Forza Horizon 2 — wyścigi, które miały sprzedawać konsole

Forza Horizon 2 — wyścigi, które miały sprzedawać konsole

Forza Horizon 2 — wyścigi, które miały sprzedawać konsole
03.10.2014 12:25, aktualizacja: 03.10.2014 13:31

Są takie serie gier, których kolejne odsłony zwykło się kupować w ciemno, bo sama nazwa gwarantowała świetną zabawę i dawała uczucie dobrze wydanych pieniędzy. Do tak dopracowanych pozycji, dostępnych w dodatku wyłącznie na platformy jednej marki, zaliczyć należy niewątpliwie wyścigi Forza Motorsport studia Turn 10, a także ich nieco bardziej swobodną odnogę w postaci Forzy Horizon, za którą odpowiada Playground Games. Xbox One dostał właśnie drugą część dynamicznego szwendania się po wirtualnych drogach i bezdrożach aż po sam horyzont. Szybko do głowy wracają wspomnienia niesamowitej zabawy ze świetnym pierwowzorem z poprzedniej generacji amerykańskiej konsoli, ale równie szybko ustępują one pola poczuciu znużenia.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Bardzo ciężko mi w skrócie wskazać, co nie do końca zagrało, bowiem początki są tak jak dawniej emocjonujące. Po raz kolejny trafiamy na samochodowy festiwal Horizon, tym razem rozgrywany na frywolnie odtworzonym południu Europy, żeby poprzez branie udziału w kolejnych mistrzostwach w różnych kategoriach aut, stopniowo zyskiwać inne stopnie wtajemniczenia w postaci różnokolorowych opasek, a w końcu sięgnąć po sam tytuł króla szos. Pojazdy prowadzą się naturalnie w odmienny sposób w zależności od typu, błyskawicznie człowiek orientuje się, które propozycje rzeczywistych producentów mu pasują, a które nie idą w parze z jego stylem jazdy. Dobrze (choć zdecydowanie gorzej niż poprzednio) dobrana muzyka udanie podkreśla pojedynki z rywalami, a pełna polska wersja cieszy, bo nie tylko bohaterowie drugoplanowi czy GPS przemawiają w naszym pięknym języku, lecz też audycje radiowe oferują w nim komentarz do wydarzeń.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Dużo większy obszar działań z początku zachwyca, a z czasem nijakością przytłacza. Poza imprezami w ramach festiwalu, powraca jazda na pełnym gazie przed fotoradarami, odnajdywanie zdezelowanych samochodów poukrywanych w szopach, rozbijanie specjalnych tablic reklamowych dających m.in. zniżki na części czy także doświadczenie, a do tego dochodzą pochowane auta stanowiące specjalne wyzwania. Szkoda tylko, że poznawanie krajobrazu nie wciąga, nawet skracanie sobie drogi na przełaj. Zwyczajnie za mało tutaj większych atrakcji, choć liczba dostępnych imprez, idąca w setki, może imponować. Największą frajdę ostatecznie miałem z wyszukiwania i fotografowania nowych typów pojazdów dla kredytów, co łączyło się niejednokrotnie z szybkim podejmowaniem wyzwań od tak zwanych drivatarów znajomych. System rywalizacji z duchami przyjaciół z listy, odzwierciedlającymi ich umiejętności, dawał mi nawet chyba o dziwo większą radość niż wyścigi rozgrywane w standardowym trybie.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Im dłużej się gra, tym więcej irytujących rzeczy się zauważa. Kierowani przez konsolę przeciwnicy nie stanowią większego wyzwania, chyba że w sesjach przełajowych, kiedy to kompletnie nic nie widać na ujęciu z wnętrza wozu (swoją drogą ładnie odwzorowano kokpity). W tym przypadku to wariacka jazda przez pola, sady z drzewami, krzaki i płotki, gdy lepiej zdać się na zewnętrzny rzut na auto, aby się nie frustrować, a także szybciej dostrzec oznaczenia kolejnych punktów kontrolnych. Powraca przewijanie akcji o kilka sekund, z którego na bank będziecie tu korzystać, zwłaszcza że rywale lubią najeżdżać i spychać na bok. Starcia dzielą się poza tym na wyścigi z okrążeniami plus takie do celu, z okazjonalnymi imprezami specjalnymi, kiedy to ścigać przychodzi się z samolotami, pociągiem lub przykładowo balonami mknącymi po niebie. Za wszystkie szaleństwa na czterech kołach nagradzani jesteśmy oczywiście punktami doświadczenia. Różne akcje łączyć się mogą w łańcuszki, a w rezultacie dać szybki awans na kolejny poziom, o ile w coś mocno nie przywalimy, albo… nie dojedziemy akurat do mety. W tym przypadku zamiast zakończyć kombo i ładnie doliczyć uzyskane punkty, gra go sobie nie uznaje.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Inna sprawa, że twórcy otwarcie namawiają do wandalizmu. Owszem, czysta jazda daje korzyści, lepiej jednak rozwalać płotki, trzymać się tylnego zderzaka samochodu z przodu, przemykać tuż przy lusterku bocznym pojazdu nadjeżdżającego z naprzeciwka i jeszcze zahaczyć po drodze o znak. Wszystko się sumuje i gwarantuje lepszy wynik, niż zwykłe mknięcie przed siebie. Nie pozostawałem też dłużny innym kierowcom, bezlitośnie taranując ich w trakcie wyścigów na zakrętach, a tym samym mocno spowalniając. Popisywanie się kunsztem naprawdę schodzi na dalszy plan, o ile nie zdecydujemy się od początku bawić w symulację, kiedy to auto się niszczy i zwyczajnie wymaga napraw. Co to za symulacja jednak, gdy olbrzymia kraksa posyła wóz wysoko w górę, a po spadnięciu na ziemię koziołkuje on sztucznie kilka metrów jak pudełko zapałek. Wizualne zniszczenia i brudzenie się karoserii cieszą, ale do realizmu daleko.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

W tytule na konsolę nowej generacji, a zwłaszcza rok po jej premierze w pierwszych krajach, spodziewałem się naprawdę niesamowitej grafiki w wysokiej rozdzielczości. Nie mam zastrzeżeń do płynności rozgrywki, choć to 30 nie 60 klatek na sekundę, ani uczucia pędu, za to auta pozostawiają jednak nieco do życzenia, często wypadając tak, jakby były wykonane po prostu z plastiku. Czasem aż warto poświęcić nieco czasu w nieodłącznym edytorze malowania karoserii, żeby ładniej je sobie poobklejać. Poza tym zaoszczędzono na teksturach tam, gdzie to się jak najbardziej rzuca w oczy. Co z tego, że deszcz ładnie się prezentuje na nawierzchni, kiedy jest ona rozpikselowana? Budynki z daleka tak nie rażą, ale po dzwonie w mur jest to samo, czyli z bliska znowu wielobarwna zupa — i identycznie jest przykładowo z barierkami czy pniami. Ponadto przy większych prędkościach wyraźnie pojawiają się elementy scenerii. Szczegóły wskakują w oddali na drzewa, a cienie na obiekty. Wyścigi w pełnym słońcu (jest zmienna pora dnia), jeszcze pośród białych budynków, dają poczucie obcowania z projektem na starszy sprzęt, a nie Xboksa One. Zdaję sobie sprawę, że to kwestia niefortunnego oświetlenia, lecz nie wierzę, iż nikt tego w testach nie dostrzegł. To ponoć nowa technologia od różnych źródeł światła, która nie zrobiła na mnie oto wrażenia. Postacie też wypadają przeciętnie, rażąc sztywnością i miejscami dziwną mimiką.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Piękno to rzecz jasna sprawa względna. Grafika w Forza Horizon 2 większości spokojnie wystarczy do rozkoszowania się rozgrywką, która jest na porządnym poziomie i na etapie początkowej fascynacji tytułem niedoróbki mi nie wadziły. Potem doszły jednak do tego błędy programistyczne, z zacinaniem się aut na niewidzialnych przeszkodach albo przykładowo wtapianiem kół w chodnik, co skutkuje podskakiwaniem wozu w miejscu przy wciskaniu pedału gazu i próbie wyrwania się z cementowej pułapki. Co ciekawe, w trybie online, kiedy zwiedza się krajobraz w grupie, od czasu do czasu biorąc udział w szalonych zawodach (z uciekaniem przed rywalami w odwróconym berku, a także ganianiem i infekowaniem przeciwników na czele), ani razu nie pojawiły się tak wyraźne błędy. Kod sieciowy jest stabilny, a rozbijanie się po polach raduje, gdyż z góry wiadomo, że to tylko wygłupy. Punkty doświadczenia z sieci sumują się z tymi normalnymi, co kolejny poziom wręczając darmowy los na ruletkę (dodatkowe auta oraz kredyty) i punkty doświadczenia wydawane na zdolności, dające choćby więcej pieniędzy z rajdów.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Nie ukrywam, że liczyłem na coś więcej, niż dostałem. Jako fan Forzy od początków jej istnienia, jestem Horizonem 2 rozczarowany, zdaję sobie niemniej sprawę, że młodzi fani gier wyścigowych pewnie nie będą tak krytycznie podchodzić do produktu. Patrząc przez pryzmat całej serii, jej najnowsza odsłona nie zaczarowała mnie, tak jak poprzednie części. Zabrakło tej nieopisanej iskry, która rozpaliłaby we mnie na nowo żar. Jeśli z początku była, szybko zagasił ją brak szlifów graficznych oraz programistycznych, a później przydeptało znużenie wynikające z rozgrywania w kółko w sumie zbyt podobnych do siebie kolejnych starć. Bardzo chciałem tą grą przekonywać ludzi do kupna Xboksa One, jednak tylko dla tego tytułu nikt konsoli nabywać nie powinien. Warto go dołączyć za to do istniejącej kolekcji, szczególnie gdy ograło się już piątą Forzę.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)