Heroes of Might and Magic V

Redakcja

18.04.2007 14:19, aktual.: 01.08.2013 01:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Być może jest to jakaś słowiańska niewiara we własne możliwości, ale trudno zaprzeczyć, że gdy większość z nas usłyszała po raz pierwszy o firmie Nival Software, złośliwym komentarzom nie było końca. Kiedy rosyjska ekipa uderzyła jednak z Heroes of Might and Magic gracze okazali się zachwyceni. Obecnie w czytnikach PC gości już piąta część kultowej sagi. Zaoferowano nam produkcję dopracowaną, piękną, a przede wszystkim, czerpiący garściami z uważanej za najlepszą przedstawicielkę rodziny - Heroes of Might and Magic III.

Krótka notka dla jeszcze jakimś cudem niezaznajomionych z produktem. HoM&M, lub też „hirołsi” (jak często mówią gracze w Polsce) to seria strategii turowych rozgrywanych w przecudownie kolorowych światach fantasy. Do legend przeszła szczególnie właśnie wspomniana już na wstępie trzecia odsłona tej znanej marki, oferująca nie tylko świetną fabułę, ale również znakomite, udoskonalone rozwiązania jeśli o rozgrywkę chodzi, a do tego zapewniająca sporo tzw. miodu. Kolejna, czwarta odsłona serii (już pod szyldem Ubisoftu, bo marka została przez nich wykupiona) nie sprostała niestety wymaganiom stawianym kontynuacji, co dało się odczuć z licznych, dość cynicznych, komentarzy graczy na świecie. Wraz z premierą Heroes of Might and Magic V całe środowisko fanów wstrzymało oddech, oczekując na rezultat przejścia legendarnej turówki w pełny trójwymiar. Na szczęście przedstawicielowi rosyjskiego świata programistycznego udało się to naprawdę umiejętnie.

Rosyjski akcent można dojrzeć już w niektórych rozwiązaniach fabularnych. Zbliża się dzień ślubu króla Nikołaja i pięknej Izabeli. Radosna uroczystość przerwana zostaje przez niespodziewany atak kreatury z piekła rodem. Pojawienie się na imprezie bez zaproszenia to jedynie początek większej inwazji mrocznych sług lorda demonów. Chcąc, czy nie chcąc, Nikołaj wyrusza na ratunek zagrożonym włościom, zostawiając równie wierną, co też rwącą się do miecza Izabelę. Tak rozpoczyna się wielka kampania Heroes of Might and Magic V, składająca się ogółem z sześciu części - po jednej na każdy zamek, który udostępnili w podstawce twórcy gry. Warto zaznaczyć, że mimo niektórych dość prostych rozwiązań fabularnych, historia tu przedstawiona stoi o niebo wyżej od tej z części poprzedniej. Cały wątek jest naprawdę wciągający oraz stanowi spory impuls do przysiedzenia przy monitorze na kolejną, i kolejną turę. Ponadto Heroes of Might and Magic V wyróżnia się także bardzo ciekawymi misjami, podczas których nie tylko będziemy wykonywać zróżnicowane zadania, ale również ratować sprzymierzeńców, ścigać się z czasem (turowym, oczywiście), czy uciekać przed o wiele silniejszym przeciwnikiem.

Obraz

Jeśli chodzi o sam rdzeń rozrywki, „hirołsi pięć” nie są żadną rewolucją - i dobrze, gdyż wszelkie zbyt duże odstępstwa od kochanych przez graczy schematów skończyłyby się zapewne całkowitym brakiem zainteresowania dla nowej produkcji z serii. W bardzo wielu elementach Rosjanie powrócili do rozwiązań ze wspomnianej już, kultowej części trzeciej, rozwijając je o wiele na pierwszy rzut oka delikatnych zmian. Sam model rozgrywki nie zmienił się jednak prawie wcale, tak więc w Heroes of Might and Magic V centrum naszego zainteresowania są nadal dwie kwestie: rozwój zamku i postęp bohatera (lub kilku) wspieranego przez potężne armie fantastycznych stworów. Podstawka oferuje nam możliwość prowadzenia jednej z sześciu ras, różniących się od siebie nie tylko graficznie, czy ideowo, ale również do pewnego stopnia w stosowanej taktyce. Nie przesadzajmy jednak z tymi różnicami, gdyż „hirołsi” nie są takim na przykład Dawn of War, gdzie zróżnicowanie było w samym centrum zainteresowania producentów i graczy.

[break/]W kwestii rozwoju naszej fortecy Heroes of Might and Magic V po raz kolejny nie przynosi żadnych meganowości. Wciąż da radę wznieść tylko jedną strukturę na turę, więc lepiej zastanowić się zawczasu, jaką taktykę rozbudowy wybierzemy. Możemy na przykład postawić na szybki rozwój budynków rekrutujących wojsko, lub tych produkujących cenne surowce. Szczególnie na początku bardzo ważne jest zbalansowanie obu opcji. Powrócono na szczęście do dwóch poziomów zaawansowania koszar, co znacznie wydłuża i urozmaica rozwój naszego miasta. Twórcy nie spoczęli jednak na laurach i wprowadzili kilka zmian, szczególnie jeśli chodzi o specjalne zdolności poszczególnych ras. Sylwan, zamek elfów, posiada na przykład wśród swych budynków przemile wyglądający domeczek pozwalający naszemu bohaterowi wybrać wroga rasowego w postaci określonej stworka, któremu odtąd to o wiele łatwiej będzie zrobić krzywdę. Jedynym warunkiem w tym przypadku jest wcześniejsze spotkanie danego przeciwnika. Takich smaczków jest zdecydowanie więcej i mimo tego, że nie zmieniają one rozgrywki diametralnie, na pewno umila nam granie tą, czy inną rasą.

Obraz

Nie samym budowaniem człowiek jednak żyje - aby zdobywać surowce musimy wyściubić nosek zza bezpiecznych murów i odrobinę nadstawić kark. Twórcy odeszli od niezbyt popularnego rozwiązania samodzielności bitewnej naszego herosa. Rolą bohatera, bądź bohaterki w Heroes of Might and Magic V jest ponownie wspomaganie armii podczas bitwy, na kilka sposobów. Poprzez rozwój cech możemy wesprzeć atak, czy obronę naszych dzielnych i posłusznych podwładnych. Oprócz tego, po awansowaniu na kolejny poziom doświadczenia wybieramy umiejętności, które nieraz mogą stanowić o zwycięstwie lub przegranej – ot, jak chociażby możliwość rozstawienia naszych jednostek przed bitwą tak, aby nie zostały na przykład zablokowane przez niewinnie wyglądającą kłodę. Dzięki zdobytym w przeróżnych miejscach artefaktom wspomożemy nie tylko nasze cechy, ale również będziemy mogli użyć specjalnych umiejętności. No i zawsze pozostają nam do dyspozycji oczywiście uwielbiane przez wszystkich czary, które potrafią nieraz odwrócić przebieg bitwy wprawną inkantacją.

Jedną z rzeczy, którą udało się twórcom usprawnić w porównaniu do części poprzednich, są starcia. Przede wszystkim zmieniono siatkę pola walki z heksagonalnej na kwadratową. Rzecz może i mała, ale dzięki temu możemy przeciwnika otoczyć ze stron ośmiu, zamiast sześciu. Zwiększono również ilość specjalnych umiejętności niektórych jednostek. Oprócz tak klasycznych spraw, jak możliwość rzucenia konkretnego czaru przez naszych magów, czy druidów, wprowadzono szereg cech, takich jak wprawiającą we wściekłość niematerialność (czyli trudniej takiego przeciwnika trafić), czy wykluczenie możliwości wrogiego kontrataku. Ilość takich specjalnych cech właśnie sprawia, że musimy dobrze poznać naszego oponenta, aby nagle nie sprawił nam podczas potyczki niemiłej niespodzianki taką możliwością zadawania obrażeń kilku jednostkom jednocześnie na przykład. Heroes of Might and Magic V przypomina w tym względzie skądinąd bardzo dobre Etherlords. Bitwy są bardzo szybkie, jeśli można tak oczywiście określić potyczki w trybie turowym.

Obraz

No dobra - skąd jednak tak wysoka ocena dla tytułu, który zamiast rewolucjonizować gatunek, wraca do tradycji, nieważne jak uświęconej i uwielbianej? A no stąd, że jako pierwsza gra z serii wprowadza on pełny trójwymiar i to tak piękny, że niewiele jest produkcji, które mogą nowym „hirołsom” dorównać. Nawet nie chodzi tu o cały przepych najnowszych, niesamowitych efektów, dostępnych tylko dzięki najnowszym kartom graficznym. Klimat gry można odnieść, jeśli szukać blisko, do World of Warcraft, który stał się już chyba standardem co do ukazania światów fantasy. Gdy jednak pokusimy się o porównania odrobinkę dalsze, od razu rzuca się nam w oczy niezwykłe podobieństwo postaci „hirołsowych” do żołnierzy figurkowego Warhammera - jest więc bardzo kolorowo, ale też i mrocznie. Nie dajcie się oszukać soczystości traw krainy Przystani, czy pięknym złotym piaskom ziemi należących do Akademii. Jak tylko znajdziecie się w kraju Inferno, lub w tych, którymi rządzi loch, czekają Was zupełnie inne, demoniczne widoczki.

[break/]Muzyka i wszelkie odgłosy wykonane są niesamowicie. Na szczególną uwagę zasługuje ścieżka dźwiękowa, która nie dość, że jest zindywidualizowana dla każdej rasy, to nie nudzi się ani trochę nawet po wielu godzinach gry. Najpiękniejsze, epickie, melodie możemy usłyszeć podczas odwiedzania poszczególnych zamków. Jeśli jesteśmy już przy nich, to przy okazji warto nadmienić, że swoją wielkością, przepychem i bogactwem zdobień przerastają one wszelkie miasta dotąd pokazywane w strategiach turowych.

Obraz

„Hirołsi” nie byliby jednak sobą, gdyby zabrakło w nich trybu gry wieloosobowej. Szczególnie popularny będzie oczywiście „hot seat”, dzięki któremu możemy spędzić z kumplami miło kilka godzin jednym komputerze, szczególnie, że Rosjanie postanowili zniwelować czekanie na swoją turę do minimum. Tryb ducha dostępny jest podczas standardowej gry multiplayerowej przez Internet. Dzięki tej opcji możemy poruszać się po planszy specjalnym bohaterem, Duchem, podczas trwającej tury innego gracza. Służy on nie tylko do zwiadu na terenie przeciwnika, ale również do rzucania klątw, czy szkodzeniu wrogiej gospodarce. Taka postać może również szukać przeciwnych nam zjaw i niwelować ich złowrogi wpływ na nasze działania. Miodzio.

CD Projekt wydał grę w pełnej polskiej wersji językowej, która poziomem tłumaczenia nie odstępuje od poziomu oryginału. Wszystko zostało przetłumaczone wprost świetnie i zabrakło tak znanych z serii błędów w stylu „czarusia rzuca czar: smoki”. Głosy postaci również podłożone zostały dość dobrze, choć można mieć odrobinkę pretensji do głosowego aktorstwa Pani Tatiany Okupnik. Sam sposób wydania gry prezentuje się wybornie. Dołączona karta pomocy przedstawiająca poszczególne jednostki bardzo przydaje się zwłaszacza na początku zapoznawania się z daną rasą.

Obraz

Wszelkie obawy okazały się bezpodstawne. Panowie z Nival wykonali kawał dobrej roboty i dzięki nim zapomnieliśmy o wpadce jaką była część czwarta sagi. Heroes of Might and Magic V nie dość, że rozwija najlepsze pomysły najlepszej trójeczki, to dodaje do nich wiele grywalnych i przydatnych rozwiązań. Jednak tym, co rzuca się w oczy od razu, jest miodność tejże produkcji, która zostaje osiągnięta poprzez idealne połączenie pięknej, kolorowej grafiki, świetnego designu jednostek oraz genialnej oraz poruszającej muzyki. Pełen sukces, we wszystkich aspektach rozgrywki - z ręką na sercu można tą grę polecić każdemu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także