Uwaga na sextortion. Od naszego czytelnika zażądano 1400 euro

Uwaga na sextortion. Od naszego czytelnika zażądano 1400 euro

Sextortion jest ciągle w użyciu
Sextortion jest ciągle w użyciu
Źródło zdjęć: © Pixabay
04.08.2022 12:35

Sextortion wciąż w użyciu. Jeden z naszych czytelników otrzymał wiadomość, której autor starał się go szantażować. Zażądał 1400 euro, w innym razie miał być gotów do publikacji kompromitujących materiałów.

Sextortion rozsyłane w formie wiadomości mailowych nie jest niczym nowym. Schemat działania często jest podobny. Autorzy tego typu maili szantażują swoją ofiarę, informując przy tym najczęściej o rzekomym posiadaniu kompromitujących materiałów, które w razie potrzeby mogą być wysłane do znajomych i rodziny adresata wiadomości. Dokładnie taka sytuacja spotkała jednego z naszych czytelników.

Szantażysta wysłał do naszego czytelnika maila, w którym poinformował go, że zainstalował na jego komputerze "wirusa trojańskiego", wykorzystując do tego "stronę dla dorosłych", z której rzekomo regularnie miał korzystać nasz czytelnik. Oprogramowanie to miało umożliwić uzyskanie dostępu do danych osobowych, komunikatorów, sieci społecznościowych i masy innych informacji.

"To jest ostatnie ostrzeżenie"

Samą wiadomość nadawca nazwał ostatnim ostrzeżeniem. Wirus miał być zdolny do działania na wielu platformach i niemożliwy do wykrycia. Tuż po straszeniu możliwościami szkodliwego oprogramowania, szantażysta przeszedł do gróźb. Poinformował on, że posiada bardzo wyraźne nagranie, na którym widać naszego czytelnika w kompromitującej sytuacji. "Ten film zrujnuje twoją reputację na zawsze" - czytamy w wiadomości.

Groźby idą dalej. Szantażysta twierdzi, że jest w stanie opublikować w sieci wszystkie dane, które pozyskał, w tym kompletną korespondencję. "To będzie dla ciebie prawdziwa katastrofa" - podsumowuje.

Następnie przechodzi do swoich oczekiwań. Za milczenie zażyczył sobie 1400 euro w ekwiwalencie bitcoinów po kursie wymiany w momencie wykonywania przelewu. Po otrzymaniu tej kwoty obiecał usunąć "cały ten brud z serwerów". Na reakcję dał odbiorcy "dwa dni robocze".

Nie trzeba chyba dodawać, że to po prostu groźby bez żadnego pokrycia. Długa wiadomość zawiera szereg gróźb, z których któraś może zadziałać na bardziej wrażliwego internautę. Na koniec dodana jest także informacja, że odliczanie już się rozpoczęło i nie da się go zatrzymać inaczej, niż przez przelew środków, więc pojawia się też presja czasu.

Takie wiadomości najlepiej zignorować lub zgłosić odpowiednim służbom. Trudno spodziewać się, by autor tego jakże oryginalnego szantażu w formie sextortion został schwytany (prawdopodobnie dobrze zadbał o swoją anonimowość), ale każde takie zgłoszenie może przybliżyć stróżów prawa do jego schwytania.

Karol Kołtowski, dziennikarz dobreprogramy.pl

Jesteś świadkiem próby oszustwa?Poinformuj nas o tym zdarzeniu!

Programy

Zobacz więcej
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)