Virtua Tennis 3

Redakcja

25.05.2007 11:59, aktual.: 01.08.2013 01:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Każdy sport ma w sobie coś wyjątkowego. I nie staram się tu wyprowadzać banalnych stwierdzeń o rozwoju fizycznym, zdrowej rywalizacji, czy nawet zdobywaniu pewności psychicznej, ale o szlachetnym oraz ocierającym się o pewne standardy honoru kodeksie. Oczywiście nie można być ślepym idealistą i ignorować ludzkiej natury, tak w imię „fair play” często jesteśmy świadkami pięknej oraz ujmującej walki człowieka z samym sobą. Podając do partnera, serwując, czy nawet faulując przeciwnika w rzeczywistości potyczka toczy się jedynie między nami i naszym umysłem – wystawiając często na próbę nie tylko organizm, ale przede wszystkim upór, odwagę i zdrowy rozsądek. Każdy zatem, kto kiedykolwiek poświęcił czas na kształcenie ciała dłużej niż pojedyncza przyjemna wycieczka rowerowa, wie że sport w istocie posiada ogromne pokłady nie odkrytej materii. Czy zatem cyfrowe i nadal mocno ograniczone wizje twórców gier mogą choć w ułamku ukazać nam, graczom zalążek tej pierwotnej magii?

Weapon of choiceW świecie gier, jeśli chodzi o sportowe „zajawki” nie mamy zbyt wielkiego wyboru. Chcesz pograć w piłkę nożną sięgasz po serię FIFA, lub Pro Evolution Soccer, lubisz kosza wsadzasz do konsoli płytkę z najnowszą odsłoną NBA LIVE, albo NBA 2K, kręci Cię ultraprędkość kupujesz Formuła 1 itd. A jak jest w przypadku fanów królewskiego tenisa? Czy mają choć najmniejszą szansę uderzyć z volleya niczym Sampras przy siatce, puścić wyrzucający serwis podobnie jak Federer, lub przynamniej trafić „w widły” jak sam Agassi? Twórcom powoli tworzącej się serii Top Spin oddać takie coś prawie się udało – obie części oferowały nam realistyczną, złożoną i bardzo grywalną rozgrywkę. Teraz powstaje pytanie, czy nowa odsłona kultowego niegdyś dzieła firmy SEGA, Virtua Tennis (mającego spore dokonania na scenie za czasów Dreamcasta) utrzyma się w starciu ze wspomnianym tytułem ze stajni Power & Magic. No, zobaczmy.

Obraz

TIERozgrywka w trzeciej odsłonie „wirtuły” od początku nastawiona jest na czystą, niczym nieskrępowaną rozgrywkę. Standardowo najważniejsza opcja to kariera, która oprowadzi nas po wszystkich kortach na całym świecie. Zanim jednak złoimy skórę Roddickowi, czy Nadalowi, najpierw potrzebny jest nam trening. A ten, przyznać muszę, prezentuje się nad wyraz atrakcyjnie, wprowadzając przy okazji sporą dawkę humoru. Chcesz poprawić szybkość zawodnika to stajesz naprzeciwko wielgachnej pochylni, z której na przemian lecą owoce i wielkie głazy. Te pierwsze zbieramy, drugich unikamy. A może interesuje Cię skuteczniejszy serwis? Nic prostszego. Konsola wysyła Cię na pobliską kręgielnie, gdzie musisz kolejno i celnie zbijać piny zwane popularnie kręglami. Jest nawet wywracanie beczek, robotów, kolekcjonowanie cyfr, itd. Te oraz inne minigry w bardzo atrakcyjny i grywalny sposób zarazem rozwijają sporą liczbę statystyk naszego tenisisty. Tak, wiem – mało realistyczne, ale co tam.

[break/]Po zaprawie czas na prawdziwe rozgrywki. Za pomocą mini-globu wybieramy interesujący nas turniej, zapoznajemy się z nawierzchnią, uczestnikami i rozpoczynamy batalię o pierwsze miejsce. Sam system uderzeń, volley’ów, dropów, smashy, czy serwisów jest bardzo prosty i nie wymaga zbyt zdolnego, czy posiadającego nadludzki refleks gracza. Wszystko w praktyce opiera się jedynie na obsłudze dwóch klawiszy, a także szybkiego przemieszczania się po korcie w celu jak najlepszego ustawienia się do piłki. Przyznam szczerze, że jako kilkunastoletni gracz w tenisa oraz weteran obydwóch części Top Spin, kompletnie „zieloną” postacią „do trzech” wygrałem z Federerem, czy Henmanem. Mimo wszystko trochę rozczarowujące, ale jak już wspominałem na początku – tytuł ten jest jedynie skierowany jest do „niedzielnego tenisisty”. Z drugiej jednak strony nawet on może poczuć irytację kiedy „wyrzucenie” piłki na aut często graniczy z cudem…

Obraz

Jak zapewne zauważyłeś Drogi Czytelniku w recenzji pojawiają się znane nazwiska graczy, figurujące w czołówce listy ATP. Otóż SEGA zdobyła się na spory wydatek i przygotowała dla nas sylwetki prawdziwych tenisistów. Ba, są nawet tenisistki z piękną i zdolną Sharapovą na czele. Co za tym idzie, każdy wprawny obserwator zauważy, że programistom bardzo dobrze udało się przenieść charakterystyczne ruchy i zagrywki poszczególnych zawodników na ekrany naszych telewizorów. Specyficzny backhand Roddicka, serwis Federera, czy nawet „dropszoty” Sharaphovej – w tej kwestii nawet Top Spin może poczuć się zagrożony.

Beautiful serveTechnicznie Virtua Tennis 3 prezentuje się nader dobrze. Zwłaszcza animacja zawodników wypada dość sugestywnie i realistycznie. Przepięknie ślizgają się na „kredzie”, dobiegają do niskich piłek, ustawiają się do mocniejszego uderzenia – dla sympatyka tego rodzaju sportu z pewnością będzie to prawdziwa uczta. Również tekstury oferują nam miły dla oka widok, choć co do niektórych obiektów mam pewne zastrzeżenia. Niestety, co poniektóre twarze gwiazd sportu nie do końca odpowiadają oryginałowi, co o zgrozo widać zwłaszcza u Pani Sharapovej…

Obraz

Set, but no Match?Najnowsza odsłona serii Virtua Tennis ponownie zabiera nas w świat niczym nie skrępowanej, świetnie przygotowanej, arcade’owej zabawy. Co prawda otrzymujemy prosty i mało wymagający model gry, ale dzięki sporej ilości świetnie zaprojektowanych minizabaw, licencji na turnieje i zawodników oraz przede wszystkim ogromnej grywalności, tytuł ten skutecznie przykuwa gracza do konsoli na kilka mocnych godzin. A jeśli nadal masz wątpliwości zapewniam Cię – nawet szalone „domóweczki” znajdą na chwilkę czas, aby skorzystać z uroków tego produktu. It’s simple – I love this game...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także