DmC - Devil May Cry

18.01.2013 14:09, aktual.: 23.03.2015 21:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeżeli jakaś producent gier decyduje się na zrestartowanie jednej ze swoich znanych serii to nie oszukujmy się, nie robi tego wcale z myślą o jej fanatykach, lecz ma na względzie świeższego odbiorcę. Pragnie dotrzeć z produktem do szerszego grona graczy, którzy może nie znają marki, po cichu raptem licząc na zainteresowanie tytułem także miłośników jej poprzednich odsłon. Taka właśnie jest rola DmC, czyli napisanego od nowa Devil May Cry, który to projekt Capcom powierzył ekipie Ninja Theory - ojcom Heavenly Sword i Enslaved. Twórcom oryginalnej sagi zaczęło brakować pomysłów, sławny Hideki Kamiya poszedł do PlatinumGames, więc zdecydowano się na pozornie ryzykowny ruch. Osoby o otwartych umysłach będą z efektu prac zadowoleni.

Chociaż główny bohater Dante z wyglądu w sumie nie za bardzo podobny jest do pierwowzoru (nad czym ubolewali fani), historia nadal przedstawia walkę jego oraz brata bliźniaka Vergila, synów demona Spardy, z potężnym Mundusem, trzymającym w swych szponach całą ludzkość. Zrodzeni z anioła, dysponują mocą nieba i piekła, mogąc przenikać do „istoty rzeczy”. Widzicie bowiem, przeciętny człowiek wiedzie tutaj los w niby normalnym, acz ściśle kontrolowanym środowisku, jednak tak naprawdę wszystko, co ważne, dzieje się po drugiej stronie lustra - w mrocznym świecie Limbo, odwróconej rzeczywistości. Dantemu na innych nie zależy, póki raz z opresji nie wyratuje go urocza Kat, nowoczesna wiedźma. Dzięki niej pozna swe rodzeństwo, by razem walczyć o wolność. Rzecz jasna wszystkie karty zostaną rozdane dopiero w finale - dość przewidywalnym.

Wybaczcie, że nie zacznę od opisu rozgrywki, ale świat przedstawiony wybija się tutaj częstokroć na pierwszy plan. To, co dzieje się w Limbo, przyrównać można trochę do efektów z filmu Constantine czy horrorów Silent Hill, ale trzeba rzecz i tak samemu zobaczyć, żeby docenić. Środowisko pokrywa się mazią, wygina w złowrogich pozach, budynki unoszą, rozlatują, przeobrażają. Ziemia pod nami może się rozstąpić w dowolnym momencie, a niemal przekraczane już wyjście z pomieszczenia „odjechać” na kilometr, ujawniając dalszą drogę z przeszkodami. Unreal Engine 3 naprawdę wyraźnie potrafi jeszcze wiele, co ta gra fantastycznie pokazuje. Krzywe, odbicie prawdy w tafli wody, pulsująca światłami, pełna wyzwań wizja dyskoteki, magazyn robiący wrażenie ogromem właśnie w mrocznej, rozciągniętej wersji… Dawno o opad szczęki nie przyprawiło mnie tak otoczenie.

Obraz

Oczywiście mamy do czynienia z grą akcji, garściami czerpiącą ze starych odsłon serii. Na podstawowy oręż Dantego składa się miecz po ojcu plus para pistoletów. Z czasem dochodzą do tego kolejne potężne giwery, jak również bronie światła i mroku. Do tych pierwszych zalicza się ładowana z każdym kolejnym atakiem kosa oraz ostrza do rzucania, diabelską moc pokazuje zaś olbrzymi topór, a później też umiejętność zamiany dłoni w kamienne ramiona. Lewy spust odpowiada za kombinacje anielskie, prawy demoniczne, co umożliwia sprawne łączenie właściwości różnorakich ataków w walce. Sposób, w jaki eliminujemy wrogów przekłada się na oceny, a to na uzyskiwane dusze do wydania w specjalnych sklepach na przedmioty pomocnicze, oraz punkty doświadczenia, które pożytkuje się potem na umiejętności związane z różnymi broniami. Co dogodne, raz zainwestowany punkcik można zawsze cofnąć, by przeznaczyć go na coś innego.

[break/]W stosunku do pierwowzoru, zagadek logicznych w grze prawie brak. Sprowadzają się one do tego, że pewne przejścia otworzymy lub wrogów ubijemy używając określonych zdolności. Sporo za to jest skakania po platformach z wykorzystaniem mocy anioła (podciąganie się do obiektów, także przeciwników) oraz diabła (przyciąganie czegoś do siebie). Walki nie są już tak wymagające, jak to było poprzednio, niemniej nim ktoś zacznie marudzić, wypada by poczekał przynajmniej do jednokrotnego przejścia gry (co zabiera około 8 godzin) i odblokowania trudności Syn Spardy. Mamy wtedy już dostęp do wszystkich zabawek, które wręcz musimy na różne sposoby stosować w starciu z dużo bardziej różnorodnymi falami nieprzyjaciół, a i bossowie wyprowadzają zupełnie nowe ataki. Naturalnie dla hardkorowców są kolejne poziomy zabawy, włącznie z takim, gdzie giniemy od jednego ciosu. Zbieracze poszukają pochowanych jęczących dusz oraz kluczy do bram z wyzwaniami specjalnymi, dzięki którym przedłużamy pasek zdrowia.

Obraz

„Żywe” tło oprawy graficznej już doceniałem, wypada pochwalić do tego świetnie przygotowane scenki przerywnikowe, kiedy to wirtualni aktorzy grają również mimiką. Oczywiście do efektu dokładają się nieźle podłożone głosy postaci. Polskie tłumaczenie w formie napisów jest w porządku, choć czasem nie oddaje do końca sytuacji. DmC oferuje wyjątkowo dobre tekstury, dogrywane (w końcu to UE 3) naprawdę okazjonalnie, zabawa nie zwalnia też ani na chwilę. Pomimo oszukujących oczy filtrów, nie mamy 60 klatek na sekundę, więc ciosy wchodzą z lekkim opóźnieniem. Jeśli ktoś dobrze opanował obsługę pada to nie problem - dużo częściej we znaki da się mu wariująca kamera. Pewne zdegustowanie budzić może projekt kluczowych wrogów, bo bywają przesadnie odrażający. Przykładowo, w pewnym momencie powalczymy z ogromnym zdeformowanym noworodkiem… Do samego ukazania tych starć nie wnoszę zastrzeżeń. Bossowie mają swoje schematy ataków, niekiedy musimy sprawnie przemieszczać się między kilkoma platformami. Akcję podkreślają ostre nuty, dzięki którym zainteresujecie się pewnie bliżej działalnością zespołów Noisia i Combichrist.

Obraz

Jako fan (nie fanatyk!) serii Devil May Cry ubawiłem się z DmC wspaniale i chcę więcej, aczkolwiek oczywiście dostrzegam, że to już nie to samo. Tylko co z tego? Nowy Dante, krnąbrny oraz pełen werwy, da się lubić. System walki (wciąż) zapewnia morze frajdy, skłaniając do kombinowania. Są dodatkowe poziomy trudności. Fragmenty platformowe nie irytują. Fabuła jest ciekawa, chociaż moim zdaniem zabrakło większej ilości postaci drugoplanowych (tylko dawno zapomniany demon Fineasz?). Mamy do czynienia z równą produkcją, o zadziwiającej niejednokrotnie oprawie graficznej, jeżeli nawet o same projekty lokacji chodzi. Przekreślać ją wyłącznie dlatego, że główny bohater nie ma starego, specyficznego płaszcza i dłuższych białych włosów? Gruba przesada. Poza tym Capcom już zapowiedział zestawy DLC z nowymi strojami, w tym klasycznym, więc? Więc polecam naturalnie. Jedna z lepszych gier akcji ostatnich miesięcy.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także