WH40K: Dawn of War II - Retribution

Redakcja

21.03.2011 13:01, aktual.: 01.08.2013 01:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Powołana do życia w 2004 roku seria Warhammera 40,000: Dawn of War po raz kolejny zaprasza przed komputery. Wcześniej mieliśmy już do czynienia z kilkoma grami wideo na licencji popularnej strategii planszowej, ale dopiero współpraca firm Relic Entertainment oraz THQ doprowadziła do stworzenia dzieła na miarę oryginału. Przez te kilka lat doczekaliśmy się wielu ciekawych produktów w ramach sagi na PC, twórcy nie bali się eksperymentować z różnymi rozwiązaniami, dzięki czemu każda edycja wnosiła jakiś powiew świeżości. Swoistym przełomem było Dawn of War II, a także dodatek Chaos Rising, przez jednych uznane za arcydzieło, przez innych przyjęte z lekko skwaszoną miną. Nowe rozszerzenie „dwójki” trafia na rynek niemal dokładnie rok później. Jest jeszcze bardziej brutalnie - poznajcie DoW II – Retribution.

Gra rozpoczyna się dekadę po zakończeniu poprzedniej odsłony serii. Sektor Aurelia, oficjalnie znajdujący się pod pieczą zakonu Krwawych Kruków, znów stanął na krawędzi wojny. Najważniejszą modyfikacją w dodatku jest to, że prezentowaną historię możemy poznać z perspektywy sześciu różnych ras - do dyspozycji oddano nam Kosmicznych Marines, Siły Chaosu, Tyranidów, Orków, Eldarów, a także zupełnie nową Gwardię Imperialną. Każda z tych stron ma jakiś interes w przejęciu Aureli. Eldarzy poszukują tu starożytnego artefaktu, rój Tyranidów dąży do połączenia z główną flotą, wielkie zielone stwory, korzystając z sytuacji, grabią co się da, Krwawe Kruki muszą sprawdzić czy Wielki Mistrz jest rzeczywiście zdrajcą, a ich z kolei tropią przedstawiciele Chaosu. Jednocześnie wszyscy boją się nadciągającej Inkwizycji, mającej oczyścić planetę z życia…

Fabuła została stworzona z dużym polotem i jest naprawdę spójna - pomińmy niemniej jej dalsze szczegóły, żeby nie psuć nikomu niespodzianki. Lepiej zająć się realizacją całości, która mogła być jednak lepsza. Bez znaczenia, jaką wybierzemy frakcję, akcja zawsze ma miejsce na identycznych mapach i polega na przejmowaniu kolejnych punktów. Zadanie wprowadzające oraz intro są również identyczne we wszystkich przypadkach, nie licząc kilku kosmetycznych zmian na samym końcu kampanii. Oczywiście występuje spore zróżnicowanie modelu walki poszczególnych ras, lecz mająca ogromny potencjał historia została tu wykorzystana tylko w nikłym stopniu. Na szczęście to jeden ze sporadycznych powodów do narzekania, bo sama rozgrywka doczekała się różnych udoskonaleń.

Obraz

Twórcy z Relic przygotowali szesnaście misji (w tym dziesięć obowiązkowych), umiejscowionych na pięciu różnych planetach – są to Tajfun, Meridan, Cyrene, Calderis, plus wspomniana Aurelia. Przed rozpoczęciem akcji poruszamy się po menu odprawy. Wybieramy, gdzie się udać (jeśli akurat jest taka opcja), po czym przygotowujemy armię. Od początku dysponujemy trzema bohaterami, potem dochodzi też czwarty. Wedle uznania, część z nich da się zamienić na jednostki specjalne. Po ukończeniu misji jedna nagroda jest przyznawana odgórnie, drugą wybieramy samodzielnie – zazwyczaj spośród nowego oddziału lub usprawnienia dla dowódców. Ci ostatni mogą oto awansować do dziesiątego poziomu doświadczenia. Każdy nabyty punkt oznacza kolejną umiejętność (w Retribution dodano sporo nowych), a to znaczne ulepszenie w porównaniu do Chaos Rising, gdzie przez cały czas inwestowaliśmy „w nieznane”, żeby przejść do kolejnego etapu rozwoju. Gdy przeskakujemy między ekranami odprawy, w tle toczy się rozmowa bohaterów, która z jednej strony odsłania kolejne wątki, z drugiej ujawnia zaś, co nas czeka w nadchodzącym zadaniu.

[break/]Właściwa zabawa zaczyna się oczywiście wraz z wczytaniem mapy. Nie znajdziemy na niej standardowych baz, ale porozrzucane w różnych miejscach budynki, pozwalające na rekrutację jednostek charakterystycznych dla danej frakcji - kupujemy je za surowce w postaci rekwizycji i energii, jakie zdobywamy po rozbiciu skrzyń. Rozgrywka jest równie dynamiczna, jak dotąd, jednak użytkownik może podejść sobie do niej na spokojnie, gdyż czas ukończenia misji nie ma znaczenia. Odpowiednie wykorzystanie bunkrów, osłon oraz zdolności specjalnych jednostek to klucz do zwycięstwa. Ciekawostką jest Gwardia Imperialna, która wyróżnia się spośród pozostałych ras - jej oddziały są bardzo słabe, ale nie musimy szczególnie obawiać się o utratę tychże, żywotność jest bowiem nadrabiana liczebnością, a także ciężkim sprzętem. Same walki umilają tradycyjnie wstawki filmowe. W jakiś sposób urozmaica to rozgrywkę, ale z czasem odnosi się wrażenie, że akcja stopowana jest za często – a przerywników nie da się pominąć.

Obraz

Prócz kampanii dla samotnego gracza, tytuł oferuje również szarpanie w kooperacji i zabawę wieloosobową. Tryby pozostały takie same, jak wcześniej, wprowadzono za to jedną istotną zmianę - Games for Windows zostało zastąpione przez Steama, co znacznie ułatwia nam życie. Rozgrywka z innymi pozwala usprawnić taktykę oraz nauczyć się paru ciekawych sztuczek. Niemałą atrakcją jest już opisana Gwardia, czyniąca mecze bardziej różnorodnymi, świetnie uzupełniająca pozostałe rasy. Sporą frajdę zapewnia też tryb Ostatnia Linia Obrony, w którym wraz z przyjaciółmi musimy przetrwać dwadzieścia fal ataków wroga. Jeśli akurat chcemy rywalizować ze światem, możemy wziąć udział zarówno w meczach „nieoficjalnych”, jak też rankingowych. W tych ostatnich mierzymy się z przeciwnikiem o podobnym poziomie umiejętności, dobranym automatycznie – dzięki wykorzystaniu platformy Valve idzie to znacznie sprawniej.

Do kwestii dyskusyjnych należy grafika. Choć wszystkie mapy wykonano z polotem, a każda z planet ma swój unikalny klimat, sama oprawa już w bieżącym 2011 roku tak nie zachwyca. Wybuchy, strzały, ogień czy pozostałe efekty wciąż wyglądają znakomicie, jednak pamiętajmy, że są oparte na starym silniku Essence 2.0. Niedociągnięcia rekompensuje co prawda niesamowita, mroczna atmosfera oraz różnorodność oprawy, ale ekipa Relic Entertainment powinna przyjąć do wiadomości, że już czas na przesiadkę na nową technologię. Jeśli natomiast chodzi o sam dźwięk, produkcji nie da się raczej niczego większego zarzucić. Wysoki poziom charakteryzuje zarówno porywającą, symfoniczną muzykę z chórami, czy odgłosy walki, jak też świetne, przekonywujące głosy aktorów.

Obraz

Warhammer 40,000: Dawn of War II – Retribution to bez cienia wątpliwości produkcja udana. Dodatek w ciekawy sposób rozwija fabułę poprzednich części, zaś na poziomie technicznym wprowadza kilka nowości, zachowując jednocześnie charakterystyczny dla serii, ponury klimat. Można mieć pretensje do twórców, że potencjał tytułu nie został wykorzystany w stu procentach, że misje się powtarzają, a do tego wciąż mamy do czynienia z podobną grafiką, nie zapominajmy jednak, iż to tylko rozszerzenie, które i tak oferuje bardzo dużo - być może nawet więcej, aniżeli niejedna pełnoprawna produkcja. Na zmiany przyjdzie czas w kolejnych „pełnych” częściach, do tego czasu jednak otrzymujemy solidną dawkę wojny oraz chaosu, jaka na dłuższy czas powinna zaspokoić apetyty fanów.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także