Europa Universalis III

Redakcja

22.02.2007 13:56, aktual.: 01.08.2013 01:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Władca nie wychodził zbyt dużo na zewnątrz, nie dowodził osobiście swoimi oddziałami. Posiadał oręż potężniejszy niż zwykła fizyczna siła - umysł. Jego wpływ na politykę, gospodarkę, dyplomację i religię sprawiał, że nikt nie mógł naruszyć granic polskiego imperium. Nawet bez ogromnej floty, potężnych armii, czy setki prowincji, Polska była nie do ruszenia. Mimo otwartej wrogości wszystkich sąsiadów naród nasz utrzymywał status-quo, uniemożliwiając przygranicznym nacjom stworzenie jednej silniejszej koalicji. Władca uśmiechnął się na myśl o statkach, które miały pożeglować na zachód, w stronę lepszego świata, pozbawionego starych wrogów. W stronę świata, który można ustawić tak, jak tylko chcemy. Ech, gry.

Pamiętam dobrze moment, kiedy pojawiła się pierwsza część Europa Universalis. Niby nic takiego, a jednak zadziwiały rozwinięte opcje rozgrywki i skala, na jaką można było prowadzić politykę. Pewnie, gra miała swoje bolączki. Ot, graficznie chociażby już wtedy odstawała od innych produkcji, ale głębia i zakres możliwość zaskarbiła jej wielu fanów, którzy wiernie bronili swojej ulubienicy przed zakusami krytycznie nastawionych recenzentów. Mamy rok 2007 i wychodzi trzecia odsłona serii zajmująca jedną płytkę (uwaga!) CD. Spójrzmy, czy tytuł ten nadal się broni tak, jak czyniła to przed laty „jedynka”.

Przede wszystkim, nowa Europa Universalis oszałamia skalą. Twórcy z Paradox Interactive już wcześniej zaskoczyli nas ogromem świata, a trójeczka przebija wszystko, co dotąd widzieliście. Porównanie do innych gier tej klasy są nieuniknione, ale nawet serie Total War i Civilization nie mają w takim zestawieniu szans. Grając w EU III możemy robić co tylko chcemy, rządzić kim chcemy i atakować kogo chcemy. Nawet najmniejszy naród może stać się potęgą, jeśli trochę się postaramy. Oprócz kilku kampanii, które stawiają przed nami konkretne cele, jak choćby walka o amerykańską niepodległość (yeah, right), możemy pozwolić sobie na kreowanie świata przez ponad 330 lat historii - poczynając od końca XV wieku, czyli inauguracji epoki wielkich odkryć geograficznych. Od tego momentu możemy robić naprawdę, co nam się żywnie podoba.

Obraz

Jedną z podstawowych różnic między Europą Universalis III a legendarną Civilization jest umiejscowienie gry. Podczas gdy seria Civ stawia na światy generowane, EU zawsze polegało na solidnym zakorzenieniu akcji w rzeczywistej historii. Dlatego też największym plusem tego tytułu jest możliwość kreowania w dowolny sposób losów naszego, realnego świata. Sama skala gry nie jest jednak może aż tak zadziwiająca, jak możliwość przejścia od mapy poglądowej całego kontynentu do szczegółowego ekranu danej prowincji. Ten chyba jeden z ważniejszych elementów rozgrywki czyni w tym momencie z produkcji rzecz nawet odrobinkę edukacyjną. Dzięki EU III widzimy, w jaki sposób indywidualne decyzje potrafią wpłynąć nie tylko na losy państwa, ale i sąsiadów, oraz sąsiadów sąsiadów, na zmianach w sytuacji całego kontynentu skończywszy.

[break/]No dobrze, ktoś powie, wszystko pięknie i w ogóle, ale czy w to da się grać? Czy aby ta otwartość gry nie została spartolona przez kiepskie rozwiązania techniczne? Spieszę z odpowiedzią. Przede wszystkim, Europa Universalis III wydaje się produkcją bardzo intuicyjną, co niekoniecznie jest zasadą w tej serii. Twórcom naprawdę należą się brawa, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę wspomniany ogrom tejże gry. Dzięki bardzo prostemu i przejrzystemu zastosowaniu „suwaków” możemy z powodzeniem kreować nowe sytuacje w państwie - takie jak decentralizacja, czy wspieranie wolnego handlu. Każda decyzja ma jednak swoje konsekwencje, które mogą niejednokrotnie prowadzić do rebelii, a te kończą się zazwyczaj trudną do opanowania wojną domową. Nie oszukujmy się jednak, że będziemy mogli swobodnie eksperymentować z ustrojami, czy stosunkami społecznymi. Dany suwak będzie można zmienić dopiero co kilka lat i to zaledwie o kilka stopni, przez co nie mają miejsca dziwne sytuacje z Civilization, gdzie całkowita metamorfoza państwa była kwestią kilku tur. Więcej czasu zajmie nam tu uczenie się prawa akcji i reakcji, niż samo opanowanie odpowiednich tabelek i suwaków, które służą nam jako narzędzie decyzyjne.

Obraz

Tym, co zawsze wyróżniało serię Europa Universalis od innych tego typu produkcji jest niezwykle rozwinięta dyplomacja - to, co sprytne misie lubią najbardziej. Rzecz przejawia się choćby w najbardziej prozaicznej sytuacji, z jaką można się spotkać w grze, czyli wojną. Nie możemy ot tak sobie zaatakować sąsiada, który akurat nam się nie spodobał. Musimy liczyć się z konsekwencjami. Jest to jedna z rzeczy, która niestety średnio wychodzi w świetnej poniekąd serii Total War. Tam reakcja koalicji w zasadzie sprowadza się do wypowiedzenia nam wojny i na tym również się kończy. Żadnych poważnych następstw, ani dyplomatycznych, ani politycznych, czy gospodarczych. W zasadzie możemy już po turze wydelegować wysłannika, który na nowo podpisze odpowiednie przymierza. W EU sprawa ma się zupełnie inaczej. O ile nie posiadamy stałego powodu do wojny (casus belli), musimy bardzo uważnie przemyśleć nasze plany. Możemy zawsze wprowadzić długotrwałą politykę, która na tyle zachęci naszego wroga do zaatakowania nas, że to on będzie musiał ponieść konsekwencje nieprzemyślanych działań. Taka sytuacja zdarzy się jednak nieczęsto, stąd sporo się nakombinujemy, aby ostatecznie otrzymać to, co chcemy.

Obraz

Całe szczęście istnieją inne sposoby na dojście do celu, a jednym z nich jest walka sprytem. Gra oddaje nam tutaj do dyspozycji szereg dróg do zwycięstwa, począwszy od nawracania ludów na naszą religię, a skończywszy na blokadach ekonomicznych. Wszystko niejako wraca jednak tutaj do dyplomacji. Przy zastosowaniu odpowiedniego środka nacisku, każdy, nawet najpotężniejszy przeciwnik będzie musiał w końcu przyznać nam rację. Poza tym, dobrym straszakiem zawsze są nasi sojusznicy, którzy chętnie wesprą nas w dramatycznych chwilach. Jeśli tylko utrzymujemy dobre stosunki z odpowiednio silnymi państwami wróg zastanowi się kilka razy, zanim nas zaatakuje. Wielość kierunków działania, które da się obrać, jest naprawdę zdumiewająca. A gdy mamy dość politycznej przepychanki na naszym kontynencie, zawsze możemy wybrać się z wizytą do Indian, choć ci naturalnie też nie oddadzą nam swej ziemi lekko. Bardzo ważnym czynnikiem w uzyskaniu przewagi nad przyszłym wrogiem jest rozwój naukowy. O wiele łatwiej jest kogoś przekonać do naszych racji, jeśli mamy większe armaty i potężniejsze statki.

[break/]Twórcy gry postanowili dokonać swoistego skoku cywilizacyjnego w serii i w końcu odeszli od płaskiej mapy, która bardziej nadawała się do gry planszowej, niż poważnej produkcji z dziedziny komputerowej rozrywki. Mimo bardzo dużej klimatyczności starych rozwiązań, nowy wygląd zdecydowanie odmładza staruszkę Europę. Mapa, co da się zauważyć od razu, jest przede wszystkim większa. Na samym początku może nas zniechęcić pewnego rodzaju szpetota postaci przy największym zoomie, ale tytuł ten został stworzony do „wielkości”, nie zaś do oglądania maleńkich flag powiewających na statkach. Wszystkie figurki na planszy zostały wykonane w pełnym trójwymiarze, co zdecydowanie poprawia wygląd samej gry. Na pewno nie należy jednak spodziewać się po „trójeczce” graficznych fajerwerków i bitew, w których wezmą udział setki tysięcy jednostek. Tutaj oglądamy wszystko z szerszej perspektywy, tabelek i liczb. A te zostały wykonane bardzo przejrzyście.

Obraz

Wszystkie okienka i grafy prezentują się nad wyraz estetycznie. Różne tryby mapy również przydają się nam niewymownie. Możemy dowolnie przełączać pomiędzy mapą polityczną, geograficzną, czy ukazującą naszym oczom strefy wpływów. Europa Universalis III oprócz tego jest grą wyjątkową jeszcze pod innym względem. W porównaniu do wcześniej wspomnianych serii Total War i Civilization rozgrywa się ona w czasie rzeczywistym, który możemy jednak odpowiednio przyspieszać, zwalniać, czy nawet całkowicie zastopować, by w spokoju przemyśleć następny ruch. Przez to tytuł pretenduje do miana symulatora historycznego - strategii wyższego stopnia.

Obraz

Europa Universalis III jest produkcją tylko „prawie” genialną, gdyż posiada niestety kilka bolączek. Pierwsza z nich to pewna jej hermetyczność, co z reguły skutkuje szybkim zaprzestaniem prób nauczenia się zasad gry przez osoby, które dotychczas nie spotkały się z serią EU. Drugi problem niejako sam z miejsca rzuca nam się w oczy - nic tutaj graficznie nie przyciąga, na screenach gra wygląda jakby żywcem wyjęta z lat 90. Wszystko przez prostotę wizualną. Oba wspomniane minusy gry nie rokują niestety znacznego powiększenia grona fanów oddanych jej sprawie. Szkoda, bo z drugiej strony dostajemy produkt ogromnie dojrzały, skomplikowany i głęboki. Gdyby chcieć wypisać wszystkie opcje dostępne w Europie Universalis III, zamiast recenzji przeczytalibyście pewnie dwudziestostronicową listę. Napisaną czcionką rozmiaru 8…

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także