Dark Messiah of Might & Magic

Redakcja

05.06.2007 13:41, aktual.: 01.08.2013 01:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Świat Might and Magic jest światem niewdzięcznym dla nowości. Ustalona już seria gier, która w owym settingu się rozgrywa, czyli legendarne Heroes of Might and Magic, świeci tryumfy na rynkach mimo wielu, niekoniecznie na lepsze, zmian wprowadzanych przez kolejne zespoły twórców. Dark Messiah of Might and Magic jest próbą odrobinkę innego podejścia do cudownej krainy fantasy i pozwala nam spojrzeć nań oczami jednego z jej mieszkańców. Nie oszukujcie się jednak, nie jest to bohater szary, przeciętny i bezimienny, niczym w Gothicu. Dark Messiah of Might and Magic jest grą FPP, która pozwala nam wcielić się w Saretha, młodego wojownika o niezwykłym przeznaczeniu.

Fabuła Mrocznego Mesjasza nie należy do najbardziej oryginalnych i wciągających, co stało się już chyba standardem jeśli chodzi o gry FPP. W najnowszej produkcji Ubisoft wcielimy się w postać Saretha, sieroty, adepta magii i miecza, wychowywanego przez pewnego maga. Potężny ów czarownik zleca nam odnalezienie artefaktu. Pakujemy więc kilka zwojów, napojów i nędzny mieczyk, aby wyruszyć na wyprawę, która odmieni życie nie tylko nasze, ale i całego świata. W trakcie naszych przygód towarzyszyć nam będą piękne panie. Pierwsza z nich po szybkiej prezentacji swych wdzięków wedrze się do głowy naszego bohatera, aby wspierać go w trakcie gry radami i nazbyt częstymi, ironicznymi komentarzami.

Druga pani jest urocza, młoda i niedoświadczona, zaś częściej będziemy ją ratować, niż cieszyć się miłą rozmową przy płonącym ognisku. Odnalezienie artefaktu staje się początkiem całkiem skomplikowanej afery, podczas której, jakże oryginalnie, dowiemy się strasznej prawdy o naszym ojcu. Cała fabuła nie jest może nazbyt odkrywcza, ale zdecydowanie przykuwa do monitora na samym początku rozgrywki. Historia przedstawiona w Dark Messiah of Might and Magic nie należy do najbardziej wciągających, posiłkując się wieloma ustalonymi w tego typu typach produkcji standardami, takimi jak Poszukiwanie Potężnego Artefaktu, czy Walka z Ogromnym Potworem Broniącym Wyjścia.

Obraz

Nie narzekajmy jednak zbytnio na fabułę, gdyż nie na niej opiera się przecież gra akcji. A tej w Dark Messiah of Might and Magic znajdziemy aż nadto. Odwiedzimy wiele egzotycznych miejsc, między innymi Świątynię Pająka znajdującą się na pustynnej wyspie opanowanej przez orki, czy różnorakie urocze miasta i miasteczka, których ulice spłyną krwią tych, którzy staną nam na drodze. Porwiemy również statek potężnego maga (czym odrobinkę go wkurzymy) i będziemy uganiać się po dachach za potworkiem, który ukradł nam ważny artefakt. Jak widać, emocji nie zabraknie, sama gra nie polega bowiem tylko na wygrywaniu identycznie wyglądających pojedynków rozgrywających się w kolejnych pomieszczeniach. W produkcji Ubisoftu zmierzymy się również ze smokami i cyklopami, a te potyczki potrafią dopiero przyspieszyć bicie serca każdego gracza. Tym bardziej, że z tymi stworami w walce bezpośredniej po prostu nie mamy szans, musimy więc uciec się do innych sposobów ubicia znienawidzonego przeciwnika.

[break/]A te nie byłyby możliwe, gdyby nie silnik graficzny, na którym opiera się Dark Messiah. Gdyby nie technologia Source, znana wszystkim porządnym graczom ze świetnego Half Life 2, gra straciłaby wiele ze swego uroku. Nasza postać może bowiem kopnąć, podnieść, czy rzucić w przeciwnika większością przedmiotów, których w świecie realnym można by użyć do takiego właśnie celu. Oprócz najprostszego w świecie podnoszenia cieszy nas specjalny czar, pozwalający nam na przenoszenie, rzucanie, czy przyciąganie wielu przedmiotów. Nawet jeśli nie skorzystamy z takiej opcji, sama możliwość jest wielkim plusem gry. Oprócz znakomitej fizyki przedmiotów martwych przez cały czas spędzony w świecie Might and Magic możemy cieszyć się silnikiem fizycznym stosowanym na przeciwnikach, którzy są również prawie de facto martwi.

Obraz

W jednej z misji przyjdzie nam wspinać się po stromych wewnętrznych ścianach wieży, jednocześnie walcząc z dziesiątkami ogromnych pająków (czy tylko ja nie cierpię w grach pająków najbardziej?). Uwierzcie, że właśnie w takich momentach widać pełną moc silnika Source. Wstrętne, włochate potwory trafione śmiertelnym ciosem odbijają się od ścian i spadają, wydając miłe dla ucha plaśnięcie sięgnąwszy ziemi. Mimo całej głębi, którą silnik fizyczny wprowadza do gry sprawia on dwa problemy. Po pierwsze, bardzo często ów system generuje śmieszne błędy poprzez swoją nadproduktywność. Na przykład, postać spadająca ze schodów może wykonywać tą czynność przez dłuższy czas, machając przy tym dziwnie wszystkimi kończynami. Wygląda to dość zabawnie, ale na pewno zaczyna przeszkadzać po obejrzeniu takiego przedstawienia po raz dwudziesty. Drugi problem łączy się bardzo blisko z rozwiązaniem, które miało rozgrywkę urozmaicić, lecz zamiast tego zbytnio ją ułatwia.

Obraz

Silnik fizyczny został zastosowany również w trakcie walki. Możemy więc podnieść prawie każdy przedmiot leżący sobie na podłodze i cisnąć nim w przeciwnika. Przydaje się to szczególnie na początku. Pozbawionym braku umiejętności i doświadczenia w systemie walki graczom na pomoc przyjdzie odpowiednio rzucona beczka z oliwą, czy krzesło. Przeciwnik trafiony takim, całkiem sporym pociskiem, straci na chwilę równowagę, a to daje nam szansę na wybranie jednej z dwóch dróg postępowania z takim niemiłym, czyhającym na nasze życie wrogiem.

[break/]Możemy spróbować szybko takiego misia dobić, co nie zawsze się udaje i ma ten minus, że zbliżamy się niebezpiecznie do rwących szponów/mieczy/zębów. Alternatywą jest ucieczka i modlenie się, aby ścigający nas stwór ugrzązł gdzieś na jakiejś przeszkodzie terenowej, co jak wszyscy wiemy, silnik Source generuje aż nazbyt często. Uradowani wyższością sprytu nad siłą mięśni, napinamy wtedy cięciwę łuku i spokojnie wykańczamy poczwarę z bezpiecznej odległości. Mimo tego, że jest to dość irytujące, nie jest to największy problem Dark Messiah of Might and Magic. Twórcy, w całej swej mądrości, umieścili bowiem w świecie gry mnóstwo ścian kolców, ognisk, czy pułapek, na które możemy nadziać naszych przeciwników. Każdemu wrogowi wystarczy jedno takie nadzianie, my za to możemy sobie skakać na kolce, doznając tylko powierzchownych ran. Ubisoft dał graczowi najpotężniejszą broń, z którą żadne BFG, wyrzutnie rakiet, czy Ostrza Mrozu nie mają szans. Tym narzędziem śmierci jest nasza...noga.

Obraz

Ach, prawa noga Saretha. Gdyby nasi piłkarze byli tak wysportowani, trafialiby gole w taki sam sposób, w jaki inni strzelają je Kuszczakowi. Kopnięty przeciwnik odskoczy na kilka kroków, co skrzętnie możemy wykorzystać na kilka sposobów. Pierwszym z nich jest nadzianie potwora na kolce. Jak już wcześniej wspomniałem, te znajdują się prawie wszędzie, stanowiąc standardowe wyposażenie wszystkich pomieszczeń, chatek i katakumb. Drugi sposób, to zrzucenie wroga w przepaść. Podczas ekskursji na wyspę opanowaną przez orki, 85% obrońców zginęło właśnie w ten sposób. Nie wiadomo bowiem dlaczego stwory te rozmiłowały się w budowaniu swoich domów na klifach i skałach, a siedziby te łączą chybotliwe kładki. Tak więc robienie nogą staję się najpotężniejszym narzędziem zemsty. Oprócz nogi, do dyspozycji graczy oddano cały zasób śmiercionośnych zabawek, takich jak noże, miecze, czy kije. Dla każdego coś miłego. Po prawym przyciskiem myszki znajduje się klawisz blokowania. W tym momencie w ruch idą tarcze, dzięki którym atakujący przeciwnik nie rani postaci gracza. Pozostałe dwa sposoby walki to lubiany przez wszystkich karabin snajperski czasów średniowiecza, czyli łuk i równie śmiercionośna, co piękna wizualnie, magia.

Obraz

Dark Messiah of Might and Magic nie jest jednak tylko prostym FPP. Podczas naszych przygód zdobędziemy bowiem punkty doświadczenia, które możemy wydać na wykupienie umiejętności z trzech drzewek, walki bezpośredniej, dystansowej i magii. Z każdą z tych dziedzin łączą się takie bonusy, jak zwiększenie punktów życia, umiejętność skradania się, czy większa ilość śmiercionośnych zaklęć. A te wyglądają po prostu przepięknie, ich pole rażenia i obrażenia są równie imponujące, szczególnie na wyższych poziomach doświadczenia. Jak zwykle najlepsze wrażenie robi kula ognista, która jest najlepszym remedium na wszelkie biegające i wrogie nam dolegliwości.

[break/]Odpowiednie dobranie umiejętności walki wręcz wraz z magią staną się przyczyną naszego nieuniknionego zwycięstwa w każdej potyczce, czy to z orkiem, czy to z miejskim strażnikiem. System walki wygląda dobrze, ale ze strony praktycznej prezentuje się już trochę gorzej. Przez większość czasu walka będzie bowiem wyglądała następująco: 1. Widzimy agresywnego misia, więc rozpoczynamy akcję ofensywną za pomocą strzały, bądź kuli ognistej. 2. Agresywny miś zauważa nas i szarżuje, strzelamy więc jeszcze raz. 3. Kiedy miś zbliży się do nas, szukamy szybko wzrokiem kolców, ogniska, bądź urwiska. Dobre rozpoznanie terenu to połowa sukcesu. Wykorzystujemy więc to, aby przeciwnika zniszczyć.

Obraz

CD Projekt, jak zwykle zresztą, wydał grę przeładnie. Przede wszystkim zwraca uwagę wersja kinowa tłumaczenia, dzięki któremu możemy posłuchać oryginalnych, bardzo dobrze dobranych głosów aktorów. Tłumacze postanowili przełożyć teksty w duchu średniowiecznej polszczyzny, co sprawia, że jeszcze bardziej możemy wtopić się w świat gry, tak przepięknie zaprezentowany przez silnik graficzny Half Life 2.

Obraz

Dark Messiah of Might and Magic jest produktem bardzo dobry, przepięknym i świetnie brzmiącym. Splendor graficzny i pobłyskujące miecze nie wystarczą jednak, aby gra była genialna i stała się legendą. Mroczny Mesjacz nie prześcignie stareńkiego, ale świetnego Hexena 2, nie stanie się również Half Lifem 2 FPS-ów fantasy, mimo niewielkiej ilości reprezentantów gatunku. Wszystkie elementy zostały wykonane bardziej niż poprawnie, ale ta mieszanka wciąż zawiera kilka irytujących bugów, które mogą skutecznie zniechęcić do gry. Mimo to polecam to dzieło każdemu, kto ma ochotę pomachać mieczem bez RPG-owych pretensji. Świat Might and Magic może Was jeszcze zachwycić.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także