Portal

Redakcja

25.10.2007 12:37, aktual.: 01.08.2013 01:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Lubię być mile zaskakiwany, a w ostatnim okresie najmilszą niespodziankę growego typu sprawił mi Portal – z początku niby niepozorna składowa świetnego pakietu Orange Box. Jest to produkt, o którym jak mi się zdawało wiedziałem wszystko przed premierą, a tutaj gra całkowicie mnie zaskoczyła, w dodatku po jej ukończeniu nadal jestem pod niesłabnącym wrażeniem. Nietuzinkowy, niebanalny i nafaszerowany humorem Portal powinien być podawany każdemu graczowi narzekającemu na znudzenie grami komputerowymi. Każdemu innemu graczowi też.

Na początek nieco historii: dwa lata temu grupka studentów napisała darmową gierkę o dziwacznym tytule Narbacular Drop, w której sterowało się księżniczką uciekającą z zamku demona. Program ten wyróżniał się pomysłem na system portali, który to właśnie stał się podstawą do stworzenia nowej gry Valve. Innowacyjny pomysł po obróbce przez geniuszy z tego studia mógł zakończyć się tylko w jeden sposób – tak, mamy hiciora.

Grę zaczynamy w jednym ze sterylnych pomieszczeń w kompleksie należącym do Aperture Science Inc, gdzie jesteśmy, krótko mówiąc, królikiem doświadczalnym uczestniczącym w serii testów najnowszego wynalazku firmy - przenośnego „miotacza” portali. Urządzenie to, zwane też PortalGunem, pozwala na otwieranie takich międzywymiarowych przejść na większości płaskich powierzchni typu ściany, podłogi czy nawet sufit laboratorium. Jeśli jeden z portali otworzymy pod nami, a drugi nad głową to zaglądając do tego znajdującego się przy naszych stopach zobaczymy siebie z perspektywy sufitu. Jeśli zrobimy krok do przodu to czeka nas niezły skok, jeśli dobrze wymierzyć nieskończony. Przejścia mogą być stawiane tuż obok siebie, a jedyne ograniczenie dotyczy braku możliwości ich otwierania na powierzchniach szklanych i metalicznych.

Obraz

Naszym zadanie będzie tak wykorzystywać PortalGuna, aby umożliwić sobie wydostanie się z kolejnych, przygotowanych do testu, pomieszczeń. Kierować nami będzie komputer GLaDOS, Genetic Lifeform and Disk Operating System, który jest jedyną „postacią” spotykaną podczas gry. Jego wskazówki często są bardzo mętne, nierzadko zdarza się mu też kłamać, co nie ułatwia nam zadania. Niemniej jednak warto go zawsze posłuchać, bo wypowiadane elektronicznym głosem monologi przepełnione są niesamowitym humorem, jak i ciekawymi sugestiami (niejednokrotnie znajdziemy nawiązania do Half-Life i instytutu Black Mesa!).

[break/]Sam schemat gry jest dość prosty: do dyspozycji mamy portale, kostki do blokowania przełączników (w tym „przyjacielską” Weighted Companion Cube, która w Internecie ma już status kultowej, nawet pluszaki są) oraz naszą pomysłowość, by znaleźć wyjście z często pozornie niemożliwych sytuacji. Całości nie ułatwia fakt, że wiele z ruchomych platform musimy przed uruchomieniem zasilić, a zalegające na dnie niektórych pokojów toksyny, jak i porozstawiane działka bojowe, skutecznie utrudniają życie głównej bohaterce – Chell.

Obraz

Większość zagadek oparta jest na wykorzystaniu fizyki, którą bardzo sprawnie zarządza tu zastosowany przez Valve silnik Source. Wszystkie obiekty zachowują się bardzo naturalnie: rzucona kostka odbijając się spadnie ze schodów, a oparty o drzwi komputer przewróci się w momencie ich otwarcia. Dzięki takim zabiegom mamy do czynienia z zupełnie niespotykaną do tej pory rozgrywką: gra łączy elementy gry logicznej i gry akcji, a wszystko to w perspektywie FPP. Tak, Portal ciężko jest porównać do jakiegokolwiek innego komercyjnego produktu!

Najważniejsze jednak, że podobne połączenie idealnie się sprawdza, a swoisty kompromis międzygatunkowy zagrał niesamowicie: nie przepadasz za strzelankami? A może gardzisz grami logicznymi? Nieważne, Portal i tak zapewne Ci się spodoba. Główną linię fabularną możemy ukończyć w 3-4 godziny i jest to niewątpliwie największa wada tej produkcji. To nie znaczy jednak, że po tym czasie Portal nie ma nam już nic do zaoferowania.

Obraz

Gdy już poznamy prawidła rządzące światem gry po jej jednokrotnym ukończeniu warto jest spróbować swoich sił w trudniejszych zagadkach. Pierwsza ich grupa to lekko przerobione, znane nam już z rozgrywki głównej poziomy, w których na przykład zwykłe ściany zastąpiono metalowymi, lub też mamy do dyspozycji mniejszą liczbę kostek blokujących przyciski. Drugą grupę zaawansowanych zagadek stanowią znane poziomy z jednym z trzech, wybranych przez nas ograniczeń. Może to być limit czasowy, w którym musimy się zmieścić, limit wykonanych kroków, bądź portali, które możemy otworzyć. Wyzwania te podzielone są na trzy poziomy trudności i zaliczenie ich wszystkich potrwa zdecydowanie dłużej.

[break/]By ukończyć grę na 100% będziemy musieli jeszcze dodatkowo odkryć wszystkie Achievementy przygotowane przez twórców. Te Osiągnięcia zostały, podobnie jak w Episode Two, przygotowane na potrzeby wersji na Xboksa 360, jednak zostawiono je by i posiadacze PeCetów mogli tytuł masterować - na przykład likwidując jedno działko przy pomocy drugiego, czy też wykonując wyjątkowo długi skok. Pomysł ten sprawdza się rewelacyjnie, przez co chcemy cały czas wracać do tej niesamowitej gry. Bo najzwyczajniej w świecie motywacja jest.

Obraz

Tak znakomity produkt zasłużył na odpowiednią oprawę. Portal jak wspominałem działa w oparciu o silnik Source, który swoje możliwości zdążył już udowodnić. Mimo, że przez znaczną część gry jesteśmy zamknięci w ciasnych i sterylnych laboratoryjnych pomieszczeniach, to jest co podziwiać. Efekty graficzne towarzyszące portalom nie przestają mnie zachwycać i jestem pewien, że zrobią wrażenie praktycznie na każdym, nawet najbardziej znudzonym graczu. Modele na potrzeby gry przygotowane są w sposób iście mistrzowski, a teksturki dobrano perfekcyjnie.

Strona muzyczna programu wypada nie mniej profesjonalnie. Efekty dźwiękowe, jakie słyszymy podczas gry są starannie przygotowane i nie sposób doczepić się tu do czegokolwiek. Najbardziej jednak cieszy to, ile pracy zostało włożone w udźwiękowienie GLaDOSa. Zarówno głos jak i monologi, jakimi dysponuje ta maszyna są obłędnie dobre. Warto włączyć grę tylko po to, by ich posłuchać. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że jedną z osób podkładających głos pod GLaDOSa jest Mike Patton. Dalej, wzorem Half-Life 2: Episode Two zaimplementowano tutaj komentarz twórców. Po wybraniu tej opcji z ich ust możemy dowiedzieć się jak powstawała gra. Dodam jeszcze na zakończenie, że utworu, który zamyka grę, słucham codziennie po kilka razy. This was a triumph.

Obraz

Reakcja graczy oraz magazynów i portali (znów to słowo!) o grach dowodzi jednego – rynek elektronicznej rozrywki jak nigdy potrzebuje projektów takich jak Portal. Nowatorskich, oryginalnych, profesjonalnie przygotowanych. Ten żyjący nieco w cieniu Half-Life 2: Episode Two produkt doskonale broni się sam, bez wielomilionowych nakładów na reklamę. Mam nadzieję, że zachęcony sukcesem developer przygotuje dla nas kontynuację, a tymczasem postarajcie się o swój egzemplarz gry, bo ten tytuł trzeba mieć!

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także