugie graniczy z lekką tragedią, nakazując na przyszłość trzymać fantazje na wodzy.

Mamy do czynienia ze średnich lotów projektem z wybijaniem na potęgę kolejnych fal przeciwników w przeciętnej oprawie i przy mało wpadającej w ucho muzyce w tle. Po prostu. Sam Deadpool oraz jego liczne schizy w przerywnikach fabularnych to jedyne, co może do produktu faktycznie przyciągnąć. Historii jako takiej brak, bo nasz wygadany najemnik już w początkach zabawy pozakreślał w dostarczonym mu przez twórców scenariuszu kartki i poszedł na żywioł – ot, generalnie trzeba będzie przeciwstawić się klonom Sinistera. Klonom, bo wiadomo, że tak najłatwiej uzasadnić pojawiających się gromadnie identycznych przeciwników, a nawet powrót do życia raz już zmasakrowanych bossów. Absolutnie nieuzasadnione jest użycie w grze innych znanych herosów z kolorowych stronic wydawnictwa Marvel - nie mają nic do roboty Wolverine, Domino, Psylocke, czy Gambit, Rogue na chwilę przejmie moce Deadpoola i z tego wszystkiego najwięcej uwagi poświęca się Nathanowi Cable Summersowi, skaczącemu co chwilę w tę i nazad w czasie.

Obraz

Odbiór naprawdę fajnych pomysłów zaprzepaszczono ogólną miernością projektu. Jest drapanie się spluwą po klejnotach, gonienie za piersiastymi fankami, spotkanie z najukochańszą śmiercią, nawiązania do klasyki gier (Zelda, Mario, Frogger), obowiązkowe dymki z tekstem, mogące nawet nagle stać się pomocnymi platformami, szukanie instrukcji obsługi Sentinela, niszczenie się kostiumu i ciała… Tylko co z tego, gdy kamera w trakcie gry właściwej stale się gubi, wszystko się co chwila tnie, ulepszane za punkty doświadczenia bronie mają za słabą moc, więc zamiast kilka minut siekać przeciwnika kataną lepiej po prostu odbiec i rzucić w bandę granat, a ładowane wraz z kolejnymi zabójstwami ciosy specjalne są mało przydatne, bo w trakcie animacji ich wyprowadzania dostajemy baty? Cała taktyka na wrogów sprowadza się do hasania w kółko oraz strzelania za siebie. Teleportu robiącego za unik lepiej w tłumie nie używać, bo ten sam przycisk odpowiada za kontrę, a wtedy nas dogonią i może być szybki zgon.

[break/]W ogóle – Deadpool plus zgon? Najbardziej regenerująca się w całym świecie Marvela postać, pragnąca całym sercem w komiksach odejścia w niebyt, tak po prostu wyziewa tu ducha? Nie pokuszono się niestety o zakombinowanie w tym temacie, więc mamy zwyczajnie restarty, niejednokrotnie źle rozłożone oraz zmuszające do użerania się po raz kolejny z całą armią głupich przeciwników punkty kontrolne, a czasem też przydługie przerywniki – dopiero po przejściu gry zauważyłem, że można je sobie przewinąć. Trochę potrafi też irytować przesadnie ubarwianie głównego bohatera. Padają wulgaryzmy i jest kilka dowcipów z penisami, na co amerykański wydawca kolorowych zeszytów nigdy by nie wyraził zgody w druku. Nolan North fajnie wypada głosowo jako kolejna postać, niemniej czasem stara się aż za bardzo, wychodząc aż nadto jednak ostatecznie żałośnie.

Obraz

Niby Unreal Engine 3, a miejscami świat przypomina dzieła z PlayStation 2 - i nie mam na myśli wstawek specjalnie stylizowanych na retro. Z uwagi na podłe tekstury, na starcie można się do gry bardzo szybko zniechęcić, dopiero przygody w Genoshy (tak, pojawia się miejsce masakry mutantów) poprawiają nieco wrażenie, oferując nawet niezłe zniszczenia otoczenia. Wrogowie to typowe mięso armatnie, stąd im się bardziej nie przyjrzycie, warto niemniej docenić kocie ruchy Deadpoola, a także jego mimikę. Bohater zawsze nosi maskę, acz umie przekazać zadziwiająco sporo emocji. Wstawki przerywnikowe chwaliłem od początku i humor sytuacyjny naprawdę potrafi błysnąć, by cały efekt utonął niestety za moment w bagnie przeciętności rozgrywki. Czasem dostaniemy możliwość wyboru jednego z dwóch rozwiązań danej scenki, co zaowocuje drobnymi w niej różnicami. Nie wspomniałem dotąd o elementach skradankowych - poza jednym obowiązkowym takim fragmentem, który wkurza, lepiej od razu wszystkich w zasięgu wzroku wystrzelać. Kulki w głowę oczywiście dają najlepszy rezultat.

Obraz

Ostatecznie w Deadpoola fan komiksów może zainwestować, nie prędzej jednak nim jak za dużo mniejsze pieniądze nie nabędzie oraz przejdzie X-Men Origins: Wolverine z 2009 roku, udowadniającego, że da się zrobić grę w zgodzie z duchem bohatera, do tego zaś porządną graficznie. Nie wiem ile worków z pieniędzmi High Moon Studios dostało na realizację projektu od Marvela, ale zdecydowanie za mało – albo poszły one na wino i dziewczęta, tak jak postąpiłby tytułowy (anty)heros. Momentami bawiłem się z produkcją świetnie, częściej jednak nudząc się lub używając niewybrednych epitetów, kiedy po raz kolejny strzałem w plecy dobił mnie ostatni przeciwnik z całej przed chwilą jeszcze chmary, zabunkrowany hen za kolumną. Nie znacie najemnika? Na pewno nic tu dla Was.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)