Unia Europejska uruchamia własną platformę społecznościową

Unia Europejska uruchamia własną platformę społecznościową

Unia Europejska uruchamia własną platformę społecznościową
Unia Europejska uruchamia własną platformę społecznościową
Źródło zdjęć: © Pixabay
Kamil J. Dudek
03.05.2022 12:02, aktualizacja: 04.05.2022 12:21

Pewna bardzo doniosła i powszechnie zignorowana przemiana miała miejsce w krajobrazie cyfrowym Unii Europejskiej. Wspólnota uruchomiła pilotażowo własne instancje platform społecznościowych: EU Voice i EU Video. Są one oparte o rozwiązania Mastodon i PeerTube.

Posiadanie przez Europę dedykowanego węzła sieci społecznościowej samo w sobie nie gwarantuje oczywiście korzystania z zalet decentralizacji ani nie zapewnia niezależności i bezstronności. Ale jest krokiem na drodze do niezależności od amerykańskich sieci, przede wszystkim Twittera. A to istotne. Wbrew temu, co stanowi popularny (i chybiony) argument "Twitter jest prywatną firmą i może robić, co chce", portal ten zdecydowanie nie jest niezależny od presji i klimatu politycznego związanego bezpośrednio z sytuacją w Stanach Zjednoczonych.

Praktyczne uzależnienie cyfrowej obecności europejskich instytucji (w ogólności - także tych lokalnych, krajowych) od dostępności Twittera, podlegającego przede wszystkim amerykańskim regulacjom, to problem natury politycznej. Fragment polityki komunikacyjnej jest zlecany firmie, która choć jest zobligowana do przestrzegania unijnych przepisów, to nie jest zobowiązana do oferowania komukolwiek kont.

Amerykańska firma

Choć ryzyko usunięcia europejskich/unijnych kont jest znikome, poleganie na deklaracji "wystarczy nie łamać regulaminu" jest niewystarczające. Znaczenia nie ma też nieunikniona różnica skali zasięgów: przytłaczająca większość użytkowników pozostanie na Twitterze, ale UE nie może oczekiwać od swoich obywateli zakładania kont w amerykańskim serwisie. Integralność polityczna wymusza też posiadanie technicznego zaplecza zapewniającego niezależność infrastruktury.

Wreszcie, regulacje dotyczące treści i danych wrażliwych są diametralnie różne między USA i UE, ze względu na odmienny obyczaj prawny i historię. W Stanach Zjednoczonych zupełnie nie istnieje koncepcja RODO (GDPR), a przepisy dotyczące np. moderacji są rozproszone i niejednoznaczne. Niestosowane są także instytucje regulujące ruch cyfrowy. Poza wszechwładnym (i często niezbyt spostrzegawczym) FCC, monitoring sieci jest dokonywany przez Federalne Biuro Śledcze (FBI).

Odmienne podejścia

Obecna doktryna, na bazie której budowany jest porządek prawny Unii Europejskiej w tym zakresie, opiera się o maksymę "co nielegalne offline, powinno być nielegalne online". USA obrało niedawno nieco inną strategię, wychodząc przede wszystkim od walki z dezinformacją. Powołano w tym celu Disinformation Governance Board, ale nowy urząd budzi bardzo poważne obawy amerykańskich konserwatystów, a Homeland Security ma kłopot z określeniem jego zakresu działalności.

EU Voice i EU Video w zamyśle nie mają być masowymi alternatywami dla Facebooka i Twittera. Instancje powstały przede wszystkim jako narzędzia komunikacji dla europejskich urzędów i instytucji (EUI). Nadzór nad niniejszymi węzłami społecznościowymi będzie sprawować urząd Europejskiego Inspektora Danych Osobowych. Jest nim obecnie Wojciech Wiewiórski.

Skontaktowaliśmy się z Cyfryzacją KPRM (punkt kontaktowy MC) aby dowiedzieć się, czy Polska planuje pojawić się na EU Voice i czekamy na odpowiedź.

Programy

Zobacz więcej
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)