Dead Space 2

Redakcja

02.02.2011 14:43, aktual.: 01.08.2013 01:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chociaż po Mirror's Edge oraz Dead Space myśleliśmy już, że Electronic Arts pójdzie bardziej w stronę oryginalnych produkcji, sukces dzieła EA Redwood Shores zapalił światełko w skarbcu firmy i tak wrócili do pierwotnego planu wykorzystywania udanej licencji do granic możliwości. Obok pierwszej części kosmicznego koszmaru, pojawiła się ogromna ilość gadżetów w postaci figurek, książek, komiksów, a nawet filmów animowanych. Wkrótce na konsolę Nintendo Wii zawitało Dead Space: Extraction – przedstawiciel gatunku strzelanek na szynach. Następnie było jeszcze Ignition, acz raczej nie warto o tej pozycji wspominać... Teraz, dwa lata od czasu pojawienia się na półkach sklepowych „jedynki”, mamy wreszcie zaś okazję poznać dalsze losy Isaaca...

Doceniam, kiedy w kontynuacjach znajduje się opcja umożliwiająca zapoznanie się z wydarzeniami z poprzednich części - ten mały szczegół dał Dead Space 2 sporego plusa na starce. Krótki filmik zarysowuje nam całą historię i doskonale wprowadza do świata gry. Po tragicznych wydarzeniach na USG Ishimura – statku kopalni, Clarke budzi się w zupełnie nieznanym sobie miejscu. The Sprawl, albo jak kto woli Titan Station, to olbrzymie miasto wbudowane w szczątki pierwszej wydrążonej przez ludzi planety. Z początku przyczyny, dla których zostaliśmy akurat zapakowani w kaftan bezpieczeństwa są raczej oczywiste - w końcu kto by uwierzył w historyjki o potworach? Kolejne przesłuchania dają jednak sporo do myślenia. Na tutejszych makabryczne opisy nie robią większego wrażenia i zdawać by się mogło, iż bardziej interesuje ich tajemniczy artefakt znaleziony na Aegis VII...

Kontakt z nim, jak pamiętamy, owocował na początku halucynacjami i napadami agresji. Potem ciała poległych w wywołanych zamieszkach zaczęły przemieniać się w straszliwe bestie, w krótkim czasie zabijające wszystko na swojej drodze. Okazuje się, że w umysłach silnych jednostek, które dotknęły ten "marker", zapisany jest kod pozwalający na odtworzenie kolejnych artefaktów, dlatego korporacje rzuciły się do szukania ocalałych z planety oraz badania ich, chcąc wybudować swój mistyczny obiekt, zapewne z perspektywą wykorzystania go w celach wojskowych. To sprowadza nas właśnie do Titan Station, tła historii w Dead Space 2 - tu koszmar zaczyna się na nowo. Isaac musi pomóc ocalałej garstce ludzi i wydostać się z opanowanej przez Nekromorfy stacji kosmicznej.

Obraz

Pierwsze chwile z dziełem Visceral Games są bardzo obiecujące. Jest mrocznie, strasznie, Clarke w kaftanie bezpieczeństwa ratuje się ucieczką. Potem uwalniamy się i jeszcze przez moment w napięciu pochodzimy z samą latarką - bezradność działa na spory plus, bo czuć przerażenie. Bez broni nie mamy szans z maszkarami. No ale niestety nie jest nam dane cieszyć się tą chwilą wiecznie. Szybko w nasze ręce trafia zmodyfikowany medyczny laser, a dalej z każdym kolejnym krokiem stajemy się coraz bardziej niezwyciężeni. Z poległych potworów wypada sprzęt, lekarstwa oraz kasa, zaś cała gra przemienia się raz dwa z horroru w wesołą wyrzynkę. Przestajemy się obawiać czegokolwiek. Nadbiegające zewsząd stwory tniemy na kawałeczki i o ile nie zabraknie nam amunicji, nie stanowią one dla nas żadnego większego wyzwania.

[break/]Zabrakło ponadto szokujących scen, które pamiętamy z "jedynki" - dosadnie ukazywały przecież obłęd, w jaki popadła załoga USG Ishimura. Takie smaczki, jak chociażby pani doktor podcinająca sobie na naszych oczach gardło skalpelem, czy oślepiona kobieta tuląca zmasakrowane ciało były niesamowite. Tu podobnych akcji jest jak na lekarstwo i nie są one tak porażające. Szkoda, bo The Sprawl oferuje przecież dużo bardziej zróżnicowane środowisko pod podobne momenty. Za duży nacisk położono na samo strzelanie. Efekt mrożącego krew w żyłach zaskoczenia praktycznie nie istnieje, a przez pełną swobodę w manewrowaniu kamerą często gdy pojawi się jakaś straszna scena najnormalniej w świecie możemy ją przeoczyć, bo akurat gapimy się w inną stronę. Dobrze, że przynajmniej dopieszczono omamy głównego bohatera – te pojawiają się nagle i choć nie są specjalnie przerażające, to dobrze oddają stan psychiczny, w jakim się znajduje.

Obraz

W samej rozgrywce niewiele się zmieniło. Na pole boju spoglądamy w tym samym ujęciu, co dawniej, do naszej dyspozycji ponownie oddano sklep oraz urządzenie do ulepszania arsenału. Tu i ówdzie natrafimy także na audiologi oraz dzienniki mieszkańców stacji. Z nowych przedmiotów warto wymienić przede wszystkim zbroje występujące w kilku wariacjach. Obok klasycznego wdzianka górniczego, Isaac ubierze między innymi pancerz ochrony Titan Station, czy "kreację" znaną z okładki, jak też plakatów promujących Dead Space 2. Nie obyło się również bez nowego uzbrojenia. Tu warto wspomnieć głównie o Seeker Rifle, czyli karabinie snajperskim, a także Javelin Gun - połączeniu kuszy z piorunochronem. Posyłamy bełt w delikwenta, następnie zaś alternatywny tryb strzału uruchamia ładunek elektryczny rażący cel plus wszystko w jego otoczeniu. Nowe giwery spisują się w akcji nawet nieźle, acz wolałem trzymać się niezawodnego "przecinaka" oraz piły.

Obraz

Wraca ciekawie zaprojektowany interfejs, który wyświetla zawartość plecaka, ale trawi go dokładnie to samo niedopracowanie, co dotąd - gdy stoimy w kącie pomieszczenia lub wąskim przejściu, menu jest całkowicie nieczytelne, bo zasłania je bohater. W czasie plądrowania stacji natrafimy na przeróżne schematy, odblokowujące nową zawartość w sklepach. Pojawia się ponadto mini gra z hakowaniem oraz wykorzystywanie szybów wentylacyjnych - klaustrofobicznie tu i kamerę osadzono tak, że nigdy nie wiemy, co kryje się za rogiem... W Dead Space 2 dano nam również wreszcie pełną swobodę w poruszaniu się w stanie nieważkości. Prezentuje się to wyjątkowo dobrze i cieszy, że tym razem dostajemy trochę więcej miejscówek pozbawionych grawitacji. Samo Titan Station oszałamia zróżnicowaniem. Obok obiektów medycznych, zwiedzimy też kompleks sklepów, szkołę, a nawet kościół Unitologów - wiary skupionej wokół markera. Lokacje są klimatyczne i w interesujący sposób zaprojektowane. Pojawi się także olbrzymi smaczek dla weteranów pierwszej części Dead Space, no ale nie zdradzę jaki...

[break/]Obok historii dla samotnego gracza, w kontynuacji znalazło się jeszcze miejsce na tryb wieloosobowy. Budzi on spore skojarzenia z Aliens Vs. Predator i nic też dziwnego. Poszczególni członkowie drużyny ludzi, uzbrojeni po zęby, walczą z Nekromorfami, występującymi tutaj oto w kilku wariantach. Każdy posiada charakterystyczne dla swojej odmiany cechy - maszkary umieją biegać po suficie, a nawet widzą przeciwników przez ściany w formie zarysu ludzkiego układu nerwowego. Potrafią też pojawić się niemal wszędzie, bo za punkty odrodzenia robi system wentylacyjny. Choć w pojedynkę poczwary nie mają większych szans, tak atakując w grupie skutecznie wprowadzają chaos w szeregach ocalałych. To zresztą największa bolączka zabawy online - ekipa będąca w stanie dobrze wykorzystywać umiejętności stworów ma zapewnione zwycięstwo w niemal każdym meczu. Jest ucinanie kończyn oraz system awansowania zrobiony na modłę Call of Duty, niemniej tryb zupełnie nie przypadł mi do gustu. Dlaczego? Właśnie przez złe wyważenie sił stron, połączone z lagami, plus dość chaotyczną rozgrywkę. Jest to jednak niezły dodatek do kampanii, który warto jest sprawdzić.

Obraz

Od strony audiowizualnej niewiele się tak naprawdę zmieniło, poza rozmachem. Otoczenie z początku urzeknie drobnymi detalami, ale dość szybko zaczniecie wpadać na tekstury wyjątkowo słabej jakości. Same modele postaci wykonano po prostu porządnie. Mamy okazję zobaczyć kilkukrotnie starannie zrobioną twarz głównego bohatera, gdyż zdejmuje on osłonę dość często, ale na przykład w lustrach już się Isaac nie odbija. Jeżeli chodzi o stwory, doszło rzecz jasna kilka ich wariacji, lecz niczym szczególnie się nie wyróżniają. Mamy między innymi eksplodujące noworodki (Crawlers), zwinne kurduple w grupach (The Pack), strusiowate dziwolągi (Stalkers) i... na tym właściwie koniec. Na słowa uznania zasługuje sztuczna inteligencja - maszkary komunikują się ze sobą, co robi spore wrażenie. Da się niemniej odczuć brak starć z większymi poczwarami. Odnośnie dźwięków, nieźle wypada muzyka oraz wszelkie odgłosy otoczenia. Nie mogę za to zbytnio pochwalić aktorów, bo emocje w ich wykonaniu wypadają po prostu słabo.

Obraz

Podsumowując, w Dead Space 2 dostajemy w dużej części to samo, co mieliśmy przy okazji pierwowzoru. Niestety, po mocnym i bardzo klimatycznym wstępie, następuje zerwanie z horrorem na rzecz radosnej rzezi. Szkoda, bo nowe otoczenie, jakim jest stacja The Sprawl, mogło zaoferować dużo więcej straszących elementów. Dobrze, że historię podzielono na czternaście rozdziałów, które zmieniają się dość płynnie, a nie jak wcześniej rozdzielone są przymusową przejażdżką kolejką. Źle, iż na ukończenie gry na"normalu" potrzeba 7-8 godzin, co jest wynikiem rozczarowującym, zważywszy na upakowanie jej na dwóch płytach w wersji na konsolę Microsoftu. Sytuację poprawia trochę zachęcanie do powtarzania zabawy - z najtrudniejszym, bardzo wymagającym poziomem trudności na czele. Miłym dodatkiem jest multi, które pomimo obaw fanów, nie budzi odczucia, że zostało wrzucone na siłę. Niemniej oferuje dobrze znane patenty, a przez niedopracowanie pewnie szybko zostanie zapomniane.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także