The Sims 3

Redakcja

13.07.2009 15:01, aktual.: 01.08.2013 01:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Janek jest wegetarianinem i doskonale gra na gitarze. Nie należy do najbardziej zamożnych mieszkańców Sunset Valley, ale wiąże koniec z końcem pisząc marne powieści o elfach i trollach. Joanna to pracoholiczka. Szybko wspięła się po szczeblach kariery zasiadając w fotelu radnej miasta. Niestety jej życie osobiste to pasmo porażek. Arogancka kleptomanka nie ma czego szukać w simowej społeczności. Wybory blisko, a elektoratu nie widać na horyzoncie. Kiedy przechadzała się pewnego dnia po parku, jej oczy powędrowały w stronę brodatego pismaka-gitarzysty. Dość bezpośrednia propozycja obściskiwania się w miejscu publicznym nie trafiła do Janka, który zdecydowanie woli towarzystwo rybek akwariowych. Kogo wybierze Janek, swojego pstrąga czy Joannę?

Tak, w Sunset Valley, czyli w miejscu gdzie rozpoczyna się „nasze” życie w The Sims 3, czeka na graczy nieskończenie wiele historii do odegrania. Malownicze miasteczko, w którym przyjdzie nam opiekować się nieporadnymi simami, zawiera wszystko czego mógłby zapragnąć miłośnik krajobrazu. Jest morze, są stawy, jeziorka i góry. Kondensacja całego krajobrazu Polski na 20 km, z wyłączeniem dziurawych dróg. W każdym zakątku znajdziemy puste działki i domy. W centrum miasta jest kilka sklepów, siłownia oraz miejsca, w których można zakosztować szeroko pojętej kultury wysokiej. W tej utopijnej wręcz miejscowości mieszkają różni cyfrowi ludzie, od złodziei po prominentnych biznesmenów. Tutaj zamieszka też nasz sim, przed którym staną wielkie wyzwania, niezależnie od tego czy zapragnie wieść spokojny żywot, czy wywalczyć miejsce wśród elit.

Całą zabawę w najnowszą odsłonę kultowego dzieła EA rozpoczynamy oczywiście od stworzenia własnego podopiecznego lub też wybrania gotowej rodzinki. Edytor zyskał kilka istotnych funkcji względem poprzednich odsłon. Bolączką serii od niepamiętnych czasów byli "sklonowani" simowie - niezależnie od starań, bez dodatkowych, amatorskich modyfikacji, wszyscy wyglądali jak z jednego łona. Tym razem w pełni sami decydujemy o ciele naszego sima. Bez problemu można wykreować się na Conana czy Paris Hilton. Mankamentem jest niemniej brak możliwości edycji wzrostu, co burzy w pewien sposób różnorodność stylistyczną wśród mieszkańców miasteczka. Cóż, za to simom doszło sporo detali i zdają się być bardziej ludzcy, choć porzucenie tej znajomej nam od lat, nieco komiksowej stylistyki może na pierwszy rzut oka rozczarować. Elementów podlegających modyfikacjom nie brakuje - w edytorze da się siedzieć godzinami, kształtując rysy twarzy czy tworząc przeróżne materiały na ubrania i dodatki. Grunt to dobrze przygotować naszego milusińskiego do życia w świecie pełnym trudnych wyborów, czyhających na każdym kroku. Dosłownie na każdym.

Obraz

Ktoś w Maxis sięgnął po rozum do głowy i pozwolił oto bowiem zniewolonym simom rozwinąć skrzydła. Wreszcie możemy tułać się po mieście wedle uznania, nagabywać ludzi na ulicach i podglądać sąsiadki pod prysznicem. Żadnych teleportów między miejscami, tylko nasz sim, jego nogi, jego samochód, bądź darmowe (!) taksówki (wspominałem już, że Sunset Valley to utopia?). Oczywiście opcja wędrówki gdzie-dusza-zapragnie wymusiła sporo zmian na deweloperze. Maxis oszukało troszkę piramidę Maslowa i nie trzeba już tworzyć planu dnia w oparciu o godzinne wizyty w toalecie i przyrządzanie naleśników. Niestety wciąż należy brać poprawkę na niekończące się przeprawy z pokoju do pokoju kiedy korytarz ciasny, a krzątających się maluchów nie brakuje. Może w The Sims 4 nasi podopieczni nauczą się wreszcie przechodzić bokiem?

[break/]Simowie nie należą co prawda do najbardziej zaradnych, zero-jedynkowych istot, ale ich charaktery są już tutaj niebezpiecznie realistyczne. Każdy dorosły sim opisany jest pięcioma cechami (maluchy nabywają je w trakcie dorastania). Szalony, wyobcowany mol książkowy? Wybuchowa, agresywna wegetarianka? Żaden problem. Pięć cech to może niewiele, ale ich łączenie daje niesamowite rezultaty. Wybierzcie szczerze, ustawcie simom wolną wolę i obserwujcie jak spędzają żywot, który magicznie przypomina wasz. Oczywiście, sztuczna inteligencja wciąż pozostawia wiele do życzenia i najlepiej jednak pozbawić milusińskich jakiejkolwiek możliwości decyzyjnej. Jeśli dla przykładu, nie są opisani parametrem "perfekcjonista", z pewnością zaczną łazić po kałużach, a muszla klozetowa zarośnie mchem, co oczywiście wpłynie negatywnie na ich samopoczucie za sprawą nowych "nastrójników".

Obraz

Te pozornie nieistotne modyfikatory mogą doprowadzić naszego sima do prawdziwej ekstazy lub odwrotnie, do szaleństwa i dekadenckich wizji. Simowie, jak to ludzie, lubią dobrze zjeść, mieć czysto w domku i żyć w relatywnym dobrobycie. Nawet jeśli nie do końca spełnią swoje potrzeby, mają szansę zachować pozytywny nastrój. Kto by się tam martwił brudnymi naczyniami, kiedy dziecko jest najlepszym uczniem w szkole, a żona zrobiła przepyszną tofu-sałatkę? Gorzej jeśli nasz syn nie odrabia zadań, zaś małżonka nie przeczytała ani jednej książki kucharskiej. Wówczas nasz sim będzie chodził przygnębiony kilka dni, a grymas wywołany przez zjedzenie feralnego posiłku utrzyma się przez parę godzin. O ile na szczęście nam z łatwością przychodzi wyprowadzenie krnąbrnego potomka na prostą, a i w kulinariach szybko się podciągamy, tak sąsiedzi ciągle chodzą przygnębieni. Rzadko awansują, a gdy rodzą potomka to zazwyczaj zapominają zakupić mu łóżeczka. W efekcie, nasze dziecko dorasta w szczęściu, kiedy jego rówieśnicy tworzą miniaturową Generację X...

Częstym argumentem przeciwko graniu w The Sims była względna bezcelowość rozgrywki. Dla fanów wszelkiego rodzaju wyzwań czy zadań, Maxis przygotowało teraz życiowe aspiracje i sporo okazji, które poprawiają samopoczucie simów, dodając im przy okazji dużo punktów do "życiowego szczęścia". Jeśli nasz sim para się sportem, to wypad do lokalnej siłowni na pewno poprawi mu humor i samoocenę. Im dłużej jest zadowolony, tym więcej jednostek życiowego szczęścia otrzymuje. To pozwala na odkrywanie różnorakich nagród, dzięki którym usprawnimy sima, obdarzając go "żelaznym pęcherzem" czy zwiększając jego produktywność w sprzątaniu. Niespecjalnie sprawdza się to w przypadku, gdy rozpatrujemy The Sims 3 w kategoriach "symulatora", lecz na pewno pozytywnie wpływa na dynamikę, nastawiając rozgrywkę na dążenie do wypełniania zadań. Ale, ale - najważniejsze w życiu sima jest osiągnięcie "życiowej aspiracji". Zależnie od wybranych przez nas cech, podopieczny może zapragnąć zostać wirtuozem gitary, bądź największym bandziorem w mieście.

Obraz

Nie zawsze jednak w życiu wiedzie się tak jakbyśmy chcieli. Jeśli nie doczekamy się potomka, a nasza rodzinka wyzionie ducha, trzeba będzie zacząć zabawę od nowa. Śmierć podopiecznych na pewno demotywuje, ale The Sims to nie tylko wychowywanie elektronicznych żyjątek - to także gratka dla domorosłych architektów i budowlańców. Wreszcie deweloper zauważył, że meble mogą stać pod różnym kątem, na stole może leżeć coś więcej niż talerz zupy, a telewizor da się włączyć pilotem nawet jeśli stoi przed nim mały stolik. Sim pragnący poskakać przed ekranem nie musi już być w odpowiedniej odległości. Nic nie stoi również na przeszkodzie, kiedy zapragniemy zbudować wielopiętrowy dom z niekończącymi się schodami. Wciąż jednak niektóre obiekty muszą mieć odpowiednio dużo miejsca, nawet gdy wydawałoby się, że są łatwo dostępne dla naszych podopiecznych. Razi troszkę skromna ilość mebli i tapet, lecz tutaj z kolei z pomocą przychodzi narzędzie tworzenia własnego stylu.

[break/]Mam wrażenie, że Maxis zatrudniło specjalistę badającego środowisko zajmujące się modyfikacjami poprzednich odsłon. Gracze zyskali nowe możliwości, które jak dotąd zarezerwowane były dla osób ściągających nieautoryzowane dodatki. Teraz każdy posiadacz tytułu może stworzyć dowolną tapetę czy powierzchnię dla każdego przedmiotu i części garderoby, w dowolnych barwach. Dywanowe rajstopy, metaliczna koszula, różowa kuchenka - jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. Wszystkie szalone pomysły, gnieżdżące się w umysłach, można wcielić do gry. Styl wystarczy zapisać i już można go wykorzystywać dowolnie często do pokrycia przedmiotów czy ścian. A kiedy pokłady inwencji twórczej się wyczerpią, z pomocą przychodzi wielomilionowa społeczność z całego świata. Można by rzecz, że gracze odwalają robotę za samo Maxis... Ale czy to źle?

Obraz

No i sama strona internetowa The Sims to okno na niezwykle barwny świat. Tutaj właśnie możemy obserwować, co zrodziło się w wyobraźni innych graczy. Za pomocą kilku kliknięć wrzucamy do "naszego świata" gwiazdy filmowe, wymyślne posesje i wszystkie inne elementy, które ktoś stworzył lub zmodyfikował. Piękne? Jak najbardziej, chociaż niemniej po pewnym czasie zaczyna brakować nowych konstrukcji. I tutaj pałeczkę przejmuje Electronic Arts - The Sims 3 pokazuje na czym tak naprawdę polega nowa polityka mikropłatności. Za pozornie niewielkie pieniądze możemy zakupić nowe fryzury, meble czy nawet całe zestawy przedmiotów. Problem w tym, że za najciekawsze pakiety przyjdzie nam słono zapłacić. Apetyt rośnie szybko, zaś wirtualne 12 Euro kończy się w mgnieniu oka. Można co prawda wyłapać kilka darmowych dodatków (w tym bezpłatne bonusowe miasto), ustępujących jednak w większości jakością płatnym odpowiednikom. Na szczęście bez tego wszystkiego da się się obejść, przeznaczając czas na takie dobrodziejstwa jak tworzenie filmów czy foto-historii o naszych milusińskich.

A kuriozalnych sytuacji, które aż proszą się o rejestrację, nie brakuje. Wprawny gracz z reżyserskim zacięciem w dołączanym edytorze da radę zmontować całkiem oryginalny i ładny projekt. Czy nawet bardzo ładny, gdyż oprawa wizualna serii poszła mocno do przodu, co znalazło niestety także odzwierciedlenie w wymaganiach sprzętowych - specyfikacja, która pozwalała na bardzo płynną grę w The Sims 2, tutaj potrafi czasami dławić się przy przejściu z widoku całego miasta na konkretny obiekt. Mimo to gra całkiem nieźle sprawuje się nawet na średniej klasy komputerach przenośnych, choć warto pokusić się o małe modyfikacje sprzętowe - bo zaiste, jest na co popatrzeć. Woda wreszcie przypomina prawdziwą, przezroczystą ciecz, cieniowanie jest realistyczne, a animacja simów robi kolosalne wrażenie. Grymasy twarzy i gestykulacja przekazują tysiące komunikatów. Doskonale widać czym simowie się zajadają, co czai się w ich lodówce oraz jak dokładnie myją rano zęby.

Obraz

Możliwości ciut przytłaczają. W The Sims 3, życie elektronicznego człowieka może potoczyć się na wiele różnych sposobów. Wspomniany Janek równie dobrze mógłby zostać dyrygentem, a Joanna otyłą położną, nie lubiącą dzieci. Jak to w prawdziwym życiu, nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Deweloper wraz z nadejściem nowej części "symulatora życia", wprowadził garść zmian, które na plus zmieniły oblicze serii. Dla wielu, The Sims pozostanie grą dla motłochu, w którą nie przystoi grać poważnym graczom. Reszta, która nie miała awersji do poprzednich tytułów Maxis, będzie :trójką" naprawdę zadowolona. To najbardziej dopracowana i rozbudowana część serii. Warto mieć jednak w zanadrzu nieco gotówki na dodatki, które już niedługo wyrosną jak grzyby po deszczu - wszak Jankowi znudzi się kiedyś jego komplet wypoczynkowy z ekologicznej skóry...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (14)
Zobacz także