Juiced

Redakcja

23.02.2007 11:24, aktual.: 01.08.2013 01:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Film Szybcy i Wściekli zapoczątkował modę na gry z cyklu „jesteś młodym, gniewnym kierowcą startującym w kolejnych nielegalnych wyścigach ulicznych, a za sprawą swych umiejętności oraz tandetnie wystrojonego samochodu zdobywasz pieniądze i szacunek Tobie podobnych”. Bardzo trudno zrobić obecnie prawdziwie komercyjny tytuł wyścigowy, jeśli na podstawowym wyposażeniu auta nie ma neonów, czy głośników koncertowych, stąd kolejni developerzy starają się wyprodukować swoją wariację na temat The Fast and The Furious. Podobną próbę podjęło studio Juice Games, ich gra jest jednak tak spóźniona i wręcz wtórna, że nawet dziesięć butli z nitro nie wystarczy jej by dogonić takie NFS: Underground.

Juiced rodziło się w bólach. Kiedy upadło Acclaim, gra straciła wydawcę wpadając w poślizg, z którego udało jej się wyjść dopiero dzięki THQ, bo to oni postanowili zainwestować w ten tytuł. Półtora roku po premierze pierwszego Undergrounda produkcja wreszcie ukazała się na rynku, lecz graczom nie miała zaoferować zbyt wiele. Ale zacznijmy od początku: gra zbudowana jest wokół trybu kariery, w którym to pniemy się coraz wyżej po drabince ulicznego prestiżu. Startujemy w garażu, kupujemy pierwszy samochód i zaczynamy zabawę, która jest ciągiem imprez samochodowych rozpisanych w naszym kalendarzyku. Każdego dnia może się odbyć tylko jeden wyścig, a dni niezagospodarowane przez innych da radę wykorzystać organizując własne zawody. Proste prawda? W zależności od zdobytego w wyścigu miejsca zgarniamy inne kwoty pieniężne i różną ilość punktów reputacji.

Obraz

Zarobione banknoty jest na co wydawać: po pierwsze musimy naprawiać wszelkie uszkodzenia samochodu, które po ostrzejszym wyścigu bywają pokaźne. Im bardziej zniszczony wózek tym droższa naprawa. Prawdziwym pochłaniaczem pieniędzy jest jednak zabawa w tuning – zarówno wizualny, jak i osiągów samochodu. Dla każdego wozu mamy do wyboru po kilka zderzaków przednich oraz tylnich, kilka typów felg, możemy przyciemniać szyby, instalować spojlery i nalepiać dość tandetne naklejki. Im bardziej samochód przypomina choinkę tym lepiej oczywiście. Do tego da się założyć nitro, podrasować silnik, zmienić opony i ustawić wysokość zawieszenia. Nic nowego, a w NfS:U opcji było znacznie więcej. Pewną ciekawostką są klasy naszych pojazdów – wyższa klasa to większe możliwości tuningu, nie można jednak samochodem z jednej klasy startować w innej – dlatego też najlepiej zarobić na kilka samochodów.

[break/]Poza zwykłymi wyścigami, w których miejsce na mecie decyduje o zarobionych funduszach, możemy wziąć udział również w Sprincie – krótkim wyścigu na prostej, gdzie kluczem do sukcesu jest zmiana biegu w odpowiednim momencie. Dalej mamy Pokazówkę, czyli tryb polegający na zaimponowaniu publice. Długie drifty, bączki i widowiskowe obroty to to, czego widownia tutaj potrzebuje najbardziej. Warto różnicować wykonywane sztuczki, bo jeśli widzowie wyczują rutynę to zwyczajnie się znudzą, a my nie zarobimy punktów. Podczas organizowanych przez nas imprez musimy na starcie wydać pewną ilość pieniędzy, jednak istnieje pewien prosty sposób by je odzyskać. Otóż na wyścigach możemy obstawiać: każdy z kierowców opisany jest takimi współczynnikami jak talent, czy stopień agresji podczas jazdy, a dodatkowo mamy dostęp do informacji o pojazdach, które wszyscy prowadzą. Na ich podstawie to powinniśmy wytypować zwycięzcę i postawić na niego dowolną sumę. Naturalnie jeśli nasz faworyt wygra stajemy się bogatsi, zaś gdy nie dotrze na metę jako pierwszy nasze pieniądze przepadają.

Obraz

To wszystko jednak zwykłe bajerki, bo w końcu w wyścigach liczy się najbardziej samo prowadzenie furki. Tutaj niestety nie jest zbyt emocjonująco i raczej ten, jakże ważny było nie było element, nie zachwyci nikogo. Po pierwsze model jazdy jest bardzo przeciętny. Nikt się chyba nie spodziewał wyjątkowo zaawansowanego systemu kontroli autem w podobnej produkcji, ale zastosowany model niezbyt sprawdza się nawet jako czysty arcade. Mocy maszyn nie czuć tak jak u konkurencji, a drifty nie wychodzą tak długie jak powinny. Do tego trasy są dość proste i nie wymagają stosowania jakichś wyrafinowanych taktyk – ot, jedziemy, gubimy resztę przy pierwszym zakręcie i spokojnie dojeżdżamy do mety. Myślę, że ścigałce można wybaczyć przeciętną grafikę, czy jakieś mniej nietrafione rozwiązania, ale nie brak dynamiki i emocji przy kolejnych wyścigach. W całej tej sytuacji śmieszą dodatkowo towarzyszące nam podczas jazdy wskazówki „zwolnij, hamuj!” pojawiające się przed zakrętami, bo gdybyśmy ich słuchali to pewnikiem zajęlibyśmy ostatnie miejsce. Chociaż i to nie do końca pewne, gdyż komputerowi przeciwnicy w gruncie rzeczy się raczej nie starają i jedynym prawdziwym utrudnieniem może być dość oryginalne obłożenie klawiszy, które jest dość… pomysłowe.

Obraz

Dobra, wiemy już, że frajda z gry jest raczej średnia, ale jak to się przynajmniej prezentuje? Otóż technologicznie nie jest źle i tytuł ten spokojnie mógłby konkurować z produktem EA gdyby w pełni wykorzystać silnik. Samochody są nieźle wymodelowane i nie ustępują wiele konkurencji, lecz sprawiają nieco zbyt sterylne wrażenie – jakby brakło im nieco artystycznego szlifu. Dzięki licencji można było odwzorować rzeczywiste modele aut takich producentów jak Volkswagen, Peugeot czy Honda. Gorzej już z trasami, które cechuje prostota – jak z bloków betonu wyciosane, wsparte kawałami metalu i doprawione płaskimi widzami. Co ciekawe, developerowi udała się niebywała sztuka – otóż uliczne (i nie tylko) tory mimo swojej prostoty potrafią być dość nieczytelne i nie wiadomo czy „zakręt to już tu, czy przy następnej przecznicy”. Wiem już, po co są te strzałki przy wspomnianym „zwolnij”. Nie zapomniano oczywiście o blurze, który pojawia się przy odpowiedniej prędkości rozmazując otoczenie i utrudniając odnajdywanie zakrętów jeszcze bardziej. No dobra, mimo tej niedogodności mogę się zgodzić, że to całkiem efektowny bajerek, dodatkowo tuszujący niedoskonałości otoczenia. Nie zapomniano za to o zmianie pór dnia oraz dodaniu efektów pogodowych – jeśli Wasza maszyna miała przeciętną przyczepność przy dobrych warunkach to zagrajcie w deszczu – opony wydają się nie odprowadzać wody i gra przypomina jazdę na lodzie. Aha, Juiced ma naprawdę bardzo nieefektowne menusy – są zupełnie nijakie.

[break/]Żadna nowa ścigałka nie może się obyć bez porządnego soundtracku z kawałkami znanych i modnych artystów na ścieżce. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu – całość, choć dobierana głównie pod gracza amerykańskiego, jest dla odmiany dokładnie taka jak być powinna. Są rockowe dźwięki, jest paru zasłużonych hip hopowych artystów takich jak choćby Guru, czy Xzibit, znajdą się też techniczne kawałki, a w tym niezły „Ready Steady Go” Paula Oakenfolda (to właśnie ten utwór pojawił się wcześniej w pamiętnej scenie w klubie w filmie Zakładnik). Reszta udźwiękowienia jest przyzwoita, ale niestety nic ponad to – ot, typowa rzemieślnicza robota.

Obraz

Na osobny akapit zasłużyła polonizacja produktu. Sprawia ona wrażenie jakby była przygotowana w piętnaście minut przed oddaniem gry do tłoczni. Brzmi niesamowicie sztucznie, niektóre słowa oraz zwroty zostały przetłumaczone z angielskiego bez uwzględnienia kontekstu, lub wyłącznie z użyciem jakiegoś translatora. Nawet dobrana czcionka jest nieestetyczna i nieczytelna. W ogóle całość została zlokalizowana tak jakby odbiorcami Juiced miały być głównie dzieci. Aż szkoda, że wydawca w ogóle zdecydował się na tłumaczenie.

Obraz

Naprawdę nie mogę polecić tego tytułu nikomu, a już na pewno nie przy znacznie lepszym produkcie EA. A ciężko jest nie porównywać Juiced do innych gier zwłaszcza, iż zdążył powstać już osobliwy podgatunek, jakim jest ściganie się odpicowanymi maszynami. Gdyby ta gra ukazała się sporo wcześniej, mogłaby może nieco namieszać na rynku arcadeowych wyścigów, lecz przy tak silnych growych pozycjach innych developerów tytuł ten raczej wielkiego sukcesu już nie osiągnie. Także jeśli podoba ci się ta tematyka to łykaj konkurencyjnego NFS: Undergound, a tylko gdy Need for Speed znasz już na wylot i chciałbyś koniecznie spróbować czegoś nowego możesz sprawdzić Juiced, ale pamiętaj, że będzie to jak zmiana z BMW na „Maluszka”.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także