Wario Ware: Smooth Moves

Redakcja

21.02.2007 20:02, aktual.: 01.08.2013 01:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wario jest bezapelacyjnie moją ulubioną postacią z panteonu tych stworzonych przez Nintendo. Tłusty antybohater, do bólu samolubny oraz egoistyczny, ma w poważaniu wszystko i wszystkich. O ile nie są w stanie mu dostarczyć gotówki. WarioWare: Smooth Moves to piąta już odsłona serii party games sygnowana jego imieniem, ale dopiero druga na konsolach stacjonarnych.

Pierwsza część WarioWare ukazała się cztery lata temu na GBA i była kompilacją mikro-gierek trwających po parę sekund. Siłą pozycji były odblokowywane, w gruncie rzeczy proste zadania w rodzaju latania samolocikiem z papieru czy fikania przez skakankę, całość została jednak podlana diabelsko psychodelicznym sosem i doprawiona wyrazistymi postaciami. Nie wiadomo, czy to celowy zabieg Nintendo, ale każde kolejne WarioWare charakteryzowało się czymś unikalnym. Twisted! wykorzystywało specjalnego sensor carda do GBA, Touched! na DSa oczywiście dawało pole do popisu w zabawie ze stylusem. Teraz nadszedł czas na wiilota i mogę zaręczyć, że nijak nie jesteście w stanie przygotować się na to, czego doświadczycie w WW: Smooth Moves.

Grę rozpoczyna barwne intro, w którym Wario swoim zwyczajem siedzi przed telewizorem oraz pałaszuje ciastka. Nagle tajemnicza postać kradnie mu słodycze i ucieka. Goniąc małego kosmitę do pewnej świątyni, nasz antybohater znajduje wiilota, który okazuje się być pozostałością z czasów prehistorycznych – ignorowany przez wieki, teraz staje się obiektem pożądania Wario. Przy próbie wydostania się z budowli, ściany zaczynają się trząść i wytacza się na nas ogromny głaz. Po tej wstępnej dawce absurdu wkraczamy czynnie do akcji, starając się uchronić wąsatego grubaska od przerobienia na naleśnik.

Obraz

Unikalne wykorzystanie wiilota (na potrzeby Smooth Moves nazwanego Form Baton) polega na zastosowaniu ciekawego systemu “póz” (ang. “pose”). Przed każdym minizadaniem gra wyświetla na sekundę obrazek ukazujący jak należy trzymać teraz kontroler. Musiałbym się wyspowiadać gdybym ujawnił te najbardziej wykręcone pomysły Nintendo, ale nawet początkowe pozy w stylu parasolki, hantli albo trąby słonia pobudzają wyobraźnię. Jasne, że gierki dałoby radę przejść siedząc w fotelu i tylko machając nadgarstkiem, ale jeśli decydujecie się na tytuł imprezowy, to raczej nie w takim celu.

[break/]Odkrywanie nowej pozy wiąże się z ciekawym motywem, bo pojawia się jej krótka charakterystyka – czytana monotonnym, znudzonym głosem, tło zaś stylizowane jest na klimat noir. Wypada to wprost genialnie stanowiąc przyjemny tutorial, przerwę i jednocześnie dając powód do śmiechu, gdyż opisy są często przekomiczne i zrobione z dystansem. Znajomość angielskiego wymagana na poziomie więcej niż podstawowym, ale uwierzcie mi – warto się nauczyć tego języka nawet dla opisu pozy. Kiedyś ludzie uczyli się na przygodówkach, dziś robią to grając w WarioWare. Chińskie powiedzenie “Obyś żył w ciekawych czasach” aktualne jak nigdy.

Obraz

Cały tryb dla pojedynczego gracza przechodzi się w nieco ponad trzy godziny, przy czym większość czasu zabiera pierwsze zetknięcie z poszczególnymi minigierkami. Po prostu na początku nie wiadomo, co trzeba zrobić. Różnych gierek jest dwieście, ale powinno się tę liczbę dodatkowo przemnożyć co najmniej przez 3. Jak to w serii bywa, każde zadanie występuje bowiem w kilku wariantach. Może to być inne ułożenie elementów na ekranie, krótszy czas na wykonanie danej czynności, albo jakaś grubsza podpucha ze strony Big 'N'. Ich pomysły miejscami mnie załamywały, by za chwilę zachwycić i porazić swoją niezwykłością. WarioWare: Smooth Moves jest podzielone na kilkanaście odrębnych – z braku odpowiedniego słowa – scenariuszy. To zestawy gierek z osobną fabułą i własnymi postaciami.

Obraz

Można przyjąć, że główny wątek dotyczy tylko gier od samego Wario, a tych są całe dwa zestawy. Reszta to jazda bez trzymanki przez najgłębsze meandry umysłów Japończyków. Wracają znani bohaterowie - na widok Dr. Crygora, wiecznie tańczącego Jimmyego T. (wraz ze swoim bratem, Jimmym P.) czy taksówkarzy Dribblea i Spitza uśmiech na twarzy pojawia się mimowolnie. Poznacie także nastoletnią czarownicę Ashley oraz wnuczkę Crygora i zaręczam, że je polubicie. Każda historyjka jest w jakimś stopniu zabawna, choć naturalną koleją rzeczy stanowi tylko tło dla naszych poczynań - można powiedzieć, że to po prostu (niezły) pretekst do wywijania wiilotem na wszystkie strony.

[break/]Samo granie jest zabawne i przyjemne, nawet w pojedynkę. Jedynym większym zarzutem jaki mam w stosunku do opisywanego tytułu to fakt, że momentami nasze ruchy są źle wykrywane. Przy kilku minigrach konsola jakby olewa starania gracza i nie zalicza poprawnie wykonanych czynności. Sprawdzałem WarioWare w różnych pomieszczeniach, zmieniałem baterie w wiilocie, nawet przestawiałem sensor bara, ale niestety – tam, gdzie inne gry na Wii działały poprawnie, Smooth Moves w niektórych wypadkach robiło problemy. Nie martwiłbym się tym jednak za nadto, bo takie momenty można policzyć na palcach jednej ręki siedmiopalczastego kosmity. Co ważniejsze - wpadki konsoli nie irytują, nie deprymują, a my po prostu uczymy się mechanizmów gry. Kończąc tryb dla samotnika, człowiek myśli, że już widział wszystko, a tu ostatni boss szybko rewiduje nam poglądy (za co należy uchylić kapelusza przed autorami).

Obraz

Nie liczcie na jakikolwiek spoiler, ale testowałem tego szefa na wielu osobach, starszych oraz młodszych, i u każdego wywoływał on spazmy śmiechu. A potem ciężko było odzyskać wiilota… Założę się, że Nintendo miało od początku gotową tę ostatnią minigierkę, bo wydaje się ona być stworzona idealnie dla nowego sterowańska. Po opanowaniu śmiechu i zaliczeniu głównego zadania na mapie miasta pojawi nam się kilka dodatkowych budowli. Oprócz zwyczajowego bicia rekordów w poznanych grach, sprawdzicie zestaw minigier, do którego wymagany jest naraz wiilot oraz grucha (tutaj Balance Stone) – to dopiero odświeżające doświadczenie. Nie zabrakło także wyboru filmików oraz gwiazdy wieczoru, czyli trybu wieloosobowego. Z początku budzi wątpliwości, że trzeba go odblokować grając samemu, ale zajmuje to relatywnie mało czasu i mamy przewagę nad znajomymi, bo po prostu znamy wszystkie pozy.

Obraz

Dobra – kupiliście party game, czytacie recenzję, a gość rozwodzi się nad singleplayerem. W tym wypadku warto, ale zaproszenie do domu paru niespodziewających się nadchodzącej rzeźni osób podnosi wartość tej gry na nieosiągalne jak dotąd wyżyny. To nie sztuka sprosić kolegów z Internetu na Pro Evo czy Tekkena, sztuką jest zorganizowanie imprezy pod towarzystwo, które z gier kojarzy “to fajne karaoke” zwane fachowo Singstarem. Pokazując im Wii z zapuszczonym Smooth Moves i wręczając wiilota, ostatecznie przełamiecie wszelkie tabu a propos grania. Widzieliście najlepszego kumpla robiącego przysiady przed telewizorem wśród uchachanej gawiedzi? Spodziewaliście się, że ta ładna koleżanka z roku ma nieprawdopodobny talent do heblowania? Takich scenek mógłbym opisać setki, po prostu jako tytuł imprezowy WW: SM sprawdza się wyśmienicie. Minigierki są dostępne w paru wariantach, gdzie jeden oferuje multiplayer dla 12 graczy. Na pojedynczym wiilocie. Wariacje są różne: można grać komu szybciej pęknie balon pompowany w wypadku “skuchy”, kto szybciej dobiegnie do mety, komu wybuchnie w rękach dynamit. Nintendo miało potencjał i go wykorzystało w maksymalnym stopniu. Są też miłe odskocznie od tych wszystkich minigier.

[break/]Zwiedzając menu zauważycie grę w rzutki, a także dwa tryby gdzie podłączamy nunchuka i jeden gracz operuje gruchą, zaś drugi wiilotem. Jest to wyścig nosów – latających stateczków, którymi zbieramy dopalacze i możemy się spychać na ścianę. Drugi wariant to esencja czystej zabawy, a jednocześnie najbardziej prymitywna gra w całym WarioWare - otóż dwójka graczy steruje dwoma biegaczami. Trzeba unikać dziur w ziemi i skakać nad przeszkodami. Teraz najlepsze: wiilota i gruchę trzymamy przy biodrach, a kiedy skaczemy, to samo robią postacie na ekranie. Na pewno ciężko jest to ogarnąć europejskim umysłem, ale pomysł działa i daje frajdę każdemu. Kabel łączący oba urządzenia ma odpowiednią długość, dlatego bardzo szybko o nim zapominamy. Jedynym mankamentem są wspomniane wcześniej błędy w wykrywaniu ruchów, przez co czasem kierowana postać nie podziela naszego entuzjazmu przed telewizorem. Nie ma tragedii – w większości przypadków gra działała odpowiednio, a wpadki były jedynie przyczyną głośnego śmiechu wśród obserwatorów.

Obraz

Same minigry są wykonane oszczędnie albo wręcz biednie – w zależności, czy jesteście fanami Nintendo czy nie, wybierzcie swoją odpowiedź. Czasem pojawią się modele trójwymiarowe, ale generalnie wszystko to proste obrazki. W kilku grach spotkacie swojego Miiludka, a także resztę ferajny. Pojawiają się także ikony Nintendo: Mario, Link, Samus Aran, pieski z Nintendogs, nawet profesor Kawashima z DS-owego Brain Training zaznaczył swoją obecność. Podsumowując, grafika schodzi na dalszy plan, jest kolorowo i zabawnie, wiec jej rola wydaje się spełniona. Dźwięki czasem są dobrane idealnie, ale zazwyczaj to po prostu solidna robota. Dla fanów nowe motywy muzyczne znanych bohaterów stanowią nie lada gratkę, jednak będąc obiektywnym śmiało napiszę, że zdarzały się w serii już lepsze i bardziej zapadające w pamięć kawałki. Te ze Smooth Moves są jedynie w porządku.

Obraz

Zelda już za wami? WiiSports się przejadło? Chyba nie ma aktualnie lepszej alternatywy niż dokarmienie swojej Wii właśnie WarioWare: Smooth Moves. Nie świadczy to o ubogiej ofercie na tę platformę (chociaż nikt nie pogardziłby szerszym wyborem), bo zwyczajnie jest to tytuł nowatorski i ukazujący prawdziwą moc tkwiącą w niepozornym wiilocie. Jakim innym urządzeniem sprzątniecie liście, wygracie mecz w curling, podłubiecie w nosie, by na koniec sklepać komuś maskę? Nie pożałujecie zakupu, to prawdziwy potwór na imprezy, a samemu też miło jest od czasu do czasu pograć. Ja bawiłem się wybornie. Moi znajomi właśnie krzyczą z pokoju obok, że chyba moja kolej, więc wybaczcie.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także