WWE'13

07.11.2012 13:13, aktual.: 01.08.2013 01:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W długoletniej historii tak zwanego wrestlingu, doczekaliśmy się niejednego cyfrowego dzieła, w którym wcielaliśmy się w najpopularniejsze (często zamaskowane) twarze z potężnych ringów, „wyklepujące” z siebie ostatnie siły ku uciesze rozbawionej publiczności. Wydawana przez THQ seria WWE studia Yuke’s cieszy się powszechnie sporym uznaniem, ale gdyby podpytać o nią przeciętnych rodzimych fanów świata elektronicznej rozrywki, pewnie wielu nie bardzo by ją kojarzyło, z „zapasów” wspominając z rozrzewnieniem wyłącznie WrestleManię z 1995 roku – która to gra, jak pamiętamy, zyskała na popularności po sukcesie kultowego Mortal Kombat. Ewentualnie by dodali, że coś tam kiedyś oglądali w telewizji w podobnych latach. Oni (poza zagorzałymi fanami sportu oczywiście) powinni sięgnąć po WWE’13, bo historyczna kampania gwarantuje słodką wycieczkę po zakurzonych wspomnieniach…

Tryb Attitude Era zabiera nas w czas późnych lat 90-tych (i dalej), kiedy to trwała bitwa na wieczorną oglądalność między organizacjami WWF oraz WCW, co stało się wyjściem do najpopularniejszego chyba okresu we wrestlingu. Najważniejsze dla medialnego konfliktu starcia Shawna Michaelsa, Breta Harta, Undertakera, Mankinda, British Bulldoga, Kane’a, Stone Cold Steve’a Austina, The Rocka oraz całej plejady gwiazd, które wtedy „wypłynęły”, zostały tutaj przedstawione na tle oryginalnych materiałów filmowych, a także telewizyjnych komentarzy lub potyczek na faktycznie wypowiedziane słowa – choć padają one z ust postaci odwzorowanych w 3D. Atmosfera jest niesamowita, a kolejne rozdziały opowieści należy rozgrywać tak, jak to faktycznie było, nie tylko pokonując rzecz jasna przeciwnika, lecz czyniąc to w odpowiedni sposób. Lista wytycznych do zrealizowania nie zawsze jest obowiązkowa, lecz staranne trzymanie się historii prowadzi do odblokowywania licznych bonusów, w tym kolejnych zawodników do wyboru. Dziwiłem się, ile w mej głowie siedziało „pamiątek” po TV kablowej…

Obraz

Naturalnie osobno dostępne są z menu walki w różnych, wszelkich chyba możliwych do przewidzenia konfiguracjach „scenicznych” (w czym przeciętny fan bijatyk raczej się pogubi), da się ponadto poprowadzić własnego, stworzonego od podstaw zawodnika po szczeblach zapaśniczej chwały, promując go i pokazując innym online, że na chwyty plus „plaskacze” nikt mu nie podskoczy, ewentualnie przypilnować, kto ma wygrać w ramach ułożonego sezonu. Popracowano nad radością płynącą z pojedynków na ringu. Wciąż zdarzają się nie do końca naturalne przejścia między poszczególnymi ruchami, lecz jest lepiej, akcje przebiegają bardziej płynnie. Kontrowanie ciosów rywala to sprawa życia i śmierci, ale nawet jeśli akurat nie zdołaliśmy wdusić prawego spustu, gdy gra nam taką możliwość zasygnalizowała, zostaniemy powiadomieni, czemu dalej wijemy się z bólu na parkiecie (za szybko czy za wolno zareagowaliśmy), z czasem wyrabiając odpowiednie odruchy. System oparty o kilka przycisków jest na tyle prosty, a zarazem elastyczny, by starcia nie wkurzały i się równocześnie nie nudziły.

[break/]Warto w tym miejscu poświęcić kilka słów niedoróbkom, przez które można się skrzywić przed konsolą. Przede wszystkim polecam wyłączyć domyśle ujęcia, bo stałe zmiany kąta ukazania akcji miały się pozytywnie odbić na dynamice, a tylko utrudniają widoczność. Dziwne rzeczy się dzieją przy wykorzystywaniu przedmiotów – krzeseł, podestów, elementów otoczenia - bo wybite z ręki potrafią poszybować one gdzieś wbrew wszelkim prawom fizyki. Rzadko, ale zdarza się także dziwne zachowanie samych zawodników. Ot, powiedzmy rozpoczynamy skok z narożnika poza ring, jednak spadamy z miejsca jak kamień w wodę, kontynuując animację lotu na betonie. Brakuje do tego konkretniejszego dopingu. W telewizji wydziera się przecież na wrestlingu masa ludzi, ciągle dodając otuchy swoim ulubieńcom, a w grze publika popada ze skrajności w skrajność, raz krzycząc, a za moment siedząc cicho po naprawdę fantastycznym rzucie. Przydałoby się popracować i nad komentarzem. Ten w trybie historyczny wypada nieźle, ale w „zwykłym” powtarzają się często kwestie, wygłaszane do tego bez większego podniecenia.

Obraz

Szczerze mówiąc, oprawa nie zachwyca. Publiczność jest raczej kanciasta, zapaśnicy nie zawsze rozpoznawalni, w dodatku zaś częstokroć przypominają naoliwione plastikowe lalki. Kiedy jednak człowiek zaczyna się bić, wszystkie niedoróbki graficzne przechodzą z miejsca na dalszy plan. Animacje cieszą oko, szczególnie te charakterystyczne dla danych zawodników (Stone Cold ma tę moc!), rzecz jasna każdy także prezentuje swoje własne wejście na ring, przy akompaniamencie odpowiednich nut z głośników. Muzyka w ogóle od pierwszych minut obcowania z tytułem zagrzewa do walki, mocnymi gitarowymi wstawkami podnosząc ciśnienie i szkoda tylko, że fragmenty całkiem znanych utworów rockowych zostały dziwnie pocięte, aby zmieniały się pewnie częściej. Ogólnie "technicznie" lepiej niż ostatnio, ale nazwijmy to krokiem, nie skokiem jakościowy.

Obraz

Nowa gra o wrestlingu może przyciągnąć do siebie osoby, które od lat nie włączyły telewizora, aby popatrzeć na walki facetów w bokserkach, bo dzięki udanej kampanii powrócą do dawno zapomnianych chwil z dzieciństwa lub wczesnej młodości. Gdyby nie wciągające Attitude Era, WWE'13 pewnie postrzegać by można było jako zwykłe odcinanie kuponów, bo zmiany odbierać należy w kategorii tych kosmetycznych, lecz przecież mogło być i gorzej. Po sieci jest z kim grać, choć zanim rozpoczniecie starcie sporo się naczekacie, produkt będzie też dalej rozwijany za pośrednictwem DLC - acz to opcja dla fanów. Ale nawet bez znajomości całej "otoczki" mamy do czynienia niemniej z dobrą pozycją i ciekawym urozmaiceniem od skoków "karate", sztuk walki oraz rzucania kulami ognistymi...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także