RapidShare oczyszczony z zarzutów
Zdaniem niemieckiego sądu RapidShare nie może odpowiadać za swoich użytkowników i materiały jakie przechowują oni na jego serwerach. Taka decyzja została podjęta po apelacji prawników firmy.
05.05.2010 14:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sąd apelacyjny w Düsseldorfie stwierdził, że RapidShare nie może być skazany za przechowywanie na swoich serwerach pirackich materiałów. O taki wyrok walczyli prawnicy niemieckiej firmy, jednak we wcześniejszych instancjach sąd przyznał rację Capelight Pictures - niemieckiemu dystrybutorowi filmów, który wystosował oskarżenie. Według poprzednich wyroków RapidShare powinien kontrolować wirtualną przestrzeń, którą sprzedaje internautom. Teraz jednak sędzia zdecydował, że działania firmy są zgodne z niemieckim prawem, a proponowany sposób filtrowania treści jest niemożliwy do zrealizowania.
Zdaniem sędziego wyszukiwanie pirackich materiałów na podstawie słów kluczowych czy linków nie przyniesie pożądanych efektów. Użytkownicy mogą przechowywać także zupełnie legalne pliki, a nie tylko ich pirackie wersje. Z kolei ręczne przeszukiwanie materiałów przez pracowników RapidShare byłoby po prostu niemożliwe ze względu na ich ilość zapisaną na wirtualnych serwerach. Sąd odrzucił także wcześniejsze propozycje zakazu umieszczania plików w formacie RAR. Fakt, że ktoś przechowuje spakowane materiały nie oznacza jednoznacznie, że są to pirackie kopie filmów czy programów - stwierdzono.
Werdykt jest bardzo na rękę firmie RapidShare, co zresztą wyrazili jej przedstawiciele w oświadczeniu. Jak donosi serwis TorrentFreak, Christian Schmid, założyciel spółki, podkreślił, że według wyroku usługa jest zgodna z prawem. Zapowiedział też dalszy rozwój działalności RapidShare.